Nowy7 pisze: ↑2 sierpnia 2019, o 14:47
natalia93 pisze: ↑2 sierpnia 2019, o 14:12
Nowy7 pisze: ↑2 sierpnia 2019, o 11:28
Trochę głupia sprawa bo w sumie odpowiadasz w swoim temacie jak z tego wyjść innej osobie. Nie wiem czy przeżywasz słynne dd, natręctwa na pewno. Słuchaj to jest taka norma że nie czujesz żadnych emocji do chłopaka. Ja bym się w ogóle tym nie przejmował i tego nie bał. Ja już to przeszedłem i nadal przechodzę ale z innym podejściem tzn. gdy to się pojawiło (parę lat temu) zanik emocji, dd, natręctwa czy się kogoś kocha itp. no to pojawia się lęk, niepokój i wątpliwości. U niektórych przerażenie co to jest, czy ja już kogoś nie kocham i milion innych rozkmin. I powiem tyle analizując to, walcząc, sprawdzając jakoś tylko się tak umordowałem, wymęczyłem że i tak do żadnych wniosków nie doszedłem i nic się nie zmieniło. W końcu doszło do takiego przemęczenia tym tematem, rozkmin i analiz że powiedziałem dość. Przestało mi zależeć na tym czy ja to czuje czy nie (a wiadomo że nie bo jest zanik emocji). Po prostu już dziś wiem po takiej katordze z tym że nie warto z tym walczyć. Mam natręctwa, mam dd nie mogę teraz niczego odczuwać, nie czuje emocji i to akceptuję. Masz myśli nie kocham dziewczyny/chłopaka, ok akceptuje to. Musisz to tak zaakceptować jak fakt, że dzisiaj będzie padał deszcz. Nie zrobisz z tym nic bo nie masz na to wpływu. W chwili obecnej przechodzisz stan nerwicowy, być może dd i też nie masz OBECNIE na to wpływu że masz takie myśli i że masz brak emocji. Mówię obecnie, bo jak z tego wyjdziesz to to wszystko minie. Przez to poddajesz się i nie walczysz. I to jest klucz. Moja walka jak i Twoja nic nie dadzą, nie wrócą nam od tej walki emocje. Więc poddajesz się temu, nie szarpiesz się z tym. Nie zmieni to tego że będziesz nagle odczuwała te emocje. Ale znosisz napięcie tym spowodowane co jest jednym z ważnych aspektów wychodzenia ze stanów lękowych, natręctw. I będziesz miała dodatkowy punkt w swoim odburzaniu, i o jeden problem mniej bo po co się szarpać z czymś na co obecnie nie masz wpływu. Poddajesz się i żyjesz tak jak obecnie możesz. Bez tych emocji do chłopaka. Bo czy będziesz walczyć o odzyskanie tych emocji - to wcale ta walka ich nie przywróci a poddając się nie zastanawiasz się na tym wszystkim tylko robisz ogromny skok w stronę odburzania. Także nie analizuj tego, żyj jak obecnie możesz, bez tych emocji. Tak na razie musi być i tyle - bez zbędnej analizy i szarpaniny. Powodzenia, wierzę że Ci się uda
Odpowiedziałam świadomej, bo od momentu opublikowania tego postu mojego zdążyłam już dojść do tego co mi jest i skąd to się bierze, więc jestem teraz co nie co mądrzejsza
Dużo emocji mi już wróciło, mam dużo przeblyskow, że wiem że kocham. Obecnie przeszkadza mi tylko niepokój który mam, że to uczucie w całości nie wróci, że niepokój związany z całą tą sytuacją, która się u mnie wydarzyła miesiąc temu ( ataki paniki związane z wątpliwościami uczuć do chłopaka, totalne zagubienie, kryzys, próba ucieczki, rozpacz) będzie się za mną długo ciągnął.
Najlepiej to by było zapomnieć o całej sytuacji
Mam wrażenie że po prostu jeszcze trochę żyje tym wszystkim, że to jeszcze we mnie siedzi. tak łatwo nie chce odpuścic i dać zapomnieć aby człowiek powrócił do takiej bezinteresownej miłości.
Jesteś na bardzo dobrej drodze do odburzenia. Jak sama napisałaś doświadczasz przebłysków, co jest odzwierciedleniem Twojej ogromnej pracy nad sobą. Twój niepokój wcale mnie nie dziwi, tutaj od razu widać nerwicę, mimo że masz bodziec pozytywny w postaci przeblyskow, to nerwiczka chce Cię spowrotem wciągnąć w swoje gierki. I zamiast się cieszyć że jest postęp to ona chce abyś nadal się bała, i to jest teraz kluczowy moment. Musisz brnąć w to dalej tzn. robić to co robiłaś do tej pory. A niepokój i niepewność zaakceptować, nie analizować. Wszystko wróci tak jak było dawniej ale w swoim czasie. Nie możesz na pewno robic sobie teraz presji tylko cierpliwie tak jak do tej pory powoli się odburzac. Obiecuję że to wszystko wróci. Masz już dowód w postaci przeblyskow, a to już bardzo dużo. Generalnie napisałaś że miesiąc temu było źle. Moim zdaniem radzisz sobie błyskawicznie, bo jednak zaburzenie lękowe i natręctw (nie wiem dokładnie co Ci dolega ale po wpisach sądzę że te 2 rzeczy) trzeba leczyć no przez sporą ilość czasu. Oczywiście wszystko zależy od człowieka, nasilenia objawów, uczestnictwa w terapii, brania leków. Jednak mimo tego wszystkiego potrzeba i tak dużej ilości czasu żeby się odburzyc. Chce Cię po prostu uprzedzić żebyś się nie martwiła że może to jeszcze trochę potrwać. Może być tak że będzie się to zmieniać raz lepiej, raz gorzej bądź utrzymywać się na stałym poziomie. I to wszystko jest normalne, daj sobie jeszcze sporo czasu, nie naciskaj, nie twórz presji. I po jakim czasie wszystko wróci do normy, pewnie nawet nie będziesz wiedziała kiedy

