Jak określić czy odburzenie jest całkowite?
: 22 czerwca 2019, o 09:53
Mam poczucie że za bardzo kombinuje. Spytałem oczywiście o opinię Wiktora (któremu dziękuję ze poswieca mi prywatny czas) który zresztą tak to sam określił mówiąc że stan lękowy mi zszedł i żebym wziął się za odpowiedzialność za życie teraz. Oraz żebym się nie powkrecal w drugą stronę i nie upewnial w drugą strone. A ja po pewnym czasie normalnego dobrego samopoczucia które nadal sie utrzymuje zaczynam się dziwić jak to możliwe. To brzmi być może absurdalnie ale zazwyczaj z tego co widzę ludzie maja jakieś kryzysy i doły męczą się z tym długo a u mnie tak chyba nie było.
Samo mi nie przeszło to wszystko oczywiście bo jak zacząłem wystawianie na obawy to lęki urosły bardzo i czułem się koszmarnie codziennie i to był chyba najgorszy okres poza początkiem. Samej nerwicy długo też jakoś nie pielegnowalem ale wkręty miałem duże. Nie mogłem wypowiadać nawet słowa schizofrenia. Wszystko sprawdzałem albo widziałem twarze na firankach i kafelkach. Miałem pelno skojarzeń i złudzeń. W drzewie widziałem człowieka i zastanawiałem się czy na pewno nie wierzę w to czy ktoś mnie nie szpieguje. Całkiem mnie pochlonal strach przed schizofrenia i psychopatia. Nie mogłem słuchać negatywnych wiadomości o tym ze ktoś komuś robi krzywdę i wszystko analizowałem a nawet przypominały mi się jakieś rzeczy z dzieciństwa i też je analizowałem czy były to nornalne zachowania. Przeszło mi to. Po tym okresie 2 ostrych miesięcy byl 3 lepszy i zdałem sobie sprawę że nie boję się ani słowa schizofrenia ani nie wyszukuje juz od rana. Miałem chyba z jeden kryzys. 3 dni temu w nocy obudził mnie jakiś sen dziwny i serce walilo oraz czułem się dziwnie a ja poszedłem dalej spać jakby nigdy nic. Rano nie czułem niczego dziwnego. Czuję się normalnie i właśnie to mnie zadziwia bo wiele osób mi pisze ze to sa etapy ale nie widzę ich u siebie bo u mnie był spory skok i chciałem chyba zapytać o to czy sa tu osoby którym to jakoś szybciej minęło? Bo czuje się dobrze i nie dzieje mi się nic ale zastanawiam się ile czasu powinienem odczekać? A może właśnie uciekam od życia przez to czekanie i pora przestać szukać wymowek do dalszych działań? Ktoś coś?
Samo mi nie przeszło to wszystko oczywiście bo jak zacząłem wystawianie na obawy to lęki urosły bardzo i czułem się koszmarnie codziennie i to był chyba najgorszy okres poza początkiem. Samej nerwicy długo też jakoś nie pielegnowalem ale wkręty miałem duże. Nie mogłem wypowiadać nawet słowa schizofrenia. Wszystko sprawdzałem albo widziałem twarze na firankach i kafelkach. Miałem pelno skojarzeń i złudzeń. W drzewie widziałem człowieka i zastanawiałem się czy na pewno nie wierzę w to czy ktoś mnie nie szpieguje. Całkiem mnie pochlonal strach przed schizofrenia i psychopatia. Nie mogłem słuchać negatywnych wiadomości o tym ze ktoś komuś robi krzywdę i wszystko analizowałem a nawet przypominały mi się jakieś rzeczy z dzieciństwa i też je analizowałem czy były to nornalne zachowania. Przeszło mi to. Po tym okresie 2 ostrych miesięcy byl 3 lepszy i zdałem sobie sprawę że nie boję się ani słowa schizofrenia ani nie wyszukuje juz od rana. Miałem chyba z jeden kryzys. 3 dni temu w nocy obudził mnie jakiś sen dziwny i serce walilo oraz czułem się dziwnie a ja poszedłem dalej spać jakby nigdy nic. Rano nie czułem niczego dziwnego. Czuję się normalnie i właśnie to mnie zadziwia bo wiele osób mi pisze ze to sa etapy ale nie widzę ich u siebie bo u mnie był spory skok i chciałem chyba zapytać o to czy sa tu osoby którym to jakoś szybciej minęło? Bo czuje się dobrze i nie dzieje mi się nic ale zastanawiam się ile czasu powinienem odczekać? A może właśnie uciekam od życia przez to czekanie i pora przestać szukać wymowek do dalszych działań? Ktoś coś?