Strona 1 z 1

relacja a narcyzm i nerwicę

: 19 sierpnia 2024, o 22:54
autor: janek81
Witam, w skrócie opiszę sytuację : rozstałem się z kobietą po 7 letnim związku na odleglosc. Łącznie mieszkaliśmy na żywo kilka lat . Oboje jesteśmy przed 40stka. Kobieta mająca problemy z sobą , leczy się na nerwicę lękowa z depresją , psychoterapeuta stwierdził że ma coś z osobowości narcyza . Leczenie wyglądało tak że chwilę chodziła i przerywała bo przylatywała do mnie do kraju a potem podczas covida nie było terminów u lekarzy . Z czasem jej symptomy chorobowe były coraz większe wraz z pogarszaniem się jakości relacji . Zaczęła naszą relację niewłaściwie bo nie zamknęła przeszłości i rozpaczała po ex że go zostawiła i zraniła , co zresztą ciągnęło się niemal do końca związku.
Z roku na rok pokazywała coraz większe pazury , była coraz bardziej spięta i kłótliwa .
Gdy dochodziło do kłótni ona krzyczała , ja wolałem rozmawiać w cywilizowany sposób , na spokojnie co ja jescze bardziej irytowało . Wraz z rozwojem sytuacji , gdy czułem że mnie krzywdzi i psuje relacje , nie pracując nad nią , to zacząłem odchodzic wiele razy , zacząłem strzelać focha i nie odzywac się przez tydzień ( wiem , dziecinne zachowanie ale nie miałem czegoś takiego w żadnej z wcześniejszych relacji , jedynie do rodziców w pewnym trudnym okresie ) Kobieta byla coraz bardziej agresywna , posuwając się do rękoczynów. W ostatnim roku oznajmiła mi że w tej relacji nigdy nie była szczęśliwa , czuje się samotna , bo z ex miała lepsze więź emocjonalna ( wiem że powinienem uciekać ) . W końcu oznajmiłem jej że ta relacja nigdzie nie prowadzi , kocham ją ale nie widzę już sensu i musimy to skończyć .Chciała że mną być do końca ale czułem że nie trzyma jej uczucie a lęk. Może raz powiedziała na żywo że kocha , w większości to emotki z serduszkami itd. wierzyłem że nie każdy jest wylewny , jednak mówiła że mnie potrzebuje i bym jej nie opuszczał więc myślałem że to miłość . Po dwóch tygodniach od rozstania rozmawiałem z nią i uznała że się boi być że mną przez moje fochy i odchodzenie . Chciałem być z nią i myślałem że terapia szokowa pod tytułem rozstanie na serio coś zmieni ...jednak ona po miesiącu od rozstania powoli dochodzi do siebie . Nie mamy prawie żadnego kontaktu , już go nie szuka , jest pustka . Jestem totalnie rozbity psychicznie po tej relacji , bo ja kochalem, chciałem z nią budować relacje i chciałem jej pomoc , dużo energii straciłem i wszystko na marne . Proboje dojść do tego co się stało , czy to jej narcyzm , zaburzenia , trauma po ex czy mnie nie kochała i byłem tylko jej przyjacielem z benefitami . Dużo czytałem o narcyzmie i nie wszystko się zgadza , każdy przypadek jest inny . Dlatego w skrócie napisze co zaobserwowałem:

Zachowanie - zupełnie inaczej zachowywała się wśród rodziny i przyjaciół , tam była najmilsza kobieta pod słońcem , że mną przejawiała zachowania agresywne i toksyczne

