Strona 1 z 1

Powrót do żywych

: 12 maja 2016, o 11:02
autor: Norberto
Bry ;witajka trochę mnie tu nie było. Zacznę może od tego, że walczyłem z nerwicą od kilku ładnych lat. Dlatego właśnie ją miałem, bo jak wcześniej wspomniałem WALCZYŁEM. Droga była ciężka jak cholera, bywały momenty w których po 2 tygodnie leżałem w łóżku nie wierząc już w to, że to nerwica. Byłem wręcz pewien, że mam schizofrenie albo coś innego co nie pozwoli mi nigdy funkcjonować. Leżałem w tym łóżku, nic nie jadłem, spałem całe dnie i całe noce. Wstawałem może na 2 godziny żeby wejść na forum i trochę się poużalać. DD atakowało wszelkimi możliwymi objawami (Poważnie - przerobiłem chyba każdy objaw.) Latałem po psychiatrach, wpieprzałem wszelakiej maści leki od benzo po ssri, magnezy itp. Troche postawiło mnie to na nogi, przestałem przesypiać całe dnie ale i tak w głowie miałem tylko jedno - strach. Strach przed tym jak sie czuje, że to na pewno nie nerwica. Wchodziłem na forum, uspakajałem się i mówiłem sobie "kobieta luźna w udach, KAMIEŃ Z SERCA. TO JEDNAK TYLKO NERWICA" a po 30 minutach znowu leżałem w łóżku załamany myślac, że to na pewno nie jest nerwica. Wszystko w okół było przerażające do takiego stopnia, że nie dało się tego wręcz znieść. Każda, najnormalniejsza rzecz mnie dziwiła. Głowa mi wybuchała na myśl o takich rzeczach jak życie, że myślę, że istnieję i czy na pewno tak jest. To co do tej pory napisałem to i tak jedynie wierzchołek góry lodowej. Przełomowym momentem było to, że musiałem jechać na święta bożego narodzenia do mojej kobiety 500km od domu. To znaczy musiałem, nie musiałem. Bałem się zostać sam ze sobą więc z dwojga złego wolałem się przemęczyć i pojechać z nią. Wtedy zauważyłem, że mimo iż jest ciężko jak cholera to to co mi dolega wcale nie jest czymś aż tak strasznym. Zrozumiałem, że da się jakoś funkcjonować z tym i że bądź co bądź żyć muszę, jakkolwiek ale muszę. Zacząłem coraz bardziej wracać do żywych. Wychodziłem ze znajomymi, oni wpadali do mnie, ja do nich. Coraz mniej mówiłem i myślałem o nerwicy, zacząłem o niej zapominać mimo, że objawy i tak trwały 24/7 ale jak na nie nie zwracałem uwagi to prawie tak jakby ich nie było. Nawet nie wiem dokładnie kiedy zaczęło to ze mnie schodzić. Wyjechałem do Warszawy poukładać sobie zycie, oderwać sie i zacząć wszystko od nowa. Teraz mija jakiś 4 miesiąc odkąd tutaj siedze (albo 3? nie pamiętam :hehe: ). Mam strasznie dużo problemów, jedne duże inne mniejsze ale nawet nie wiecie jak bardzo za tymi przyziemnymi problemami tęskniłem. I teraz taka niespodzianka. NADAL MAM NERWICA, NADAL MAM DD tylko, że już nie w takim stopniu jak jeszcze niedawno miałem albo po prostu stało mi się to na tyle obojętne, że mi to nie przeszkadza. Czasami jest chwila jakiegoś załamania. Wpada myśl, że o jezu nadal to mam nigdy z tego nie wyjde ale macham na to ręką poza tym nie za bardzo mam czas się tym przejmować. Dlatego moja rada - zacznijcie żyć bo z nerwicą na prawdę można funkcjonować a już na pewno da się z niej wyjść. Przestancie sami siebie tyrać siedzeniem w domu i zamartwianiem się, jest jak jest. Na koniec chciałbym tylko podziękować wszystkim z forum którzy mnie wspierali. Nie chce nikogo pominąć ani faworyzować dlatego imiona czy pseudonimy zostawiam dla siebie.
POZDRAWIAM, NORBI

Powrót do żywych

: 12 maja 2016, o 11:19
autor: subzero1993
Zajedwabiście, kolena osoba wracająca do życia. To forum odbiera pracę terapeutą :D

Powrót do żywych

: 12 maja 2016, o 11:51
autor: Olalala
subzero1993 pisze:Zajedwabiście, kolena osoba wracająca do życia. To forum odbiera pracę terapeutą :D
'xxdd

Ja mam też teraz taki okres, że momentami już praktycznie nie pamiętam o nerwicy (mentalnie), a momentami się jeszcze załączy "skaner" :D I myśli: "nigdy z tego nie wyjdę". Tylko one bledną, więc pewnie będzie tak też u Ciebie :-)

Z całego serca Ci gratuluję :-)

Powrót do żywych

: 12 maja 2016, o 16:48
autor: myszusia
:hercio: Superastycznie :) powodzenia i wytrwałości!! :hercio:

Powrót do żywych

: 12 maja 2016, o 20:05
autor: betii
Gratuluję Norberto i życzę powodzenia po drugiej stronie.☺Cieszę się naprawdę i nawet nie wiesz jak bardzo.Każda osoba która z tego wychodzi daje mnóstwo wiary nam którzy jeszcze w tym tkwimy.