Jak pomóc bliskiej osobie na odległość
: 20 listopada 2023, o 21:59
Witajcie moi drodzy, potrzebowałabym porady Wiktora albo Hewada, ale może jest tu Ciasteczko albo ktoś inny z podobnym wykształceniem albo doświadczeniem.
Mój chłopak mieszka w Anglii - ja w Polsce. On od parunastu miesięcy cierpi na ataki paniki i lęk wolnopłynący, ale wszystko znacznie się pogorszyło, gdy zachorował w październiku na covid a później miał zapalenie zatok, więc w sumie przez miesiąc był chory. Po chorobie kilka dni było w porządku, ale później zaczął mieć stany podgorączkowe (normalne, szczególnie że nie był szczepiony). Do lekarza nie pójdzie, "bo nie", bo się boi, że wyjdzie mu jakaś poważna choroba. Zamknął się w domu i walczy całymi dniami z atakami paniki, mierzy temperaturę co dwie minuty, traci na wadze, nie może spać, izoluje się od wszystkich. Nie mogę go namówić, żeby poszedł do lekarza.
Uważam, że nie powinien siedzieć cały czas sam w zamknięciu, więc zmuszam go, żeby dzwonił do mnie na wideo albo chociaż rozmowę głosową. Czy dobrze robię? Moim zdaniem obecność drugiej osoby, nawet wirtualna, pomaga. Czy powinnam go nakłaniać do tych połączeń, czy może zostawić go samemu sobie i dać mu możliwość dzwonienia do mnie, gdy będzie na siłach? Ja sama cierpię z powodu lęku uogólnionego, ataków paniki, PTDS itd. (z tym że ja jestem na lekach i chodzę na terapię), i wolę być sama, gdy jestem w stanie totalnej paniki - podobnie jak on, bo nie chce, żeby ktoś go widział (więc proponuję mu rozmowy tego typu, że on widzi mnie, ale ja nie widzę jego, tylko słyszę), ale wiem, że unikanie kontaktu z ludźmi tylko pogorszy sprawę. Zmuszanie kogoś do robienia czegoś, czego nie chce, też nie jest dobrym rozwiązaniem, ale obecnie nie widzę lepszego. Czy ktoś może mi coś doradzić?
Mój chłopak mieszka w Anglii - ja w Polsce. On od parunastu miesięcy cierpi na ataki paniki i lęk wolnopłynący, ale wszystko znacznie się pogorszyło, gdy zachorował w październiku na covid a później miał zapalenie zatok, więc w sumie przez miesiąc był chory. Po chorobie kilka dni było w porządku, ale później zaczął mieć stany podgorączkowe (normalne, szczególnie że nie był szczepiony). Do lekarza nie pójdzie, "bo nie", bo się boi, że wyjdzie mu jakaś poważna choroba. Zamknął się w domu i walczy całymi dniami z atakami paniki, mierzy temperaturę co dwie minuty, traci na wadze, nie może spać, izoluje się od wszystkich. Nie mogę go namówić, żeby poszedł do lekarza.
Uważam, że nie powinien siedzieć cały czas sam w zamknięciu, więc zmuszam go, żeby dzwonił do mnie na wideo albo chociaż rozmowę głosową. Czy dobrze robię? Moim zdaniem obecność drugiej osoby, nawet wirtualna, pomaga. Czy powinnam go nakłaniać do tych połączeń, czy może zostawić go samemu sobie i dać mu możliwość dzwonienia do mnie, gdy będzie na siłach? Ja sama cierpię z powodu lęku uogólnionego, ataków paniki, PTDS itd. (z tym że ja jestem na lekach i chodzę na terapię), i wolę być sama, gdy jestem w stanie totalnej paniki - podobnie jak on, bo nie chce, żeby ktoś go widział (więc proponuję mu rozmowy tego typu, że on widzi mnie, ale ja nie widzę jego, tylko słyszę), ale wiem, że unikanie kontaktu z ludźmi tylko pogorszy sprawę. Zmuszanie kogoś do robienia czegoś, czego nie chce, też nie jest dobrym rozwiązaniem, ale obecnie nie widzę lepszego. Czy ktoś może mi coś doradzić?