:Bilans -tego co dostaje a co daje był zupełnie przesunięty , ja miałem inicjować wszystko , zapewnić jej rozrywkę , zabić nudę , wysłuchać gdy codziennie narzekała na swoją chorobę i objawy, nie wykazywała inicjatywy w rozmowach co poprawić w związku ani moimi problemami
Setka zdjęć samej siebie na telefonie i każde zdjęcie niemal jest klonem poprzedniego , potem oglądanie i podziwianie co wyszlo , fotki na social media , postowanie zdjęć by podbić samoocenę i ego
Kontrola - raczej wszystko ok, nie próbowała mnie separować od znajomych jakos szczególnie , troszkę zazdrosna o czas z nimi spędzony
Ona wiecznie w centrum - całą rodzinę skupiała na sobie skarżąc się problemami zdrowotnymi , najczęściej nerwicowymi bólami ciała . Cały związek orbitowal wokół jej potrzeb i cierpienia . Czasem odnosiłem wrażenie że podświadomie ma efekty somatyczne nerwicy byle wszystko kręciło się wokół niej . Ciężko rozróżnić co było co, budziło to we mnie współczucie .
Trauma po poprzednim związku , ciągle wspominała że zepsuła poprzednia relacje , odeszła niepotrzebnie jednak nie wiem czy próbowała coś naprawić . Zostawiła ex z głupiego powodu dla mnie , żałowała że go zraniła . Zastanawia mnie czy narcyz może żałować i mieć wyrzuty sumienia?
Brak głębszych rozmów , odnosiłem wrażenie że wszystko co mówię jest głupie i jej nie interesuje , po pierwszym zdaniu o moich problemach zaczynała mówić o sobie , mój temat nie był atrakcyjny na tyle by go kontynuować
Ciągle miała problemy zdrowotne albo martwiła się o rodzinę i przyszłość - ja jej wysłuchiwałem i starałem się pomóc . Z czasem zacząłem odnosić wrażenie że w ten sposób też próbowała zwrócić na siebie uwagę , chociaż i tak była ona skierowana na nią ciągle .
Źle znosiła komentarz na swój temat , gdy stwierdziłem że się na czymś nie zna , reagowała agresywnie
Wieczne przejmowanie się o swoja opinie , chciala być uznawana za miłą i grzeczna dziewczynę
Brak dojrzałości - zero planów na przyszłość , o wszystko musiałbym się zatroszczyć ja , miałem wrażenie że jestem z córką a nie partnerka .
Moje potrzeby się nie liczyły , nie widziała ich . Liczyły się tylko jej potrzeby . Chciałem rano spać to hałasowała ( bo jej ex nie widział w tym problemu )
Manipulacja , czasem występowała ale większość kobiet to manipulantki , dużo nie odbiegała od innych
Lękowy styl przywiązania - nie dawała mi przestrzeni wogole dla siebie , ciężko było pograć na kompie czy obejrzeć tv bez przeszkadzania, z swoim ex miała taką więź i była szczęśliwa . Ja uznawałem że to nie jest zdrowe . Wpierw jesteśmy my sami a potem relacja. Poprzedni związek owiany był tajemnica , wiem że się kłócili i podziwiała go ze tyle wytrzymał z nią .
Obniżanie samooceny - nie komentowałem jej wyglądu , za to ona dosyć często musiała znaleźć powód by skomentować mój brzuch , dużo się tym nie przejmowałem bo znałem swoją wartość ale z czasem zaczynała podkopywać moja pewność siebie .
Agresja - czasem odnosiłem wrażenie że traktuje mnie jak husteczke do wytarcia łez jak jej było źle z choroba , a czasem jak worek bokserski w który można ładować by się rozładować .
Dominacja - Zacząłem z etykietka samca alfa którego nie można zranić i który ma grubą skóre . Mówiła na początku że nie może być z słabym facetem bo go zje . Okazało się po czasie że jestem wrażliwy i wraz z odkrywaniem kart zaczęła się chyba walka o dominację .
Jej poczucie własnej wartości - odniosłem wrażenie że coś jest nie tak gdy mówiła " nikt że mną nie wytrzyma " , jak by to była droga przez mękę . Chodziło o to co przechodziła podczas choroby , zdawała sobie sprawę z tego że nie jest łatwa partnerka .
Wbijanie szpilki - czasem odnosiłem wrażenie że celowo prowokuje/atakuje , by się coś działo . Nieraz nie wytrzymywałem i jej coś odpowiedziałem . Oczywiście zapamiętane zostało to co powiedziałem a nie przyczyna . Nie widziała że to reakcja na jej niewłaściwe zachowanie .
Brak planów na przyszłość - nie planowała nic, odniosłem wrażenie że to ja jestem od zapewnienia jej przyszłość i i nam , ona wystarczy żeby była , i była w tym szczęśliwa .
Odnosiłem wrażenie że jestem jej psychoterapeuta , mówiła że tylko ja rozumie to co czuje w środku , ból i pustkę , wiec słuchałem i wspierałem
Wszystko było dla niej białe albo czarne , nie było szarości
Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć , mam wrażenie że oszalałem po tej relacji . Widzę dużo swoich błędów jak fochy i odchodzenie które mogą powodować stan jej zagrożenia ...i nie wiem czy to ona była powodem ich czy ja też jestem w jakiś sposób uszkodzony . Byłem agresywny psychicznie dla niej , zamiast krzyczec mówiłem spokojnym głosem ale w głębi się gotowałem podczas kłótni, nie chciałem eskalacji kłótni . Mogę mieć jakieś zaburzone poczucie własnej wartości i być na swój sposób niedojrzały do zdrowej relacji, bo nie wyszedłem z relacji jak szła w zła stronę . Podświadomie chyba wycofywalem się z relacji co rodziło konflikt z tym że kochałem ją . Często byłem oschly i pokazywałem ,że mi nie zależy , chyba jako odwet . Uświadamiałem ja że jesteśmy w drodze do upadku strasząc ja .

