Strona 1 z 2

Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 21:29
autor: wojteczek
Jest 12.06.2008 rok i pamiętny mecz, w którym pewien znany sędzia gwizdnął karnego "z kapelusza" w meczu Polska-Austria. Dla mnie szczególnie było to irytujące biorąc pod uwagę pobyt w szpitalu i przeprowadzanie masakrycznej ilości badań, z których nic nie wynikało. Kilka dni wcześniej nagle poczułem się fatalnie i miałem wrażenie, że się duszę w zasadzie bez powodu za to odstawiłem piękne przedstawienie grając groteskową rolę chorego. Dam wam gotową receptę jak spier...ć sobie 10 lat życia. Wystarczy:
-ścigać się z życiem
-mieć parcie na bycie pierwszym
-mieć ojca alkoholika
-kochającą matkę uczącą od dziecka na wszystko reagować strachem
-wstydzić się słabości
-unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe
-grać cwaniaka przed sobą i wszystkimi
-chodzić do psychologa za ciężkie pieniądze i słuchać porad w stylu "nie myśl o tym"
-opcjonalnie do psychiatry "jesteś zdrowy ale jak się pogorszy dostaniesz leki"
O ile na rodzinę nie macie wpływu o tyle na całą resztę tak i to jest punkt wyjścia do odburzania. Nigdy nie minie puki nie zrozumiemy z czym mamy do czynienia holistycznie. Niemal całą dekadę widziałem przed sobą drzewa nie widząc lasu ujmując w sposób obrazowy. Chciałem nie mieć objawów, ja chciałem nie mieć natrętów, nie mieć somatów, nie bać się i każdy przetrwany dzień uważałem za sukces. Chciałem otworzyć drzwi do normalnego życia nie otwierając zasuw. Niestety nabawiłem się tego jak jeszcze nerwica nie była modna i kompletnie nie było pomocy co pozwoliło mocno się rozkręcić zaburzeniu. Pewnym przełomem była pozycja Grzegorza Szaffera, która nieco otworzyła mi oczy ale nie potrafiłem tego przekuć na odburzenie o czym za chwilę. Co mi pomogło
-zaburzeni.pl i to bez wazyliny punkt zwrotny w pewnym sensie mojego życia
-akceptacja i tu nie będę oryginalny, jak nie zrozumiesz, że to masz i jest to normalne to niestety będziesz w tym siedział
-ryzyko, życie w nerwicy w tym całym kokonie lęku nie jest życiem więc weź to chłopie lub dziewczyno pierd...j i zaryzykuj. Postaw wszystko na jedną kartę. Moim "problemem" było kochanie życia ponad wszystko i ja chciałem tylko i aż tego nie stracić więc trzymałem to tak mocno ten swój skarb, że aż się doprowadziłem do natrętów samobójczych co z perspektywy czasu wydaje mi się śmieszne
-zrozumienie empiryczne problemu i pewna metodologia działania. U Szaffera było uspokajanie ale to czasowe a potrzeba całkowitego zrozumienia problemu
U mnie nerwica wrosła w moją osobowość bo miałem ją od zawsze jak teraz na to patrzę. Kochająca nadopiekuńcza matka wiecznie chora i ojciec tyran alkoholik to idealna gleba dla nerwicowca. Jeżeli ktoś z was mówi, że się nie da z tego wyjść to ja jestem żywym przykładem, że można. "Umierałem milion razy" i znam cały ten schemat więc niczym mnie nie zaskoczycie, byłem weteranem. Mam 33 lata i mega dobre życie, powodzi mi się zarówno prywatnie i zawodowo. Nerwica nauczyła mnie być sorry za patos lepszym człowiekiem, pozbyłem się jadu, patrzę na ludzi z większym szacunkiem. To czego żałuję to tego, że mnie to blokowało bo wszystko wydawało mi się niebezpieczne.
Jeżeli ktokolwiek dotarł do tego miejsca tych wypocin to pewien cytat z filmu w lekko zmienionej formie przyświecał mi przez ostatni okres zaburzenia i w pełni oddaje to co czułem
"Powiem ci coś, co sam dobrze wiesz. Świat to nie samo słoneczko i tęcze. To podłe i okrutne miejsce i nieważne, jaki z ciebie twardziel, nerwica powali cię na kolana i tak przytrzyma, jeśli na to pozwolisz. Ty, ja ani nikt inny nie bije tak mocno, jak nerwica. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz. Chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć do przodu. Ile możesz znieść i ciągle przeć do przodu. Tak się zwycięża!"
Odburzony Wojteczek
Szczególnie dedykuję
Victor
Kretu
Marianna

Wszystkim tym, którzy pomogli

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 21:59
autor: kunoichi
Gratulacje ! :-)
Ja też mam ogromna wole zycia która mnie pcha do walki:-)

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 22:09
autor: boniasky
Ale bije moc z tego posta!! super> Czyta się jednym tchem :hercio:

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 22:34
autor: mickey27
bardzo fajny posti i świadectwo choć sam wiem że pewnie móglbyś pisac o swoich doznaniach o wiele więcej ale to co napisałeś to świetne streszczenie. gatuluje ci i zycze jeszcze wiecej sukcesow ale bez presji

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 22:39
autor: Kremu
Miód na moje uszy szczególnie w ostatnim ciężkim okresie mojego zaburzenia. Dzięki Wojtek serio to forum to jedyna moja ostoja po własnie wizytach już u psychiatry i jakże cudownej terapii psychodynamicznej po której mam wzrost lęków egzystencjalnych i nic poza tym. Zazdroszcze spokoju ale też szczerze gratuluję bo to naprawde trzeba odwalić coś niesamowitego w pracy nad sobą aby dojść do takiego momentu.

