różyczka, po to tu jesteśmy, żeby dzielić się ze sobą swoimi przemyśleniami, historiami, i pomagać sobie nawzajem

Teraz moje życie jest na takim etapie, że widzę że może mi się udać, że coś osiągnę i mogę być szczęśliwa nie patrząc na przeciwności losu które są i zawsze będą.
Mnie wątpliwości nawiedzają w postaci gorszych dni, czasami mam takie małe 'depresje', ale teraz potrafię sobie z nimi radzić. To normalne, że wyjście z nerwicy nie następuje błyskawicznie i całkowicie, to jest proces, ale tak jak Divin napisał, kiedy czujemy że jest już lepiej to warto się na tym skupić i nie zastanawiać się, że nerwica może jeszcze zaatakować. Bo może, owszem, ale wydaje mi się, że im bardziej będziemy cenić te zwyczajne dni, o które w swojej chorobie tak walczyliśmy, im więcej będziemy z nich czerpać, tym lepsza przyszłość przed nami. Ja tak zaczęłam odburzanie. Teraz doceniam bardziej to co mam i gdy jest dobrze to staram się nie szukać problemów. Te myśli "z tyłu głowy" ignoruję, bo one zasługują na ignorowanie, ponieważ podszeptują nam, że nie damy rady i odbierają nam pewność siebie, a uwierz mi, że jeżeli jesteś w stanie funkcjonować to jest OGROMNY pozytyw i trzeba dążyć z całego serducha by Twoje życie wyglądało tak jak Ty chcesz i nie dać się pokonać złym myślom!
Słabsze chwile zdarzają się każdemu i nie jest to nic złego ani nienormalnego. Ale te rzeczy trzeba przejść, przepracować, otrzepać się i iść dalej

Zdegradować do małych problemów i nie tragizować, sama wiem, że gdy jakaś zła myśl lub objaw napełniały mnie strachem i paniką, że to wraca, że nerwica znów nade mną panuje, to mówiłam sobie 'STOP - żyję i będę żyła, mam po co, mam dla kogo, może teraz jest gorszy dzień, ale przyjdą te lepsze i dla nich warto przeczekać, nic mi nie jest'. To może brzmi jak banalne slogany, ale trzeba dotrzeć do siebie samego i mówić to, w co się naprawdę wierzy, a ja wierzę że czeka mnie jeszcze dużo dobrego w życiu i nie chcę się poddawać i tego wszystkim życzę

Pozdrawiam Cię