relacja a narcyzm i nerwicę
: 19 sierpnia 2024, o 22:54
Witam, w skrócie opiszę sytuację : rozstałem się z kobietą po 7 letnim związku na odleglosc. Łącznie mieszkaliśmy na żywo kilka lat . Oboje jesteśmy przed 40stka. Kobieta mająca problemy z sobą , leczy się na nerwicę lękowa z depresją , psychoterapeuta stwierdził że ma coś z osobowości narcyza . Leczenie wyglądało tak że chwilę chodziła i przerywała bo przylatywała do mnie do kraju a potem podczas covida nie było terminów u lekarzy . Z czasem jej symptomy chorobowe były coraz większe wraz z pogarszaniem się jakości relacji . Zaczęła naszą relację niewłaściwie bo nie zamknęła przeszłości i rozpaczała po ex że go zostawiła i zraniła , co zresztą ciągnęło się niemal do końca związku.
Z roku na rok pokazywała coraz większe pazury , była coraz bardziej spięta i kłótliwa .
Gdy dochodziło do kłótni ona krzyczała , ja wolałem rozmawiać w cywilizowany sposób , na spokojnie co ja jescze bardziej irytowało . Wraz z rozwojem sytuacji , gdy czułem że mnie krzywdzi i psuje relacje , nie pracując nad nią , to zacząłem odchodzic wiele razy , zacząłem strzelać focha i nie odzywac się przez tydzień ( wiem , dziecinne zachowanie ale nie miałem czegoś takiego w żadnej z wcześniejszych relacji , jedynie do rodziców w pewnym trudnym okresie ) Kobieta byla coraz bardziej agresywna , posuwając się do rękoczynów. W ostatnim roku oznajmiła mi że w tej relacji nigdy nie była szczęśliwa , czuje się samotna , bo z ex miała lepsze więź emocjonalna ( wiem że powinienem uciekać ) . W końcu oznajmiłem jej że ta relacja nigdzie nie prowadzi , kocham ją ale nie widzę już sensu i musimy to skończyć .Chciała że mną być do końca ale czułem że nie trzyma jej uczucie a lęk. Może raz powiedziała na żywo że kocha , w większości to emotki z serduszkami itd. wierzyłem że nie każdy jest wylewny , jednak mówiła że mnie potrzebuje i bym jej nie opuszczał więc myślałem że to miłość . Po dwóch tygodniach od rozstania rozmawiałem z nią i uznała że się boi być że mną przez moje fochy i odchodzenie . Chciałem być z nią i myślałem że terapia szokowa pod tytułem rozstanie na serio coś zmieni ...jednak ona po miesiącu od rozstania powoli dochodzi do siebie . Nie mamy prawie żadnego kontaktu , już go nie szuka , jest pustka . Jestem totalnie rozbity psychicznie po tej relacji , bo ja kochalem, chciałem z nią budować relacje i chciałem jej pomoc , dużo energii straciłem i wszystko na marne . Proboje dojść do tego co się stało , czy to jej narcyzm , zaburzenia , trauma po ex czy mnie nie kochała i byłem tylko jej przyjacielem z benefitami . Dużo czytałem o narcyzmie i nie wszystko się zgadza , każdy przypadek jest inny . Dlatego w skrócie napisze co zaobserwowałem:
Zachowanie - zupełnie inaczej zachowywała się wśród rodziny i przyjaciół , tam była najmilsza kobieta pod słońcem , że mną przejawiała zachowania agresywne i toksyczne
:Bilans -tego co dostaje a co daje był zupełnie przesunięty , ja miałem inicjować wszystko , zapewnić jej rozrywkę , zabić nudę , wysłuchać gdy codziennie narzekała na swoją chorobę i objawy, nie wykazywała inicjatywy w rozmowach co poprawić w związku ani moimi problemami
Setka zdjęć samej siebie na telefonie i każde zdjęcie niemal jest klonem poprzedniego , potem oglądanie i podziwianie co wyszlo , fotki na social media , postowanie zdjęć by podbić samoocenę i ego
Kontrola - raczej wszystko ok, nie próbowała mnie separować od znajomych jakos szczególnie , troszkę zazdrosna o czas z nimi spędzony
Ona wiecznie w centrum - całą rodzinę skupiała na sobie skarżąc się problemami zdrowotnymi , najczęściej nerwicowymi bólami ciała . Cały związek orbitowal wokół jej potrzeb i cierpienia . Czasem odnosiłem wrażenie że podświadomie ma efekty somatyczne nerwicy byle wszystko kręciło się wokół niej . Ciężko rozróżnić co było co, budziło to we mnie współczucie .