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 22:52
autor: Ewellla
Mega sprawa i gratuluję! ;ok ;ok ;ok najlepsze są informację że ktoś po dłuższym czasie z tego się wykaraskał, dzięki!

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 22:58
autor: debra.morgan
Super!!! :) Mega miło czyta się takie rzeczy! Cieszę się, że Ci się udało! :)

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 23:02
autor: Celine Marie
Wspaniale! Ja mam obecnie mega kryzys,objawy straszne 24h więc znowu wątpliwości i mega załamka ale takie posty dodają malutkiej nadziei

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 23:18
autor: katarzynka
Gratulacje chłopie! Wielki szacun, za to co napisałeś, a właściwie za to, co przeżyłeś i jak udało Ci się pokonać nerwicę - brawo Ty!

Mógłbyś napisac coś więcej o akceptacji? Co było dla Ciebie momentem przełomowym w zaakceptowaniu, że to "tylko" nerwica?

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 23:32
autor: ddd
Gratuluję! :)

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 3 lipca 2019, o 23:58
autor: wojteczek
Katarzynko akceptacja to wg mnie wypadkowa wiedzy o zaburzeniu, doświadczenia nerwicowego i ryzyka. Potrzebujesz zrozumieć mechanizm to po pierwsze do tego dodajesz doświadczenia własne i innych zaburzonych budując przekonanie, że to działa tak samo jak w teorii. To wszystko daje ci doświadczenie, które przekuwasz w akceptacje czyli na zasadzie pogodzenia się z faktami empirycznymi. Wykluczenie jednego składnika lub nie zrealizowanie go na 100% powoduje frustracje i oddala od akceptacji.

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 4 lipca 2019, o 00:03
autor: katarzynka
wojteczek pisze:
3 lipca 2019, o 23:58
Katarzynko akceptacja to wg mnie wypadkowa wiedzy o zaburzeniu, doświadczenia nerwicowego i ryzyka. Potrzebujesz zrozumieć mechanizm to po pierwsze do tego dodajesz doświadczenia własne i innych zaburzonych budując przekonanie, że to działa tak samo jak w teorii. To wszystko daje ci doświadczenie, które przekuwasz w akceptacje czyli na zasadzie pogodzenia się z faktami empirycznymi. Wykluczenie jednego składnika lub nie zrealizowanie go na 100% powoduje frustracje i oddala od akceptacji.
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, jestem na etapie, gdzie mam wrażenie, że stoję przed furtką i mam do niej klucze, a nie potrafię jej otworzyć. Tą furtką jest akceptacja. Czuję, że stoję w miejscu od pewnego już czasu, ale Twoje słowa dają nadzieję :friend:

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 4 lipca 2019, o 00:04
autor: memorymember
wojteczek pisze:
3 lipca 2019, o 23:58
Katarzynko akceptacja to wg mnie wypadkowa wiedzy o zaburzeniu, doświadczenia nerwicowego i ryzyka. Potrzebujesz zrozumieć mechanizm to po pierwsze do tego dodajesz doświadczenia własne i innych zaburzonych budując przekonanie, że to działa tak samo jak w teorii. To wszystko daje ci doświadczenie, które przekuwasz w akceptacje czyli na zasadzie pogodzenia się z faktami empirycznymi. Wykluczenie jednego składnika lub nie zrealizowanie go na 100% powoduje frustracje i oddala od akceptacji.
Dokładnie! Victor mi powiedział to samo, że tak bardzo i mocno skupiałem się żeby zaakceptować aż uciekły mi inne czynniki jak choćby ryzykowanie, co mnie od akceptacji oddalało bo akceptacja to zbiór czynników i doświadczeń. Na mnie to genialnie podziałało i super, że u Ciebie też to przeczytałem bo czuje się dobrze, a ciągle zastanawiam się czy nie za szybko ;p Kiedy czytam u kogoś te same elementy to mnie to wzmacnia, że jednak nie :)
Super post i jedną rzecz wymieniłeś mi bardzo bliską: -unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe :) ale tak życiowo bo na nerwicę się wystawiłem.
Pozdrawiam i dużo dobrego

