toksyczna niedoszła teściowa, poronienie, koniec relacji
: 1 grudnia 2024, o 15:08
Witam, chcialem wam przedstawić moją historię i czy coś mógłby jeszcze zrobić w tym kierunku.
2,5 roku temu poznałem bardzo fajną kobietę, jest mądra, ma doktorat, wykłada na uczelni, przeprowadza szkolenia w firmach, ogółem bardzo zaradna dziewczyna. ma syna z poprzedniego związku, syn wkracza w wiek 16 lat, jest chory na achondroplazję, ale jest bardzo fajnym gościem.
moja była partnerka ma 39 lat, poznalismy się na portalu społecznościowym, zbliżylismy się do siebie i poznaliśmy na zywo. od razu miedzy nami zaiskrzyło. z racji tego że mieszka po sąsiedzku w mieście, często się spotykaliśmy. byliśmy parą, kochalismy się i robiliśmy wszystkie normalne rzeczy które robi się w związku. od samego począrku powtarzała mi że ma apodyktyczną mamę, że musi być tak jak ona chce, i robi zawsze tak, że wychodzi na jej zdanie.
po ok. półtora roku relacji, zaczęliśmy planować przyszłość, próbować starać się o dziecko, mieliśmy plany zamieszkać razem. wtedy właśnie wkroczyła do akcji jej matka. zaczęła podważać mój autorytet, zaczęła wytykać mój wygląd zewnętrzny, potrafiła dzownić po ludziach z mojego miasta i wypytywać się o mnie. moja była jest w trakcie budowania domu, więc jej matka wypytywała się pracowników na budowie o mnie, czy mnie znają, pokazywała konto na fb, czy wiedzą coś o mnie. zaczęła kontolować własną córkę na każdym kroku. Moja była nie chciała ogórdka na działce, a jej matka zrobiła ogórdek i przyjezdzała do niego, żeby tylko wiedzieć co robi córka, nie chciała jakichś krzewów, posadziła krzewy itd. ingerowała w każdy aspekt jej życia. Moja była mówiła że ma tak całe życie i że już do tego jest przyzwyczajona. nie potrafi się postawić własnej matce.
mama mojej byłem cały czas poddawała ją presji. nieustannie, teksty typu żeby ze mną zerwała, żeby nie popełniała drugi raz tego samego błędu (dziecko z poprzedniego związku) że jest głupia, były na porządku dziennym. niestety moja była partnerka poddawała się presji.
kiedy zaszła w ciążę jej matka nie przestawała jej nadal gnębić. a ona nie chciała sie do mnie wprowadzić dla świetego spokoju, gdyż bała sie reakcji mamy. poddana ciągłej presji, niestety poroniła w 8 tygodniu ciązy. być może miał na to wpływ jej wiek co nie zmienia faktu że gdyby miała swiety spokoj to historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej.
po poronieniu nadal byliśmy sobą, wspierałem ją ile mogłem, wyszlismy na prostą, ale jej matka nie odpuszczała. powiedziała własnej córce że zrobi wszystko zebysmy nie byli razem i że dopnie swego. dochodziło do takich absurdów że np. kupiłem drewno na opał na zimę, to jej matka zrobiła awanturę że co to za dziadostwo kupiłem, że nikt tego nie chciał i chłop znalazał frajera żeby mi to wcisnąć. kiedy pociąłem drewno to lamentowała że co to za chłop co nawet nie porąbie drewna, i sama rąbała, a jak ułożyłem do susenia, to lamentowała co to za chłop co nawet do drewutni nie ułoży drzewa. cokolwiek bym nie zrobił to mnie krytykowała. to samo tyczyło się mojej byłej. jej matka to typ osoby której dałoby się złote góry a ona powiedziała by czego tanie niskie.
ta kobieta potrafiła jechać z moja byłą do pracy i czekać na nią w samochodzie, aż skończy pracę tylko po to by się ze mną nie spotkała. meldowała o ktorej jedzie, gdzie, z kim i kiedy wróci. a kiedy była u mnie na dosłownie chwilę, to kiedy nie odpisywała na sms czy wraca to wsiadała w samochód i jechała pod jej pracę.
dla mnie to czyste szaleństwo.
zaczelismy się oddalać od siebie, mam doświadczenia z poprzednich związków by reagować na takie sprawy. na to że oddala się od siebie, wszsytko jej tłumaczyłem krok po kroku. że spedzamy mało czasu ze sobą, że nie rozmwiamy, że chcialbym bysmy się na sobie bardziej skupiali. przestała reagowac na moje komplementy, a chwaliła sie że inni ja komplementują, takie proste rzeczy zycia codziennego. robiła mi awantury o to, chce coś od niej, że tylko od niej czegos oczekuje. koniec konców zerwała.
w chwili rozstania powiedziała mi, że to wszystko robiła umyślnie, pod presją matki. zerwała ze mną bo jej mama tak chciała. moja była przez to uciekła z domu i wynajęła mieszkanie w moim mieście. powiedziała, ze całe zycie tak żyje, po prostu dręczona przez matkę i nie umie żyć inaczej i przez to się rozstajemy. jej matka dopięła swego, mnie nie chce znać ani matki.
najgorsze że mimo tego że uciekła z domu to maja kontakt telefoniczny. myślę ze to jakiś rodzaj syndromu szhtokholmskiego. to bardzo tokstyczna relacja utrzymująca się całe życie.
poradźcie, czy mógłbym coś zrobić by jakoś do niej dotrzeć? to wspaniała kobieta, było nam bardzo dobrze, patrzylismy razem w przyszłość do czasu aż jej matka tego nie zauważyła i zniszczyła naszej miłości. mam w planie udać się do terapeuty, ale jak patrzyłem to dość duży koszt bo ok 200 za 50 mint. więc wpierw chce się poradzić WAS. na wszelkie pytania odpowiem.
