wypalenie w zwiazku czy choroba?
: 28 lutego 2018, o 14:10
Jestem ze swoją dziewczyną 9msc mamy po 20lat. Nasz dotychczasowy związek był wręcz idealny praktycznie zero kłótni brak znudzenia sobą, wspólne plany na resztę życia aż tu nagle z dnia na dzień zacząłem czuć jakaś chęć rozstania że coś się wypaliło mimo to że jest nam razem bardzo dobrze. Nie jest sam w stanie określić tego czy ją kocham czy nie ale dalej chcę z nią przebywać interesuje mnie to co u niej słychać jak się czuje itp. jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego jakbyśmy mieli urwać ze sobą kontakt a tym bardziej gdyby ona miała kogoś innego. Przyszły mi na myśl dwa powody pierwszy to monotonia w związku praktycznie od świat przebywamy ze sobą cały czas co jakiś czas nocując u siebie a w okresie sesji to praktycznie 24h na dobę nic nie robiąc tylko leżąc że sobą no ale w tamtym momencie nie czułem że mi nudno czy coś
Natomiast drugim powodem może być jakaś depresja czy coś w tym rodzaju ponieważ od tych paru dni chodzę jakiś przygnębiony cały czas popłakuje i nie mogę odsunąć od siebie tych myśli a wraz z nimi mam jakieś dziwne uczucie w klatce piersiowej jakby jakiś ucisk i niepewność oraz coś podobnego do stresu powodem tego może być to że nie zaliczyłem egzaminu co oznacza że jak na razie zakończyłem swoją edukacje
Proszę pomóżcie mi bo sam już nie wiem co robić.Napisałem tak na innym forum tydzień temu czego bardzo żaluję bo pisali mi żebym zerwał teraz dodam co się wydarzyło przez ten tydzień, myslę o tym cały czas naprawdę są to przeróżne myśli- czy ja kocham? czy tesknie? czy dalej mnie podnieca? co by było gdybym zerwał? na pewno na pytanie czy tesknię jestem w stanie odpowedzieć ze jak najbardziej ale na resztę to zależy od pory często mam przebłyski ze jestem pewien ze kocham ale to nie trwa zbyt długo.Mam trudność z powiedzeniem "kocham" musze być w stu procentach pewny.Czytałem parę tematów na tym forum z tym związanych i praktycznie wszystko się zgada ze to ROCD i mam taka nadzieję.Wiem ze gdyby coś się dla niej stało to byłby w stanie zrobić dosłownie wszystko.Byłem u psychologa dostałem tabletki asertin ponieważ stwierdził u mnie bardzo silną nerwice oraz początki depresji ale nie był w stanie powiedzieć ze ta cała sytuacja jest ze sobą powiązana powiedział ze na pewno ta choroba ma wpływ na emocje.Stwierdził ze nerwica pochodzi najprawdpodobniej z tego ze przez całe zycie byłem strasznie mało wylewny co do uczuć i przez dzieciństwo a depresja to najprawdopodobniej przez ta szkołe żę jakos bardzo tego nie odczułem a;e za to podświadomie jak najbardziej. Myslicie ze to może być przez chorobę?jesli tak to ile wam zajęło wyjście z tego i jak to zrobilscie ? wmawianie tego że sie kocha czy jakis inny sposób, jak przestać o tym mysleć?
Dodam jeszcze że czuje starch przed tym ze naprawdę przestane kochać i się rozstaniemy albo żę ona nie wytrzyma życia w niepewności i ze mną zerwie.
Natomiast drugim powodem może być jakaś depresja czy coś w tym rodzaju ponieważ od tych paru dni chodzę jakiś przygnębiony cały czas popłakuje i nie mogę odsunąć od siebie tych myśli a wraz z nimi mam jakieś dziwne uczucie w klatce piersiowej jakby jakiś ucisk i niepewność oraz coś podobnego do stresu powodem tego może być to że nie zaliczyłem egzaminu co oznacza że jak na razie zakończyłem swoją edukacje
Proszę pomóżcie mi bo sam już nie wiem co robić.Napisałem tak na innym forum tydzień temu czego bardzo żaluję bo pisali mi żebym zerwał teraz dodam co się wydarzyło przez ten tydzień, myslę o tym cały czas naprawdę są to przeróżne myśli- czy ja kocham? czy tesknie? czy dalej mnie podnieca? co by było gdybym zerwał? na pewno na pytanie czy tesknię jestem w stanie odpowedzieć ze jak najbardziej ale na resztę to zależy od pory często mam przebłyski ze jestem pewien ze kocham ale to nie trwa zbyt długo.Mam trudność z powiedzeniem "kocham" musze być w stu procentach pewny.Czytałem parę tematów na tym forum z tym związanych i praktycznie wszystko się zgada ze to ROCD i mam taka nadzieję.Wiem ze gdyby coś się dla niej stało to byłby w stanie zrobić dosłownie wszystko.Byłem u psychologa dostałem tabletki asertin ponieważ stwierdził u mnie bardzo silną nerwice oraz początki depresji ale nie był w stanie powiedzieć ze ta cała sytuacja jest ze sobą powiązana powiedział ze na pewno ta choroba ma wpływ na emocje.Stwierdził ze nerwica pochodzi najprawdpodobniej z tego ze przez całe zycie byłem strasznie mało wylewny co do uczuć i przez dzieciństwo a depresja to najprawdopodobniej przez ta szkołe żę jakos bardzo tego nie odczułem a;e za to podświadomie jak najbardziej. Myslicie ze to może być przez chorobę?jesli tak to ile wam zajęło wyjście z tego i jak to zrobilscie ? wmawianie tego że sie kocha czy jakis inny sposób, jak przestać o tym mysleć?
Dodam jeszcze że czuje starch przed tym ze naprawdę przestane kochać i się rozstaniemy albo żę ona nie wytrzyma życia w niepewności i ze mną zerwie.