Strona 1 z 2

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 25 października 2014, o 17:58
autor: Maddie
Mój pierwszy post który dodałam tutaj na forum nosił tytuł "Hej wszystkim, chyba sie zgubiłam" i też tak się czułam. Nie potrafiłam określić kim jestem, czemu drżę, a moje serce kołacze jak szalone. Zdezorientowana tym okropny stanem szukałam pomocy gdzie popadnie, lekarze, fora, strony medyczne. Czułam się w tym kompletnie samotna. Wiedziałam, że coś się zmieniło i to na gorsze. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego wszystko wokół mnie jest takie bez wyrazu, jakbym śniła. Z dnia na dzień lęk robił się coraz silniejszy. Bałam się po prostu żyć. Strach przed wstaniem z łóżka, jedzeniem czy nawet załatwieniem się. Każda próba kończyła się silnym atakiem paniki. Zrozpaczona nie wiedziałam co mam zrobić, bo tęskniłam za dawną sobą, za dawnym życiem. Dokładnie 5 czerwca tego roku moja bezradność sięgnęła zenitu. Wtedy postanowiłam poszukać pomocy i zdecydowałam się opisać na zaburzonych co mnie dręczy. Ku mojemu zdziwieniu dostałam dosyć szybko odzew. Kolejne odpowiedzi na moje wypociny przybliżały mi na czym to wszystko polega. Wtedy tego dnia zobaczyłam pierwszy raz światełko w tunelu. Oczywiście nadal miałam mnóstwo wątpliwości i nie do końca byłam przekonana, że ten dziwny stan i somatyka są spowodowane przez jakąś tam nerwice oraz DD. Pomimo tego zdecydowałam bardziej zagłębić się w ten temat, przeglądałam forumowe artykuły, wpisy innych użytkowników. Czytając to wszystko czułam, że chyba musiałam sobie to wszystko wymyślić bo to niemożliwe żeby ktoś też mógł się okropnie czuć jak ja. Brak koncentracji dawał się we znaki ale pomijając to jednak coś wyciągnęłam z mądrości jakie przekazał Victor czy Divin. Postanowiłam, że wezmę się w garść. Pamiętam, że pierwszą czynnością jaką wykonałam było wywalenie ubrań z szafy i składanie ich od nowa. Chciałam zająć sobie czas tak jak radzono. Nie trudno się domyślić, że brakowało mi cierpliwości i dystansu do tego wszystkiego. Sfrustrowana, że próba zrobienia czegokolwiek nie przyniosła ulgi pochopnie stwierdziłam, że to wszystko bezsensu i na pewno są to jakieś herezje z tym zapełnieniem sobie czasu. Przestałam znowu działać, zamknęłam się w czterech ścianach i nie miałam ochoty na nic. Na okrągło towarzyszył mi lęk i te cholerne uczucie obcości.

Wtedy zadawałam sobie pytanie "Jak można o tym nie myśleć, skoro jest to takie straszne". Było to takie dla mnie nieosiągalne. Kolejne dni mijały, a ja nadal nie wiedziałam co mam począć ze sobą. Znowu postanowiłam zajrzeć na forum, z nadzieją która była gdzieś tam z tyłu głowy że może znowu dostanę kopniaka do działania. Jeszcze raz przestudiowałam podaną forumową wiedzę. I tutaj mogę sobie pogratulować zaparcia bo zdecydowałam się w końcu wyjść z domu i wraz z mamą wybrać się na przejażdżkę rowerową. Nie wspominam jej najlepiej bo jednak psychicznie się wymęczyłam. Silne DD i atak paniki raczej nie są wymarzone przy relaksującej jeździe na rowerze. Znowu zawiedziona efektami nie wiedziałam czy mam dalej działać czy się poddać. Na szczęście postanowiłam zaufać innym i nie zrezygnowałam z dalszej aktywności fizycznej. Pierwszy miesiąc systematycznej jazdy mogę porównać do syzyfowych prac bo jedynie czułam się wykończona a efektów nie odczuwałam żadnych. Przede mną były też kolejny próby. Samotna podróż do innego dużego miasta na parę dni, której okropnie się bałam. Kolny raz za namową forumowiczów zdecydowałam się pójść dalej. No i niestety znowu poczułam, że to wszystko to jakieś bajki bo przełamanie miało mi pomóc a jedynie znowu czułam się okropnie. Wtedy miałam ochotę po prostu skończyć z tym życiem bo i tak było mi wszystko obojętne. Po powrocie do domu miałam znowu mętlik.

