Ja i moja nerwica c.d.
: 25 grudnia 2020, o 01:01
Cześć
Postanowiłem że napiszę coś od siebie jako że dzisiaj przy wigilijnym stole naszła mnie refleksja dotycząca tego jak kluczowy był dla mnie ten rok i jak wiele w ciągu niego w sobie zmieniłem. Ja człowiek który w ubiegłym roku siedzący przy wigilijnym stole przyje*any derealizacją i rozdygotany w środku, dzisiaj znowu poczułem tą magię i szczęście że mogłem posiedzieć z bliskimi w wspólnym gronie bez chęci ucieczki i zupełnie na luzie
Miniony rok był dla mnie pełen różnych mniej lub bardziej skrajnych emocji, pełen nauki a przede wszystkim uczący mnie cierpliwości, pokory i tego ile popełniam błędów utrzymując się tym samym w zaburzeniu. Utrzymując bo nikt inny niż my sami wpychamy siebie w zaburzenie i robimy wszystko żeby z niego nie wyjść. Większość z nas boryka się z zaburzeniem już od dziecka a mimo to kiedyś traktowaliśmy nerwicowe jazdy tylko jak nieprzyjemne incydenty a nie jako sposób na życie, potrafić cieszyć się tym co jest na daną chwilę i nie zajmować sobie głowy tym co będzie za miesiąc czy rok, lub tym co było 3 lata temu. Na dzień dzisiejszy żyje mi się bardzo dobrze, nie doświadczam już nerwicowych jazd i odlotów lecz nie uważam że to odburzenie, jeszcze wiele pracy muszę włożyć i wiele zmienić w sobie bo bez tego "nie będzie niczego" jak to zwykł mawiać kandydat na prezydenta Białegostoku
. Pozdrawiam was i życzę zdrowych i spokojnych świąt, z naciskiem na spokojnych 
Postanowiłem że napiszę coś od siebie jako że dzisiaj przy wigilijnym stole naszła mnie refleksja dotycząca tego jak kluczowy był dla mnie ten rok i jak wiele w ciągu niego w sobie zmieniłem. Ja człowiek który w ubiegłym roku siedzący przy wigilijnym stole przyje*any derealizacją i rozdygotany w środku, dzisiaj znowu poczułem tą magię i szczęście że mogłem posiedzieć z bliskimi w wspólnym gronie bez chęci ucieczki i zupełnie na luzie

Miniony rok był dla mnie pełen różnych mniej lub bardziej skrajnych emocji, pełen nauki a przede wszystkim uczący mnie cierpliwości, pokory i tego ile popełniam błędów utrzymując się tym samym w zaburzeniu. Utrzymując bo nikt inny niż my sami wpychamy siebie w zaburzenie i robimy wszystko żeby z niego nie wyjść. Większość z nas boryka się z zaburzeniem już od dziecka a mimo to kiedyś traktowaliśmy nerwicowe jazdy tylko jak nieprzyjemne incydenty a nie jako sposób na życie, potrafić cieszyć się tym co jest na daną chwilę i nie zajmować sobie głowy tym co będzie za miesiąc czy rok, lub tym co było 3 lata temu. Na dzień dzisiejszy żyje mi się bardzo dobrze, nie doświadczam już nerwicowych jazd i odlotów lecz nie uważam że to odburzenie, jeszcze wiele pracy muszę włożyć i wiele zmienić w sobie bo bez tego "nie będzie niczego" jak to zwykł mawiać kandydat na prezydenta Białegostoku

