Zakochany, cierpiący.
: 2 sierpnia 2017, o 17:52
Mam pytanie, mialem nie zakladac nowego tematu ale moze ten temat przyda sie innym w ramach kontynuacji wątku.
Zauroczyła mnie pewna dziewczyna, bardzo, jestem typem romantyka, jest śliczna , do tego fajnie mi sie z nia rozmawia i ogólnie jest to fajna osoba. Jak patrze na nią albo mysle to mi po prostu się robi ciepło, cały płonę
Mysle o niej bardzo duzo, zalezy mi na niej, jakby ktos mi powiedzial zebym przeszedl teraz 1000km z buta i będzie moja to bym juz ubierał buty.
Ciezko mi sie powstrzymac by powiedziec jej jaka jest piekna i jak mi sie podoba ale wiem ze nie nalezy tego robic bo moge wszystko zepsuć. Najchetniej bym jej powiedział co do niej czuje ze jest po prostu obiektem moich westchnień ale nie moge sie odkryć bo wtedy wszystko szlag trafi jak znam życie, tym bardziej ze ona chyba aż tak za mna nie szaleje.
Dziewczyna wysyla sprzeczne sygnały:
- odpisuje mi zawsze, jest zabawnie, pozytywnie
- wysyla mi duzo zdjec swoich, puszcza mi oczka, robi krótkie filmiki telefonem co u niej
- spotkalismy sie raz tak oficjalnie ze we dwoje (wczesniej wiedizelismy sie wielokrotnie ale w towarzystwie innych) podczas tego spotkania przytulila sie do mnie, nawet sie polozyla kolo mnie, mimo ze ja sie spieszylem a ona miala cos w planach nie ponaglała by konczyc spotkanie, ktore sie przedluzylo
ALE... 2 dni po jak zaproponowalem by znow sie spotkac niestety powiedziala "napięty grafik"
Dostaje sprzeczne sygnaly i mocno to przeżywam. Z jednej strony mamy kontakt, dostaje jakies fotki, na spotkaniu byly przytulanki, mile spędzony czas a z drugiej niestety nie ma pełnego zainteresowania.
Potrzebuje od was dwóch rad :
1. jak to rozegrać?
2. jak pogodzić się z klęską?
Drogie panie, to do Was
Od kilku lat nie bylem w zadnym związku, totalny wycofany. Wczesniej w czasach szkolnych mialem duzo dziewczyn i bardzo lubiłem towarzystwo płci pięknej.
Ta dziewczyna przypomniała mi, jak piękna rzecza jest namiętność, urok, miłość (choc do milosci jeszcze daleko). Wiem ze chce miec w przyszlosci taką kobietę ktora bede adorował kazdego dnia, nie chodzi o lanie miodu bez pamięci i komplementy co chwila, wole powiedziec jej komplement raz dziennie albo rzadziej ale taki który wyrazi po stokroć moje uczucia
Do tej dziewczyny raz mi sie wyrwało... napisalem "wyslij mi jakies zdjecie" , na co ona "wczoraj wyslalam" A ja : "Ale ty codziennie innym blaskiem bijesz"
Nie jestem nachalny, staram sie sprawiac wrazenie lekko-obojętnego, choc to trudne. Ale najchetniej to bym sie porwał w taniec miłości, calowal kazda jej czesc ciała, patrzył na nią godzinami, dbał o nią, troszczył się i tak dalej. Zawsze taki byłem.
Nie nalezy moich pobudek mylic z jakimś pożądaniem - nie zalezy mi na seksie - w ogóle nie mysle tymi kategoriami. To bardziej taka namiętność, adoracja.
Konczac wątek - proszę o rady, jak to rozegrac albo jak sie pogodzic z klęską? Mysle ze chyba mi sie nie uda, ale chce stanac na nogi, ubrac koszule, uczesac włoski i iśc szukać równie pięknej gdzieś indziej, a na to potrzebuje troche otuchy od was Panie !
Zauroczyła mnie pewna dziewczyna, bardzo, jestem typem romantyka, jest śliczna , do tego fajnie mi sie z nia rozmawia i ogólnie jest to fajna osoba. Jak patrze na nią albo mysle to mi po prostu się robi ciepło, cały płonę

Ciezko mi sie powstrzymac by powiedziec jej jaka jest piekna i jak mi sie podoba ale wiem ze nie nalezy tego robic bo moge wszystko zepsuć. Najchetniej bym jej powiedział co do niej czuje ze jest po prostu obiektem moich westchnień ale nie moge sie odkryć bo wtedy wszystko szlag trafi jak znam życie, tym bardziej ze ona chyba aż tak za mna nie szaleje.
Dziewczyna wysyla sprzeczne sygnały:
- odpisuje mi zawsze, jest zabawnie, pozytywnie
- wysyla mi duzo zdjec swoich, puszcza mi oczka, robi krótkie filmiki telefonem co u niej
- spotkalismy sie raz tak oficjalnie ze we dwoje (wczesniej wiedizelismy sie wielokrotnie ale w towarzystwie innych) podczas tego spotkania przytulila sie do mnie, nawet sie polozyla kolo mnie, mimo ze ja sie spieszylem a ona miala cos w planach nie ponaglała by konczyc spotkanie, ktore sie przedluzylo
ALE... 2 dni po jak zaproponowalem by znow sie spotkac niestety powiedziala "napięty grafik"
Dostaje sprzeczne sygnaly i mocno to przeżywam. Z jednej strony mamy kontakt, dostaje jakies fotki, na spotkaniu byly przytulanki, mile spędzony czas a z drugiej niestety nie ma pełnego zainteresowania.
Potrzebuje od was dwóch rad :
1. jak to rozegrać?
2. jak pogodzić się z klęską?
Drogie panie, to do Was

Od kilku lat nie bylem w zadnym związku, totalny wycofany. Wczesniej w czasach szkolnych mialem duzo dziewczyn i bardzo lubiłem towarzystwo płci pięknej.
Ta dziewczyna przypomniała mi, jak piękna rzecza jest namiętność, urok, miłość (choc do milosci jeszcze daleko). Wiem ze chce miec w przyszlosci taką kobietę ktora bede adorował kazdego dnia, nie chodzi o lanie miodu bez pamięci i komplementy co chwila, wole powiedziec jej komplement raz dziennie albo rzadziej ale taki który wyrazi po stokroć moje uczucia
Do tej dziewczyny raz mi sie wyrwało... napisalem "wyslij mi jakies zdjecie" , na co ona "wczoraj wyslalam" A ja : "Ale ty codziennie innym blaskiem bijesz"

Nie jestem nachalny, staram sie sprawiac wrazenie lekko-obojętnego, choc to trudne. Ale najchetniej to bym sie porwał w taniec miłości, calowal kazda jej czesc ciała, patrzył na nią godzinami, dbał o nią, troszczył się i tak dalej. Zawsze taki byłem.
Nie nalezy moich pobudek mylic z jakimś pożądaniem - nie zalezy mi na seksie - w ogóle nie mysle tymi kategoriami. To bardziej taka namiętność, adoracja.
Konczac wątek - proszę o rady, jak to rozegrac albo jak sie pogodzic z klęską? Mysle ze chyba mi sie nie uda, ale chce stanac na nogi, ubrac koszule, uczesac włoski i iśc szukać równie pięknej gdzieś indziej, a na to potrzebuje troche otuchy od was Panie !