Czas okropnie mi się dłużył i wydawał się bezlitosny, surowy. Wtedy postanowiłam w kolejnej rozpaczy poszukać wsparcia ze strony mojej dawnej psychoterapeutki. Był to kolejny przełomowy krok. Dzięki terapii pozbyłam się znacznej ilości ataków paniki. Z 15 tygodniowo potrafiłam nie mieć żadnego. To sprawiło, że trochę odżyłam ale nadal brakowało mi dystansu do DD. Zamartwiałam się nim na okrągło. Pech chciał jeszcze, że zaczęłam odczuwać dosyć często Deja Vu. Czułam, że powoli wariuję. Od tego momentu zaczynałam sobie wmawiać, że na pewno zwariuję albo już to robię. Paradoksalnie zdawało mi się, że nie mam już myśli. Pod koniec lipca byłam całkiem zgrana z osobami z forum. To dzięki nim i swojemu zaparciu nadal starałam się walczyć i nie poddawać się. Długie rozmowy, wymiana poglądów, dokształcanie się pomogły mi przełamywać się, robić to coraz śmielsze kroki ku odburzeniu. Dzięki temu, wypracowałam sobie nawyk zajmowania sobie wolnego czasu który zbiegiem czasu pozwalał mi się uwolnić od lęku i niechcianych myśli. Uwierzyłam oraz zrozumiałam, że nic mi tak naprawdę nie jest. Dodawało mi to sił do kolejnych starć z różnymi wyzwaniami.

Sierpień był dla mnie miesiącem najbardziej przełomowym. Akurat wtedy najwięcej zrobiłam dla siebie jak i również musiałam stawić czoła kolejnym próbom. Już bez wsparcia mojej psychoterapeutki zdecydowałam się znowu wkroczyć do dawnego życia. Postanowiłam poodwiedzać koleżanki, pojechać na Woodstock, wybrać się na pierwszą imprezę odkąd się zaburzyłam, napisać poprawkową maturę z matematyki, zadecydować co z moją przyszłością. Jak to w życiu bywa zazwyczaj czyhają na nas jakieś przeszkody. Wyjazd na festiwal muzyczny nie okazał się odpoczynkiem jak to sobie wymarzyłam lecz jednym wielkim kryzysem nerwicowym. Wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu doznałam ponownych ataków paniki z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Gdy wróciłam do domu wszystko ucichło ale nie potrafiłam sobie wybaczyć, że znowu dałam się sprytnej nerwicy. Musiało minąć parę tygodni nim dostrzegłam pozytywne aspekty tego wyjazdu. Wtedy również po raz pierwszy doświadczyłam prześwitów jeśli chodzi o DD. Uświadomiłam sobie również, że nie warto rezygnować z działania, że trzeba walczyć. Chwycić zaburzenie za rogi, a nie uciekać przed nim.

