Moje małżeństwo to fikcja
: 3 lutego 2018, o 13:35
Cześć.
Czy ktoś z was miał kryzys w małżeństwie który udało się pokonać ?
Ja już nie wytrzymuje wewnętrznie. Mam straszne myśli , czasem nawet myślę czy nie lepiej byłoby gdybym skończył że sobą.
Z zewnątrz niby wszystko wygląda dobrze w małżeństwie , normalna para, zdrowe i cudowne dzieciaki, praca, mieszkanie, samochód . A wewnętrznie jest źle. Nie wiem czy to jakiś kryzys małżeński czy cos. Jestem z partnerką już 13 lat. W sumie mieliśmy burzliwy związek . Ale jakoś trwaliśmy obok siebie.
Zawsze mówiłem sobie że nigdy nie będę nieszczery do partnerki , że związek oparty na kłamstwie to nie dla mnie. Zawsze gardziłem osobami które zdradzały partnerki i były nieszczere . Teraz , gdy mam rodzinę i jestem dawno po ślubie sam mam myśli że jestem sk***synem, bo czuję wewnętrznie że wygasło uczucie . Dołuje mnie to strasznie bo zawsze marzyłem o szczęśliwej i wesołej rodzinie, której w sumie nigdy nie miałem.
Czuję że nie wyszło mi w życiu. Małżeństwo kiepskie, z pracy jestem nie zadowolony. Męczy mnie takie życie. W ogóle to życie dla mnie jest jakby coś to muszę przeżyć i się przemęczać niż chce i czuję radość z tego.
Gardzę sobą też dlatego, że jak miałem wątpliwości podczas trwania związku to trzeba było go zakończyć , a nie łudzić się że to chwilowe załamanie. Teraz siedzę w przeszłości i katuje się za to. Czasu nie mogę cofnąć ale chciałbym.
A z drugiej strony mam cudowne dzieciaki i wiem że by ich nie było gdybym nie ciągnął tego związku.
Czuje Straszne rozdarcie wewnętrznie. Czasem sobie wkręcam że ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię zbudować związku. Takie wewnętrzne rozdarcie mam już od dawna. Ale pamiętam też czasy że nie patrzyłem na nikogo obok , bo było mi zwyczajnie dobrze.
Nie wiem co mam robić . Może mam jakąś depresję. Uczęszczam na terapię od ponad roku ale gówno mi ona daje. Zwykle gadki.
Zawsze byłem twardym facetem , stanowczym i szczerym. A teraz czuję się jak ciotka, która grzebie w przeszłości i szuka odpowiedzi na pytania dlaczego nie zerwałem jak nie byłeś pewien , po co trwasz w tym związku, marnujesz życie sobie i partnerce itp. a jednak kiedyś było między nami dobrze . Teraz za kare mam to na co zasługuje . Leki , strach przed ludźmi , ataki paniki, chore natrętne myśli, często jakieś seksualne i nienormalne!! , ciągły ból w klatce , nie uśmiechałem się już od nie wiem jak dawna, nawet ludzie pytają co się stało z tym wesołym gościem....
Przepraszam za chaos w wiadomości ale targają mną straszne skrajne emocje .
Może ktoś przechodzić coś podobnego i pokonał to ? Jak oddzielić przeszłość gruba kreska i nauczyć się cieszyć tym co się już ma? Ja mam wrażenie że pamiętam tylko źle rzeczy z przeszłości . I gdzie bym nie był tam ma tylko źle skojarzenia . Ale ta cecha jest ze mną już od podstawówki gdzie byłem wyzywany i szkalowany przez inne dzieciaki. Jak dzieciństwo potrafi zniszczyć życie
Dzięki za rady
Czy ktoś z was miał kryzys w małżeństwie który udało się pokonać ?
Ja już nie wytrzymuje wewnętrznie. Mam straszne myśli , czasem nawet myślę czy nie lepiej byłoby gdybym skończył że sobą.
Z zewnątrz niby wszystko wygląda dobrze w małżeństwie , normalna para, zdrowe i cudowne dzieciaki, praca, mieszkanie, samochód . A wewnętrznie jest źle. Nie wiem czy to jakiś kryzys małżeński czy cos. Jestem z partnerką już 13 lat. W sumie mieliśmy burzliwy związek . Ale jakoś trwaliśmy obok siebie.
Zawsze mówiłem sobie że nigdy nie będę nieszczery do partnerki , że związek oparty na kłamstwie to nie dla mnie. Zawsze gardziłem osobami które zdradzały partnerki i były nieszczere . Teraz , gdy mam rodzinę i jestem dawno po ślubie sam mam myśli że jestem sk***synem, bo czuję wewnętrznie że wygasło uczucie . Dołuje mnie to strasznie bo zawsze marzyłem o szczęśliwej i wesołej rodzinie, której w sumie nigdy nie miałem.
Czuję że nie wyszło mi w życiu. Małżeństwo kiepskie, z pracy jestem nie zadowolony. Męczy mnie takie życie. W ogóle to życie dla mnie jest jakby coś to muszę przeżyć i się przemęczać niż chce i czuję radość z tego.
Gardzę sobą też dlatego, że jak miałem wątpliwości podczas trwania związku to trzeba było go zakończyć , a nie łudzić się że to chwilowe załamanie. Teraz siedzę w przeszłości i katuje się za to. Czasu nie mogę cofnąć ale chciałbym.
A z drugiej strony mam cudowne dzieciaki i wiem że by ich nie było gdybym nie ciągnął tego związku.
Czuje Straszne rozdarcie wewnętrznie. Czasem sobie wkręcam że ze mną jest coś nie tak, skoro nie potrafię zbudować związku. Takie wewnętrzne rozdarcie mam już od dawna. Ale pamiętam też czasy że nie patrzyłem na nikogo obok , bo było mi zwyczajnie dobrze.
Nie wiem co mam robić . Może mam jakąś depresję. Uczęszczam na terapię od ponad roku ale gówno mi ona daje. Zwykle gadki.
Zawsze byłem twardym facetem , stanowczym i szczerym. A teraz czuję się jak ciotka, która grzebie w przeszłości i szuka odpowiedzi na pytania dlaczego nie zerwałem jak nie byłeś pewien , po co trwasz w tym związku, marnujesz życie sobie i partnerce itp. a jednak kiedyś było między nami dobrze . Teraz za kare mam to na co zasługuje . Leki , strach przed ludźmi , ataki paniki, chore natrętne myśli, często jakieś seksualne i nienormalne!! , ciągły ból w klatce , nie uśmiechałem się już od nie wiem jak dawna, nawet ludzie pytają co się stało z tym wesołym gościem....
Przepraszam za chaos w wiadomości ale targają mną straszne skrajne emocje .
Może ktoś przechodzić coś podobnego i pokonał to ? Jak oddzielić przeszłość gruba kreska i nauczyć się cieszyć tym co się już ma? Ja mam wrażenie że pamiętam tylko źle rzeczy z przeszłości . I gdzie bym nie był tam ma tylko źle skojarzenia . Ale ta cecha jest ze mną już od podstawówki gdzie byłem wyzywany i szkalowany przez inne dzieciaki. Jak dzieciństwo potrafi zniszczyć życie

Dzięki za rady