ROK MĘKI - WRACAM NA PROSTĄ!
: 28 grudnia 2014, o 22:43
Hej moje ziomki
Kochani bez WAS byłoby mega ciężko - u mnie zaczęła się derealizacja rok temu, dokładnie w wigilię! Chciałam biec do psychiatryka błagać o lek, żeby mi tylko przeszło. Ale od początku. Lęki to ja miałam jak najbardziej wcześniej - badania od annasza do kajfasza - wszystko ok, żadnych guzów, żadnych stwardnień rozsianych, padak itp. I w wigilię ide sobie na podwórko - zobaczyłam sznurek ot zwykły sznurek - a mi we łbie myśl powieś się na nim, dostałam PANIKI! Zobaczyłam kubeł - myśl załóż sobie na łeb, wróciłam do domu - zobaczyłam nóż - zabij siebie, zabij dziecko!! CHRYSTE PANIE PANIKA NIEZIEMSKA! Wyłam do męża, że chyba zwariowałam, że mojego łba nie poznaję, że nie jestem sobą, że czuję się jak debil, wariatka, psychopata i cokolwiek jeszcze. Przyjechała mama na wigilię - a ja w ryk, że ja nie dam rady, ja chce zyć normalnie, a ja nie umiem kontrolować myśli, mam jakieś chore wyobrażenia itd. Rozmowa z mamą chwilę mnie uspokoiła - do czasu... ubieram się na wigilię - zobaczyłam pasek - myśl powieś się na nim ( żeby tylko myśl, to pół biedy, ja to widziałam przed oczami to były początki derealizacji i depersonalizacji), poszłam do łazienki zobaczyłam swoją gębę w lustrze i myśl zabij dziecko. CHRYSTE JAK JA SIE BAŁAM!! Modliłam się w duchu żeby nic się nie stało, żeby jakoś przezyć tą wigilię. MAKABRA! We łbie sajgon jak 150, po wigilii jakoś było, ale pierwszy dzień świąt - zapaliłam papierosa (wiem, super pomysł) i poczułam, że zaraz ZWARIUJĘ! Myśli mi się kotłowały we łbie same agresywne, same chore! Myślałam tylko do kogo by tu jechać z jakich lekarzy psychiatrów, który by mi dał coś żeby to przeszło. Miesiąc tak zyłam - bałam się, że jestem opętana, bo poszłam do kościoła a tam cuda przed oczami i strach taki jak w zenicie. Masakra jednym słowem.
Tegoroczna wigilia:
- przypomniałam sobie, że zaczęło się to rok temu - super, to jest za Tobą kochana, zrobiłaś zajebistą pracę - dawajta lęki nie boje się
- przy stole złapała mnie lekka derealizacja trwała nie wiem 1-2 minuty - o bardzo dobrze, witam CIE
dawno Cie nie było 
- pierwszy drugi dzień swiąt - ja się śmieje chodzę zyję jakby tego nie było, pomimo, że mam dalej "lekkie" lęki przed nożami to i tak ich używam, ale to co było rok temu, a jest teraz to pikuś - zejdzie do końca wiem to.
Co mi pomogło:
- psycholog
- wpisy Victora uświadomiły mi, że nie zwariowałam, że to naturalna awaria umysłu
- zaczęłam żyć życiem, pomimo tego że było tak cięzko, że jest to nie do opisania tutaj, każdy kto to ma, wie jak ciężko jest z tym żyć, jak na każdą "normalną"myśl dowali myśl natretna, a Ty masz to zlać, jakie to ciężkie i jakie to BOLESNE
- kryzysy - były częste, dawały po dupie, ale ja byłam tu, dawałam temu płynąć, pomimo tego, że myslałam, że zwariuje za mikrosekundę
- praca - w najgorszym stadium nerwicy ja dostałam awans, gdzie mój mózg nie pamiętał, co robiłam minute temu
- relaks - rower, wyjścia ze znajomymi, bezczynne leżenie nie było dobrym pomysłem, bo natręty tak nawalały jak z armaty
Co dalej
- wyzdrowieję całkowicie - wtedy obwieszczę tę RADOSNĄ NOWINĘ tutaj, bez WAS nie byłabym w tym miejscu progresu gdzie jestem
- każdy objaw (jeszcze jakaś cholera się nieraz przypałęta) witam uśmiechem, daję mu być, przepływa przeze mnie i idzie w huk
- nie myślę o przyszłości - liczy się dla mnie tu i teraz, że w tym momencie piję kawę i smakuje mi tak jak największa poezja
- staram się nie martwić - martwiłam się całe życie, przejmowałam wszystkim i gdzie mnie to doprowadziło?