Trauma po poprzednim związku , ciągle wspominała że zepsuła poprzednia relacje , odeszła niepotrzebnie jednak nie wiem czy próbowała coś naprawić . Zostawiła ex z głupiego powodu dla mnie , żałowała że go zraniła . Zastanawia mnie czy narcyz może żałować i mieć wyrzuty sumienia?
Brak głębszych rozmów , odnosiłem wrażenie że wszystko co mówię jest głupie i jej nie interesuje , po pierwszym zdaniu o moich problemach zaczynała mówić o sobie , mój temat nie był atrakcyjny na tyle by go kontynuować
Ciągle miała problemy zdrowotne albo martwiła się o rodzinę i przyszłość - ja jej wysłuchiwałem i starałem się pomóc . Z czasem zacząłem odnosić wrażenie że w ten sposób też próbowała zwrócić na siebie uwagę , chociaż i tak była ona skierowana na nią ciągle .
Źle znosiła komentarz na swój temat , gdy stwierdziłem że się na czymś nie zna , reagowała agresywnie
Wieczne przejmowanie się o swoja opinie , chciala być uznawana za miłą i grzeczna dziewczynę
Brak dojrzałości - zero planów na przyszłość , o wszystko musiałbym się zatroszczyć ja , miałem wrażenie że jestem z córką a nie partnerka .
Moje potrzeby się nie liczyły , nie widziała ich . Liczyły się tylko jej potrzeby . Chciałem rano spać to hałasowała ( bo jej ex nie widział w tym problemu )
Manipulacja , czasem występowała ale większość kobiet to manipulantki , dużo nie odbiegała od innych
Lękowy styl przywiązania - nie dawała mi przestrzeni wogole dla siebie , ciężko było pograć na kompie czy obejrzeć tv bez przeszkadzania, z swoim ex miała taką więź i była szczęśliwa . Ja uznawałem że to nie jest zdrowe . Wpierw jesteśmy my sami a potem relacja. Poprzedni związek owiany był tajemnica , wiem że się kłócili i podziwiała go ze tyle wytrzymał z nią .
Obniżanie samooceny - nie komentowałem jej wyglądu , za to ona dosyć często musiała znaleźć powód by skomentować mój brzuch , dużo się tym nie przejmowałem bo znałem swoją wartość ale z czasem zaczynała podkopywać moja pewność siebie .
Agresja - czasem odnosiłem wrażenie że traktuje mnie jak husteczke do wytarcia łez jak jej było źle z choroba , a czasem jak worek bokserski w który można ładować by się rozładować .
Dominacja - Zacząłem z etykietka samca alfa którego nie można zranić i który ma grubą skóre . Mówiła na początku że nie może być z słabym facetem bo go zje . Okazało się po czasie że jestem wrażliwy i wraz z odkrywaniem kart zaczęła się chyba walka o dominację .
Jej poczucie własnej wartości - odniosłem wrażenie że coś jest nie tak gdy mówiła " nikt że mną nie wytrzyma " , jak by to była droga przez mękę . Chodziło o to co przechodziła podczas choroby , zdawała sobie sprawę z tego że nie jest łatwa partnerka .
Wbijanie szpilki - czasem odnosiłem wrażenie że celowo prowokuje/atakuje , by się coś działo . Nieraz nie wytrzymywałem i jej coś odpowiedziałem . Oczywiście zapamiętane zostało to co powiedziałem a nie przyczyna . Nie widziała że to reakcja na jej niewłaściwe zachowanie .
Brak planów na przyszłość - nie planowała nic, odniosłem wrażenie że to ja jestem od zapewnienia jej przyszłość i i nam , ona wystarczy żeby była , i była w tym szczęśliwa .
Odnosiłem wrażenie że jestem jej psychoterapeuta , mówiła że tylko ja rozumie to co czuje w środku , ból i pustkę , wiec słuchałem i wspierałem
Wszystko było dla niej białe albo czarne , nie było szarości
Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć , mam wrażenie że oszalałem po tej relacji . Widzę dużo swoich błędów jak fochy i odchodzenie które mogą powodować stan jej zagrożenia ...i nie wiem czy to ona była powodem ich czy ja też jestem w jakiś sposób uszkodzony . Byłem agresywny psychicznie dla niej , zamiast krzyczec mówiłem spokojnym głosem ale w głębi się gotowałem podczas kłótni, nie chciałem eskalacji kłótni . Mogę mieć jakieś zaburzone poczucie własnej wartości i być na swój sposób niedojrzały do zdrowej relacji, bo nie wyszedłem z relacji jak szła w zła stronę . Podświadomie chyba wycofywalem się z relacji co rodziło konflikt z tym że kochałem ją . Często byłem oschly i pokazywałem ,że mi nie zależy , chyba jako odwet . Uświadamiałem ja że jesteśmy w drodze do upadku strasząc ja .