I o to takim sposobem we wrześniu pomimo nadal kryzysowych chwil i DD wyprowadziłam się z domu, kontynuuję naukę, spotykam się ze znajomymi, planuję podróże, rozwijam ponownie pasję oraz poznałam niesamowitego chłopaka. I to co parę miesięcy temu było dla mnie nieosiągalne, na dzień dzisiejszy znowu jest(nawet z DD i jakimiś sporadycznymi lękami). Nie chcę siebie uznać za odburzoną bo w niektórych sytuacjach jeszcze nadal mi brakuje dystansu i lekko spanikuję ale na pewno wiem, że nie będzie mnie to blokowało do dalszych działań i pracy nad sobą. Najważniejsze aby nie poddawać się i działać! Słuchać rad innych i starać się wdrążyć je we własne życie. Pozwalać sobie na gorsze chwile bo kto ich nie miewa? I przede wszystkim znowu zacząć żyć tak jak dawniej, bez żadnych ograniczeń i hamulców. Przychodząc tutaj bałam się wyjść z pod kołdry a teraz śmiało sama daleko podróżuję. Chciałabym aby moja historia zainspirowała innych oraz dała kopniaka takiego jakiego ja otrzymałam!

Pozdrawiam :)

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 25 października 2014, o 18:27
autor: Ciasteczko
Lubię czytać takie rzeczy! :DD Bardzo się cieszę i gratuluję Ci tego sukcesu! :friend: 'xxdd

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 25 października 2014, o 18:54
autor: ssaa
Super Maddie :) Co by nie mowic praca jest niezbedna :) I wlasnie nasze historie w tym dziale maja inspirowac :)
I fajnie ze o tym piszemy

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 25 października 2014, o 23:17
autor: Maddie
Dzięki kochane :) Też lubię jak ktoś się dzieli swoimi przeżyciami, więc dlatego również i ja zdecydowałam się opisać własną historię :)

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:12
autor: Divin
Maddie,

Przede wszystkim gratuluje takiego progresu w pracy nad samą sobą, bo jednak by dojść do takich wniosków musiałaś ryzykować lub też dawać się mentalnie zabić ( to już jak kto woli :DD ) co automatycznie wzmocniło Twój charakter. Sama się przekonałaś że to wszystko przynosi efekty, że warto jest wziąść życie we własne ręce a nie działać na "autopilocie" sterowanym przez zaburzenie lękowe. To bardzo, bardzo ważne i tego Ci serdecznie gratuluje bo teraz już leci z górki. Pierwsze przełamania są najgorsze, pierwsze porzucania kontroli, pierwsze porażki. Gdy już przejdziesz ten okres, gdy już ogólnie KAŻDY Z WAS go przejdzie i na niego sobie pozwoli to wszystko zaczyna się robić prostsze i prostsze. Także świetna robota i oby tak dalej! ;ok

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:38
autor: April
Nie wiem o co chodzi, ale tresc mojego postu byla zupelnie inna :shock:

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:39
autor: Divin
April,

Spokojnie, nastąpiła pomyłka i ktoś zedytował Twojego posta. :D

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:41
autor: Victor
Naprawione, Maddie jest autorka tego posta a April twój zostal niestety omylkowo usuniety :D

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:44
autor: marianna
Maddie, ja też dziękuję za ten tekst i bardzo się cieszę że się poznałyśmy osobiście.
Jestem z Ciebie bardzo dumna :lov:

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:47
autor: April
Tak tez przypuszczalam :) Ale wiecie, przeszlo mi przez mysl, ze oto spelnily sie moje najgorsze obawy, napisalam cos i nie wiem, ze to napisalam :DD

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:48
autor: Victor
April hahaha zdażylem na czacie napisac, ze April zaraz pomysli ze to omamy :DD

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:50
autor: marianna
:)))

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 01:51
autor: April
Wezcie mnie juz tak nie straszcie wiecej :dres: :DD

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 11:19
autor: Maddie
April pisze:Wezcie mnie juz tak nie straszcie wiecej :dres: :DD
Wybacz mi za moje gapiostwo, myślałam że kliknęłam cytuj a nie edytuj haha :P

Bliżej niż dalej - moja przygoda z DD oraz Nerwicą.

: 26 października 2014, o 11:52
autor: April
Maddie nie ma problemu :) W takim razie jeszcze raz musze Ci pogratulowac, dobra robota ;ok