2,5 roku temu poznałem bardzo fajną kobietę, jest mądra, ma doktorat, wykłada na uczelni, przeprowadza szkolenia w firmach, ogółem bardzo zaradna dziewczyna. ma syna z poprzedniego związku, syn wkracza w wiek 16 lat, jest chory na achondroplazję, ale jest bardzo fajnym gościem.
moja była partnerka ma 39 lat, poznalismy się na portalu społecznościowym, zbliżylismy się do siebie i poznaliśmy na zywo. od razu miedzy nami zaiskrzyło. z racji tego że mieszka po sąsiedzku w mieście, często się spotykaliśmy. byliśmy parą, kochalismy się i robiliśmy wszystkie normalne rzeczy które robi się w związku. od samego począrku powtarzała mi że ma apodyktyczną mamę, że musi być tak jak ona chce, i robi zawsze tak, że wychodzi na jej zdanie.
po ok. półtora roku relacji, zaczęliśmy planować przyszłość, próbować starać się o dziecko, mieliśmy plany zamieszkać razem. wtedy właśnie wkroczyła do akcji jej matka. zaczęła podważać mój autorytet, zaczęła wytykać mój wygląd zewnętrzny, potrafiła dzownić po ludziach z mojego miasta i wypytywać się o mnie. moja była jest w trakcie budowania domu, więc jej matka wypytywała się pracowników na budowie o mnie, czy mnie znają, pokazywała konto na fb, czy wiedzą coś o mnie. zaczęła kontolować własną córkę na każdym kroku. Moja była nie chciała ogórdka na działce, a jej matka zrobiła ogórdek i przyjezdzała do niego, żeby tylko wiedzieć co robi córka, nie chciała jakichś krzewów, posadziła krzewy itd. ingerowała w każdy aspekt jej życia. Moja była mówiła że ma tak całe życie i że już do tego jest przyzwyczajona. nie potrafi się postawić własnej matce.
mama mojej byłem cały czas poddawała ją presji. nieustannie, teksty typu żeby ze mną zerwała, żeby nie popełniała drugi raz tego samego błędu (dziecko z poprzedniego związku) że jest głupia, były na porządku dziennym. niestety moja była partnerka poddawała się presji.
kiedy zaszła w ciążę jej matka nie przestawała jej nadal gnębić. a ona nie chciała sie do mnie wprowadzić dla świetego spokoju, gdyż bała sie reakcji mamy. poddana ciągłej presji, niestety poroniła w 8 tygodniu ciązy. być może miał na to wpływ jej wiek co nie zmienia faktu że gdyby miała swiety spokoj to historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej.
po poronieniu nadal byliśmy sobą, wspierałem ją ile mogłem, wyszlismy na prostą, ale jej matka nie odpuszczała. powiedziała własnej córce że zrobi wszystko zebysmy nie byli razem i że dopnie swego. dochodziło do takich absurdów że np. kupiłem drewno na opał na zimę, to jej matka zrobiła awanturę że co to za dziadostwo kupiłem, że nikt tego nie chciał i chłop znalazał frajera żeby mi to wcisnąć. kiedy pociąłem drewno to lamentowała że co to za chłop co nawet nie porąbie drewna, i sama rąbała, a jak ułożyłem do susenia, to lamentowała co to za chłop co nawet do drewutni nie ułoży drzewa. cokolwiek bym nie zrobił to mnie krytykowała. to samo tyczyło się mojej byłej. jej matka to typ osoby której dałoby się złote góry a ona powiedziała by czego tanie niskie.
ta kobieta potrafiła jechać z moja byłą do pracy i czekać na nią w samochodzie, aż skończy pracę tylko po to by się ze mną nie spotkała. meldowała o ktorej jedzie, gdzie, z kim i kiedy wróci. a kiedy była u mnie na dosłownie chwilę, to kiedy nie odpisywała na sms czy wraca to wsiadała w samochód i jechała pod jej pracę.
dla mnie to czyste szaleństwo.
zaczelismy się oddalać od siebie, mam doświadczenia z poprzednich związków by reagować na takie sprawy. na to że oddala się od siebie, wszsytko jej tłumaczyłem krok po kroku. że spedzamy mało czasu ze sobą, że nie rozmwiamy, że chcialbym bysmy się na sobie bardziej skupiali. przestała reagowac na moje komplementy, a chwaliła sie że inni ja komplementują, takie proste rzeczy zycia codziennego. robiła mi awantury o to, chce coś od niej, że tylko od niej czegos oczekuje. koniec konców zerwała.
w chwili rozstania powiedziała mi, że to wszystko robiła umyślnie, pod presją matki. zerwała ze mną bo jej mama tak chciała. moja była przez to uciekła z domu i wynajęła mieszkanie w moim mieście. powiedziała, ze całe zycie tak żyje, po prostu dręczona przez matkę i nie umie żyć inaczej i przez to się rozstajemy. jej matka dopięła swego, mnie nie chce znać ani matki.
najgorsze że mimo tego że uciekła z domu to maja kontakt telefoniczny. myślę ze to jakiś rodzaj syndromu szhtokholmskiego. to bardzo tokstyczna relacja utrzymująca się całe życie.
poradźcie, czy mógłbym coś zrobić by jakoś do niej dotrzeć? to wspaniała kobieta, było nam bardzo dobrze, patrzylismy razem w przyszłość do czasu aż jej matka tego nie zauważyła i zniszczyła naszej miłości. mam w planie udać się do terapeuty, ale jak patrzyłem to dość duży koszt bo ok 200 za 50 mint. więc wpierw chce się poradzić WAS. na wszelkie pytania odpowiem.