Nie byłem bez winy w relacji , gdy chciała na poczatku swój model bliskości a ja go negowalem , stwierdziła że robię dystans i nie ma tej bliskości . Jednak nie mogłem wejść w pełni chyba podświadomie gdy wiedziałem że coś czuję do ex jescze . Często przypominałem jej że wg mnie to relacja przyjacielska z benefitami , gdzie ma wsparcie terapeutyczne . Rutyna i nuda - ja mam swoje pasje, ona nie miała nic . Wydaje mi się że w związku zaczęła szukać rozrywki bo była pusta w środku . Mówiłem jej że musi mieć swoje zainteresowania które pochłonie jej czas . Mogłem dawać jej więcej emocji - mówiła że zachowuje się jak starszy pan , spokój i cisza . Na koniec powiedziała że swoim zachowaniem wypaliłem wszystko - tym odchodzeniem i karaniem cisza
Miałem wiele relacji i w niektórych nie było prawie wogole kłótni , jedna z starsza kobieta była najbardziej dojrzała , jednak zabrakło uczucia i odeszła . Kilka innych nie wytrzymało próby wspólnych wartości , dwie były z kobietami z problemami ( jedna nerwica druga chorobliwa zazdrość ) .
Więc co to było ? Nie kochała mnie bo byłem plasterkiem po ex ? Kochała i przestała i po love bombing w pierwszych miesiącach relacji nie mogła odejść bo jest osobą lękowa ? Kochała ale nie mogła znieść fochow i odchodzenie ? Czy to po prostu narcyzm i gdy straciła dostęp do zasobów energetycznych , odpuściła ?
Na koniec mówiła że się boi być już że mna , że za dużo siedzieliśmy w domu , ale to co kobiety mówią na koniec relacji , nigdy nie jest tym właściwym powodem . Skomentujcie to jakos , własnym doświadczeniem . Obecnie 1.5 miesiąca jestem zrozpaczony , jest coraz gorzej , nie mogę przestać o niej myśleć . Jak nie mogła się odkleic podczas związku tak teraz nie szuka kontaktu żadnego . Sam nie wiem co robić , chciałbym ją mieć znowu przy sobie , nie wiem czy dalej próbować i jak .
Z roku na rok pokazywała coraz większe pazury , była coraz bardziej spięta i kłótliwa .
Gdy dochodziło do kłótni ona krzyczała , ja wolałem rozmawiać w cywilizowany sposób , na spokojnie co ja jescze bardziej irytowało . Wraz z rozwojem sytuacji , gdy czułem że mnie krzywdzi i psuje relacje , nie pracując nad nią , to zacząłem odchodzic wiele razy , zacząłem strzelać focha i nie odzywac się przez tydzień ( wiem , dziecinne zachowanie ale nie miałem czegoś takiego w żadnej z wcześniejszych relacji , jedynie do rodziców w pewnym trudnym okresie ) Kobieta byla coraz bardziej agresywna , posuwając się do rękoczynów. W ostatnim roku oznajmiła mi że w tej relacji nigdy nie była szczęśliwa , czuje się samotna , bo z ex miała lepsze więź emocjonalna ( wiem że powinienem uciekać ) . W końcu oznajmiłem jej że ta relacja nigdzie nie prowadzi , kocham ją ale nie widzę już sensu i musimy to skończyć .Chciała że mną być do końca ale czułem że nie trzyma jej uczucie a lęk. Może raz powiedziała na żywo że kocha , w większości to emotki z serduszkami itd. wierzyłem że nie każdy jest wylewny , jednak mówiła że mnie potrzebuje i bym jej nie opuszczał więc myślałem że to miłość . Po dwóch tygodniach od rozstania rozmawiałem z nią i uznała że się boi być że mną przez moje fochy i odchodzenie . Chciałem być z nią i myślałem że terapia szokowa pod tytułem rozstanie na serio coś zmieni ...jednak ona po miesiącu od rozstania powoli dochodzi do siebie . Nie mamy prawie żadnego kontaktu , już go nie szuka , jest pustka . Jestem totalnie rozbity psychicznie po tej relacji , bo ja kochalem, chciałem z nią budować relacje i chciałem jej pomoc , dużo energii straciłem i wszystko na marne . Proboje dojść do tego co się stało , czy to jej narcyzm , zaburzenia , trauma po ex czy mnie nie kochała i byłem tylko jej przyjacielem z benefitami . Dużo czytałem o narcyzmie i nie wszystko się zgadza , każdy przypadek jest inny . Dlatego w skrócie napisze co zaobserwowałem:
Zachowanie - zupełnie inaczej zachowywała się wśród rodziny i przyjaciół , tam była najmilsza kobieta pod słońcem , że mną przejawiała zachowania agresywne i toksyczne
:Bilans -tego co dostaje a co daje był zupełnie przesunięty , ja miałem inicjować wszystko , zapewnić jej rozrywkę , zabić nudę , wysłuchać gdy codziennie narzekała na swoją chorobę i objawy, nie wykazywała inicjatywy w rozmowach co poprawić w związku ani moimi problemami
Setka zdjęć samej siebie na telefonie i każde zdjęcie niemal jest klonem poprzedniego , potem oglądanie i podziwianie co wyszlo , fotki na social media , postowanie zdjęć by podbić samoocenę i ego
Kontrola - raczej wszystko ok, nie próbowała mnie separować od znajomych jakos szczególnie , troszkę zazdrosna o czas z nimi spędzony
Ona wiecznie w centrum - całą rodzinę skupiała na sobie skarżąc się problemami zdrowotnymi , najczęściej nerwicowymi bólami ciała . Cały związek orbitowal wokół jej potrzeb i cierpienia . Czasem odnosiłem wrażenie że podświadomie ma efekty somatyczne nerwicy byle wszystko kręciło się wokół niej . Ciężko rozróżnić co było co, budziło to we mnie współczucie .
Trauma po poprzednim związku , ciągle wspominała że zepsuła poprzednia relacje , odeszła niepotrzebnie jednak nie wiem czy próbowała coś naprawić . Zostawiła ex z głupiego powodu dla mnie , żałowała że go zraniła . Zastanawia mnie czy narcyz może żałować i mieć wyrzuty sumienia?
Brak głębszych rozmów , odnosiłem wrażenie że wszystko co mówię jest głupie i jej nie interesuje , po pierwszym zdaniu o moich problemach zaczynała mówić o sobie , mój temat nie był atrakcyjny na tyle by go kontynuować
Ciągle miała problemy zdrowotne albo martwiła się o rodzinę i przyszłość - ja jej wysłuchiwałem i starałem się pomóc . Z czasem zacząłem odnosić wrażenie że w ten sposób też próbowała zwrócić na siebie uwagę , chociaż i tak była ona skierowana na nią ciągle .
Źle znosiła komentarz na swój temat , gdy stwierdziłem że się na czymś nie zna , reagowała agresywnie
Wieczne przejmowanie się o swoja opinie , chciala być uznawana za miłą i grzeczna dziewczynę
Brak dojrzałości - zero planów na przyszłość , o wszystko musiałbym się zatroszczyć ja , miałem wrażenie że jestem z córką a nie partnerka .
Moje potrzeby się nie liczyły , nie widziała ich . Liczyły się tylko jej potrzeby . Chciałem rano spać to hałasowała ( bo jej ex nie widział w tym problemu )
Manipulacja , czasem występowała ale większość kobiet to manipulantki , dużo nie odbiegała od innych
Lękowy styl przywiązania - nie dawała mi przestrzeni wogole dla siebie , ciężko było pograć na kompie czy obejrzeć tv bez przeszkadzania, z swoim ex miała taką więź i była szczęśliwa . Ja uznawałem że to nie jest zdrowe . Wpierw jesteśmy my sami a potem relacja. Poprzedni związek owiany był tajemnica , wiem że się kłócili i podziwiała go ze tyle wytrzymał z nią .
Obniżanie samooceny - nie komentowałem jej wyglądu , za to ona dosyć często musiała znaleźć powód by skomentować mój brzuch , dużo się tym nie przejmowałem bo znałem swoją wartość ale z czasem zaczynała podkopywać moja pewność siebie .
Agresja - czasem odnosiłem wrażenie że traktuje mnie jak husteczke do wytarcia łez jak jej było źle z choroba , a czasem jak worek bokserski w który można ładować by się rozładować .