Najważniejsze teraz to co pisałem robić to wszystko co do tej pory, niepokój, wątpliwości akceptować i nie analizować. Dać sobie czas na regenerację i za jakiś czas pewnie wpadniesz z postem odburzeniowym czego Ci bardzo życzę
Ten konkretny problem nerwicowy związany z chłopakiem mam miesiąc, ale ogólnie nerwica zaczęła mi się ok 4 lata temu. Była związana głównie z sytuacją w domu rodzinnym, samotności przez jakiś czas. I zaczęła się nagle, podczas odwiedzin znajomych, gdzie nic nie wskazywało na to, że się źle czuje. W psychice, przynajmniej tej świadomej wszystko było u mnie ok

w skrócie : prawie 3 lata na lekach byłam, od prawie dwóch lat uczęszczam na terapię. Leki odstawione ok 8 miesięcy temu. Przez okres bez leków było różnie. Ale mam wrażenie (bo przecież pamięta się tylko te słabe momenty), że w większości miałam jednak te gorsze dni i nerwa przebijala się do mnie. Ale zawsze w postaci somatow. Nigdy nie miałam natretnych myśli.
Az do maja tego roku. Dni dobre przeplataly mi się z dniami zlymi. Nie było tragedii, było w miarę ok, ale wiedziałam, że to dalej we mnie siedzi. Do tego doszło kupę stresu że zmiana pracy, duża zmiana jeśli chodzi o zmianę zamieszkania i ogólnie wyjście ze studenckiego życia i rozpoczęcie dorosłego. Plus do tego konflikt z mamą trwający bardzo długo. I nagle zaczęły mnie nachodzic myśli, że chce się rzucić z okna. Ze co by było jakbym się rzuciła, że nie mam już więcej sily, nie chce mi się... Byłam przerażona, nie chciałam się nikomu przyznac, że takie myśli mam,bo myślałam że od razu wyślą mnie do psychiatry z koniecznością brania leków. A mi leki mimo, że bardzo pomogły przez te lata, to z różnych względów nie chciałam po prostu so nich wracac.
Myśli się rozkręcaly, bo czasami bałam się podchodzić do okna i różne takie sprawy. Ale wtedy jakoś tłumaczyłam sobie, że na pewno nie chve tego zrobić. Jeszcze dokładnie nie wiedziałam jak sobie z tym radzić, radziłam jak umiałam.
Jak te myśli w miarę odchodzily, życie płynęło dalej, nastąpiła kłótnia z chłopakiem, w międzyczasie bliscy znajomi odwołali ślub, bo pan młody miał wątpliwości. I nagle przyszła do mnie myśl "czy ja nadal kocham". I w sekundzie świat mi się zawalił. Bo nie wiem czemu, nie uzyskałam odpowiedzi od siebie "oczywiście" i dlatego zaczęłam panikowac. Tak bardzo, że nerwica powróciła na kilka dni do stanu sprzed 4 lat (czyli tego najgorszego, jak pierwszy raz zaatakowała). Przestraszyłam się tak bardzo, że nigdy w życiu się tak niczego nie bałam, jak tego, że mam jakieś wątpliwości, że może nie czuje tego do chłopaka co wcześniej i dlaczego to się stało i tak nagle.
I powrocilam z podkulonym ogonem na forum, próbując uzyskać odpowiedzi. No i tu dowiedziałam się o co tu chodzi.
Musiałam się jak najbardziej postarać, żeby wrócić do siebie, bo zaczynałam w tym czasie nowa prace, na której mi bardzo zależało. Musiałam jakoś funkcjonować. W dodatku mielilam nagrania i posty na forum non stop i mam wrażenie, że po raz pierwszy po prostu nad sobą pracuje.
Sytuacja się bardzo uspokoiła, tak jak wspomniałam. Wiem, że kocham swojego chłopaka. Ale myśli jeszcze, niepokój, lęk i przyszłość i chęć aby mieć po prostu czysta głowę są.
Mam jeszcze jakieś blokady, że nie mówię z lekkością, że go kocham, bo mam ten niepokój, jest mi momentami tak po prostu w świecie dziwnie.
Dziękuję za twoje odpowiedzi i wiarę we mnie, haha

to bardzo miłe i budujące. Mam nadzieję, że logika i rozum będą na tyle silne że pozwolą mi na działanie dalej.