Nie czuję się już źle więc przynajmniej obecnie zostawiam temat.
: 29 lipca 2019, o 14:05
Miałem ostatniego czasu rozterki czy w ogóle mam jeszcze nerwicę i czy mogę uznać się za odburzonego czy nie bo czytając forum przygotowywałem się na długie zmaganie samego ze sobą. Tylko, że dobrze się czuję i nie mam niczego z tyłu głowy, dlatego też postanowiłem nie udawać, że jest inaczej.
Nie miałem nerwicy długo dlatego wiem, że nie zmotywuję tu każdego ale może chociaż tych co są też na początku drogi. Moje objawy to między innymi strach przed schizofrenią i psychozą ; objawy w obrębie głowy jak choćby duży nacisk na skronie i zatoki, bóle oczu, zacząłem inaczej dostrzegać męty oczne i nie wiem jak to opisać ale wyraźniej niż kiedykolwiek ; cały czas napięcie i chyba najlepiej to opisać jako lęk wolnopłynący ; uczucie jakby się miało coś stać ; trzęsienie się w środku ; problemy z żołądkiem ; dziwaczne zwracanie uwagi na iluzje np. plamy czy chmury układały mi się w złowrogie twarze
; myśli, że jak przyjdzie depresja to nie wytrzymam i wiadomo co zrobię. Nie wiem czy to możliwe czy to tylko takie wrażenie ale czułem te objawy nie pojedynczo ale wszystkie naraz. Samo to nie przeszło i moją strategią zaraz po wizycie u psychiatry i pobycie krótkim na oddziale kiedy zdałem sobie sprawę, że nie tędy droga, stało się nakręcanie strachu i myśli a następnie przykładanie wagi o ile to dobre słowo na to aby dawać temu istnieć. Moje podstawowe powiedzenie wtedy to lepiej to mieć niż tym żyć. Najgorsze były poranki bo czułem się rano bardzo źle. Może kortyzol wtedy jest większy ale nie wnikam. Od rana prawie codziennie nakręcałem nerwice mam zaburzenie więc będę się czuł pewnie źle ; nie dziwię się, że mam te obrazy i myśli i chcę je mieć aby przestały mnie straszyć ; dzisiejszy dzień nie będzie lepszy niż wczoraj bo przecież mam zaburzenie ; nie wiem ile to czasu potrwa i niech trwa ile musi ; jak mam psychozę mieć to dziś i najlepiej teraz. Potem starałem się angażować w zajęcia i pozwalać temu istnieć co się działo we mnie. Zwykle mówiłem lepiej to mieć niż tym żyć i próbowałem się skupiać na innych rzeczach. Wieczorem bywało lepiej więc stosowałem relaksację z oddechem i słowem albo trening schultza. Były też okresy w ciągu dnia gdzie powtarzałem daną myśl lub wyobrażenie wkoło przez 5 lub 10 minut aż do znudzenia obojętnie czy to była myśl o depresji czy schizofrenii. Nie wiem kiedy zaczęło się poprawiać, najbardziej obrazuje to dla mnie przynajmniej istnienie przełącznika, który powoli wciskany zmienia percepcję. Nagle te same myśli i obrazy nawet przywołane nie powodowały już strachu. Dobrze mi to obrazowała sytuacja z mętami. W trakcie nerwicy widziałem je w 3D I HD a kilka dni później nadal były ale nie zauważane...
Uznanie dla wszystkich za to forum i chłopakom za nagrania, bez wiedzy o tym jak to działa takie strategie byłyby niemożliwe dla mnie do zrobienia. Bez forum wiem, że byłbym powkręcany chyba już we wszystko. Osobno wielkie dziękuję dla Wiktora za znaczne zaangażowanie i cierpliwość oraz wyjaśnienie różnicy między wystawianiem się na lęk a pozwalaniem mu istnieć. Bo początkowo nie rozumiałem tego jak to połączyć. Zresztą jego słowa Piotrek Ty jesteś unikowy, jak będziesz tylko odwracał uwagę tak jak zaczynasz to robić utkniesz w tym przestraszyły mnie bardzo na początku i nie tego spodziewałem się usłyszeć. To był duży jednak kop przy okazji. Teraz przydałoby mi się trochę życiowych emocji nie unikać ale nie chcę presji sobie porobić. Chciałem trochę pobyć na forum jednak nie widzę się w tym, bo mam wrażenie, że trzeba mieć większa wiedzę aby komuś coś doradzać. Wszystko co robiłem to robiłem pod siebie i nie wiem czy to pomoże każdemu. Ale fajnie, że mogłem poznać tu kilku super ludzi.
To w sumie tyle. <boks>