Dominacja - Zacząłem z etykietka samca alfa którego nie można zranić i który ma grubą skóre . Mówiła na początku że nie może być z słabym facetem bo go zje . Okazało się po czasie że jestem wrażliwy i wraz z odkrywaniem kart zaczęła się chyba walka o dominację .
Jej poczucie własnej wartości - odniosłem wrażenie że coś jest nie tak gdy mówiła " nikt że mną nie wytrzyma " , jak by to była droga przez mękę . Chodziło o to co przechodziła podczas choroby , zdawała sobie sprawę z tego że nie jest łatwa partnerka .
Wbijanie szpilki - czasem odnosiłem wrażenie że celowo prowokuje/atakuje , by się coś działo . Nieraz nie wytrzymywałem i jej coś odpowiedziałem . Oczywiście zapamiętane zostało to co powiedziałem a nie przyczyna . Nie widziała że to reakcja na jej niewłaściwe zachowanie .
Brak planów na przyszłość - nie planowała nic, odniosłem wrażenie że to ja jestem od zapewnienia jej przyszłość i i nam , ona wystarczy żeby była , i była w tym szczęśliwa .
Odnosiłem wrażenie że jestem jej psychoterapeuta , mówiła że tylko ja rozumie to co czuje w środku , ból i pustkę , wiec słuchałem i wspierałem
Wszystko było dla niej białe albo czarne , nie było szarości
Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć , mam wrażenie że oszalałem po tej relacji . Widzę dużo swoich błędów jak fochy i odchodzenie które mogą powodować stan jej zagrożenia ...i nie wiem czy to ona była powodem ich czy ja też jestem w jakiś sposób uszkodzony . Byłem agresywny psychicznie dla niej , zamiast krzyczec mówiłem spokojnym głosem ale w głębi się gotowałem podczas kłótni, nie chciałem eskalacji kłótni . Mogę mieć jakieś zaburzone poczucie własnej wartości i być na swój sposób niedojrzały do zdrowej relacji, bo nie wyszedłem z relacji jak szła w zła stronę . Podświadomie chyba wycofywalem się z relacji co rodziło konflikt z tym że kochałem ją . Często byłem oschly i pokazywałem ,że mi nie zależy , chyba jako odwet . Uświadamiałem ja że jesteśmy w drodze do upadku strasząc ja .
Nie byłem bez winy w relacji , gdy chciała na poczatku swój model bliskości a ja go negowalem , stwierdziła że robię dystans i nie ma tej bliskości . Jednak nie mogłem wejść w pełni chyba podświadomie gdy wiedziałem że coś czuję do ex jescze . Często przypominałem jej że wg mnie to relacja przyjacielska z benefitami , gdzie ma wsparcie terapeutyczne . Rutyna i nuda - ja mam swoje pasje, ona nie miała nic . Wydaje mi się że w związku zaczęła szukać rozrywki bo była pusta w środku . Mówiłem jej że musi mieć swoje zainteresowania które pochłonie jej czas . Mogłem dawać jej więcej emocji - mówiła że zachowuje się jak starszy pan , spokój i cisza . Na koniec powiedziała że swoim zachowaniem wypaliłem wszystko - tym odchodzeniem i karaniem cisza
Miałem wiele relacji i w niektórych nie było prawie wogole kłótni , jedna z starsza kobieta była najbardziej dojrzała , jednak zabrakło uczucia i odeszła . Kilka innych nie wytrzymało próby wspólnych wartości , dwie były z kobietami z problemami ( jedna nerwica druga chorobliwa zazdrość ) .
Więc co to było ? Nie kochała mnie bo byłem plasterkiem po ex ? Kochała i przestała i po love bombing w pierwszych miesiącach relacji nie mogła odejść bo jest osobą lękowa ? Kochała ale nie mogła znieść fochow i odchodzenie ? Czy to po prostu narcyzm i gdy straciła dostęp do zasobów energetycznych , odpuściła ?
Na koniec mówiła że się boi być już że mna , że za dużo siedzieliśmy w domu , ale to co kobiety mówią na koniec relacji , nigdy nie jest tym właściwym powodem . Skomentujcie to jakos , własnym doświadczeniem . Obecnie 1.5 miesiąca jestem zrozpaczony , jest coraz gorzej , nie mogę przestać o niej myśleć . Jak nie mogła się odkleic podczas związku tak teraz nie szuka kontaktu żadnego . Sam nie wiem co robić , chciałbym ją mieć znowu przy sobie , nie wiem czy dalej próbować i jak .