No wiesz,młody raczej nie jestem,za parę lat czeka mnie andropauza

a wtedy to już z górki

Rocznik 82...albo 83 bo w sumie z października jestem,czym są dwa miesiące wobec wieczności

Miłość...wydaje mi się że to tylko kwestia chemiczna,wszystkie nasze emocje to reakcje chemiczne.
Uczucia można sobie wyhodować ale zakochanie i miłość to takie romantyczne określenia tego co jest zwykłą reakcją chemiczną.
Oczywiście pamiętam jak w wieku...około 20 ulegałem tym..reakcją aczkolwiek wydaje mi się że bardziej tym psychologicznym niż chemicznym dlatego że gdyby była między nami chemia to i relacje trwałyby dłużej.
Ogólnie chodzi o to że bardzo łatwo się "zakochiwałem"

wystarczyło że koleżanka była dla mnie po prostu miła
uśmiechnęła się i powiedziała coś miłego lub pogadała ze mną chwilę i już się czułem zdobyty.
Byłem łatwy?

Może i tak ale miałem szczere intencje
(Cholewa jasna,myślałem że mi coś zdechło w pokoju a to pies się schował pod łóżko bo ma jakiś napad paniki
i puszcza sobie bąki bez zobowiązań a ja mdleję i się martwię że może to moje skarpetki albo bokserki stworzyły za biurkiem własny ekosystem)
Pomijając naturę tzw miłości,myślę że najszczęśliwszy byłbym z dziewczyną która na czymś gra,skrzypce,gitara,klawisze...
Jakaś mrokerska, gotyckowa albo metal owieczka

i moglibyśmy razem celebrować dekadencję i egzystencjalizm
podczas burz i ulewnych deszczy,jedząc razem dobre coś,krokiety ze szpinakiem i czosnkiem lub budyń z pistacjami...
Tylko że takie babki to raczej inteligentne są i takie wiesz...głębokie przeważnie
a ja co,70kg żywej nienawiści

małe toto i słabe,wstyd się pokazać na mieście z takim mną
i jeszcze Ci powiem że to też nie jest bez znaczenia,no bo pomyśl
Jak ja miałbym stanąć w obronie swojej dziewczyny skoro po pierwsze moja postura nie daje mi takich możliwości
a po drugie wystarczająco obciązajacym wysiłkiem jest wyjście do ludzi gdy ma się fobię społeczną
a co dopiero gdy jakiś drech się do Ciebie rzuca i musisz mu obić japę...
Parę tygodni temu byłem w takim stanie że wpadłem na pomysł aby zapłacić paniom prostytutkom
tzn jednej z nich,za to by po prostu pobyć sobie razem z nią ,nie koniecznie hemhem ale wiesz
taka namiastka intymności,razem w łóżku ,dotyk,zapach...
Na szczęście musiałem odejść z pracy i spłacić pożyczkę więc brakło mi kasy na "dziewczęta "