myślenie pozytywne - klucz do sukcesu i akceptacja tego, że to jest i narazie jeszcze będzie, dopóki nie raczy mnie opuścić na amen, a opuści na pewno, mi, Tobie i wielu wielu innym osobom, ale bez użalania nad sobą że o Boże ja nie mogę, o Boże dostałam paniki - dostałaś to dobrze, oczyściłaś się i idziesz dalej
cdn......
Mało zaglądam na forum, bo zajęłam się życiem!

Tegoroczna wigilia:
- przypomniałam sobie, że zaczęło się to rok temu - super, to jest za Tobą kochana, zrobiłaś zajebistą pracę - dawajta lęki nie boje się
- przy stole złapała mnie lekka derealizacja trwała nie wiem 1-2 minuty - o bardzo dobrze, witam CIE


- pierwszy drugi dzień swiąt - ja się śmieje chodzę zyję jakby tego nie było, pomimo, że mam dalej "lekkie" lęki przed nożami to i tak ich używam, ale to co było rok temu, a jest teraz to pikuś - zejdzie do końca wiem to.
Co mi pomogło:
- psycholog
- wpisy Victora uświadomiły mi, że nie zwariowałam, że to naturalna awaria umysłu
- zaczęłam żyć życiem, pomimo tego że było tak cięzko, że jest to nie do opisania tutaj, każdy kto to ma, wie jak ciężko jest z tym żyć, jak na każdą "normalną"myśl dowali myśl natretna, a Ty masz to zlać, jakie to ciężkie i jakie to BOLESNE
- kryzysy - były częste, dawały po dupie, ale ja byłam tu, dawałam temu płynąć, pomimo tego, że myslałam, że zwariuje za mikrosekundę
- praca - w najgorszym stadium nerwicy ja dostałam awans, gdzie mój mózg nie pamiętał, co robiłam minute temu
- relaks - rower, wyjścia ze znajomymi, bezczynne leżenie nie było dobrym pomysłem, bo natręty tak nawalały jak z armaty
Co dalej
- wyzdrowieję całkowicie - wtedy obwieszczę tę RADOSNĄ NOWINĘ tutaj, bez WAS nie byłabym w tym miejscu progresu gdzie jestem
- każdy objaw (jeszcze jakaś cholera się nieraz przypałęta) witam uśmiechem, daję mu być, przepływa przeze mnie i idzie w huk
- nie myślę o przyszłości - liczy się dla mnie tu i teraz, że w tym momencie piję kawę i smakuje mi tak jak największa poezja
- staram się nie martwić - martwiłam się całe życie, przejmowałam wszystkim i gdzie mnie to doprowadziło?
myślenie pozytywne - klucz do sukcesu i akceptacja tego, że to jest i narazie jeszcze będzie, dopóki nie raczy mnie opuścić na amen, a opuści na pewno, mi, Tobie i wielu wielu innym osobom, ale bez użalania nad sobą że o Boże ja nie mogę, o Boże dostałam paniki - dostałaś to dobrze, oczyściłaś się i idziesz dalej
cdn......
Mało zaglądam na forum, bo zajęłam się życiem!