Nie byłem bez winy w relacji , gdy chciała na poczatku swój model bliskości a ja go negowalem , stwierdziła że robię dystans i nie ma tej bliskości . Jednak nie mogłem wejść w pełni chyba podświadomie gdy wiedziałem że coś czuję do ex jescze . Często przypominałem jej że wg mnie to relacja przyjacielska z benefitami , gdzie ma wsparcie terapeutyczne . Rutyna i nuda - ja mam swoje pasje, ona nie miała nic . Wydaje mi się że w związku zaczęła szukać rozrywki bo była pusta w środku . Mówiłem jej że musi mieć swoje zainteresowania które pochłonie jej czas . Mogłem dawać jej więcej emocji - mówiła że zachowuje się jak starszy pan , spokój i cisza . Na koniec powiedziała że swoim zachowaniem wypaliłem wszystko - tym odchodzeniem i karaniem cisza
Miałem wiele relacji i w niektórych nie było prawie wogole kłótni , jedna z starsza kobieta była najbardziej dojrzała , jednak zabrakło uczucia i odeszła . Kilka innych nie wytrzymało próby wspólnych wartości , dwie były z kobietami z problemami ( jedna nerwica druga chorobliwa zazdrość ) .
Więc co to było ? Nie kochała mnie bo byłem plasterkiem po ex ? Kochała i przestała i po love bombing w pierwszych miesiącach relacji nie mogła odejść bo jest osobą lękowa ? Kochała ale nie mogła znieść fochow i odchodzenie ? Czy to po prostu narcyzm i gdy straciła dostęp do zasobów energetycznych , odpuściła ?
Na koniec mówiła że się boi być już że mna , że za dużo siedzieliśmy w domu , ale to co kobiety mówią na koniec relacji , nigdy nie jest tym właściwym powodem . Skomentujcie to jakos , własnym doświadczeniem . Obecnie 1.5 miesiąca jestem zrozpaczony , jest coraz gorzej , nie mogę przestać o niej myśleć . Jak nie mogła się odkleic podczas związku tak teraz nie szuka kontaktu żadnego . Sam nie wiem co robić , chciałbym ją mieć znowu przy sobie , nie wiem czy dalej próbować i jak .

Re: relacja a narcyzm i nerwicę

: 1 września 2024, o 12:10
autor: anita _d
Po zakończeniu relacji mamy tendencję do idealizowania partnera. Przypomnij sobie również te złe chwile. Czy byłeś szczęśliwy z tą kobietą? Czy ta relacja była dla ciebie dobra? Czy czułeś bezpieczeństwo i wsparcie drugiej strony?
Nie warto pozwalać na złe traktowanie, żeby na siłę kogoś utrzymać przy sobie. Opis twojej dziewczyny przypomina trochę borderline, ale takich rzeczy nie diagnozuje się przez sieć.
Ogólnie wygląda na to, że w tej relacji coś "nie kliknęło". Mieliście różne potrzeby, np. w kwestii dystansu. Mieliście inną wizję przyszłości. Poza tym umniejszanie czyjejś wartości tekstem "nikt z tobą nie wytrzyma", jest toksyczne.
Zanim podejmiesz jakąś decyzję, warto porozmawiać z terapeutą. Może masz skłonność do relacji z toksycznymi kobietami? Jakiś nieprzepracowany problem z dzieciństwa? Jeśli tak, jest prawdopodobne, że następna kobieta też będzie problemowa. Poczytaj o czerwonych flagach na początku relacji.