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 4 lipca 2019, o 01:56
autor: weronia
wojteczek pisze:
3 lipca 2019, o 21:29
Jest 12.06.2008 rok i pamiętny mecz, w którym pewien znany sędzia gwizdnął karnego "z kapelusza" w meczu Polska-Austria. Dla mnie szczególnie było to irytujące biorąc pod uwagę pobyt w szpitalu i przeprowadzanie masakrycznej ilości badań, z których nic nie wynikało. Kilka dni wcześniej nagle poczułem się fatalnie i miałem wrażenie, że się duszę w zasadzie bez powodu za to odstawiłem piękne przedstawienie grając groteskową rolę chorego. Dam wam gotową receptę jak spier...ć sobie 10 lat życia. Wystarczy:
-ścigać się z życiem
-mieć parcie na bycie pierwszym
-mieć ojca alkoholika
-kochającą matkę uczącą od dziecka na wszystko reagować strachem
-wstydzić się słabości
-unikać, uciekać, spierd..ć przed wszystkim co wydaje się nam niekomfortowe
-grać cwaniaka przed sobą i wszystkimi
-chodzić do psychologa za ciężkie pieniądze i słuchać porad w stylu "nie myśl o tym"
-opcjonalnie do psychiatry "jesteś zdrowy ale jak się pogorszy dostaniesz leki"
O ile na rodzinę nie macie wpływu o tyle na całą resztę tak i to jest punkt wyjścia do odburzania. Nigdy nie minie puki nie zrozumiemy z czym mamy do czynienia holistycznie. Niemal całą dekadę widziałem przed sobą drzewa nie widząc lasu ujmując w sposób obrazowy. Chciałem nie mieć objawów, ja chciałem nie mieć natrętów, nie mieć somatów, nie bać się i każdy przetrwany dzień uważałem za sukces. Chciałem otworzyć drzwi do normalnego życia nie otwierając zasuw. Niestety nabawiłem się tego jak jeszcze nerwica nie była modna i kompletnie nie było pomocy co pozwoliło mocno się rozkręcić zaburzeniu. Pewnym przełomem była pozycja Grzegorza Szaffera, która nieco otworzyła mi oczy ale nie potrafiłem tego przekuć na odburzenie o czym za chwilę. Co mi pomogło
-zaburzeni.pl i to bez wazyliny punkt zwrotny w pewnym sensie mojego życia
-akceptacja i tu nie będę oryginalny, jak nie zrozumiesz, że to masz i jest to normalne to niestety będziesz w tym siedział
-ryzyko, życie w nerwicy w tym całym kokonie lęku nie jest życiem więc weź to chłopie lub dziewczyno pierd...j i zaryzykuj. Postaw wszystko na jedną kartę. Moim "problemem" było kochanie życia ponad wszystko i ja chciałem tylko i aż tego nie stracić więc trzymałem to tak mocno ten swój skarb, że aż się doprowadziłem do natrętów samobójczych co z perspektywy czasu wydaje mi się śmieszne
-zrozumienie empiryczne problemu i pewna metodologia działania. U Szaffera było uspokajanie ale to czasowe a potrzeba całkowitego zrozumienia problemu
U mnie nerwica wrosła w moją osobowość bo miałem ją od zawsze jak teraz na to patrzę. Kochająca nadopiekuńcza matka wiecznie chora i ojciec tyran alkoholik to idealna gleba dla nerwicowca. Jeżeli ktoś z was mówi, że się nie da z tego wyjść to ja jestem żywym przykładem, że można. "Umierałem milion razy" i znam cały ten schemat więc niczym mnie nie zaskoczycie, byłem weteranem. Mam 33 lata i mega dobre życie, powodzi mi się zarówno prywatnie i zawodowo. Nerwica nauczyła mnie być sorry za patos lepszym człowiekiem, pozbyłem się jadu, patrzę na ludzi z większym szacunkiem. To czego żałuję to tego, że mnie to blokowało bo wszystko wydawało mi się niebezpieczne.
Jeżeli ktokolwiek dotarł do tego miejsca tych wypocin to pewien cytat z filmu w lekko zmienionej formie przyświecał mi przez ostatni okres zaburzenia i w pełni oddaje to co czułem
"Powiem ci coś, co sam dobrze wiesz. Świat to nie samo słoneczko i tęcze. To podłe i okrutne miejsce i nieważne, jaki z ciebie twardziel, nerwica powali cię na kolana i tak przytrzyma, jeśli na to pozwolisz. Ty, ja ani nikt inny nie bije tak mocno, jak nerwica. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz. Chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć do przodu. Ile możesz znieść i ciągle przeć do przodu. Tak się zwycięża!"
Odburzony Wojteczek
Szczególnie dedykuję
Victor
Kretu
Marianna

Wszystkim tym, którzy pomogli
A kiedyś dużo na czacie gadaliśmy :D Gratuluję Ci bardzo bardzo mocno! :friend: :friend: :friend: :friend: :P

Re: Chyba wypada coś po sobie tutaj zostawić

: 4 lipca 2019, o 06:58
autor: SasankaLesna
Ale Super! Gratuluję! :)