Strona 1 z 1

odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 28 listopada 2018, o 11:54
autor: ozz87
moi drodzy, jak wiemy lęk spełnia rolę strażnika i ujawnia się w obliczu stresu, wyzwania, aktywności itp. Jako, że u mnie znika lęk i napięcia somatyczne z tym związane. Nagle robi się dziwnie, człowiek tak przyzwyczaił się do reakcji lękowej, że aż wsłuchuje się czasem, kiedy napad się pojawi, kiedy będzie napięcie. A tu klops, nic nie ma - pustka. Aż dziwnie lekko się z tym czuję :D odburzający się, odburzeni, mieliście tak ?
Podejrzewam, że to jeszcze analiza, takie pozostałości, psychika kieruje się w stronę zagrożenia, szuka go, a tu nic nie ma :) czy dobrze myślę ?

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 28 listopada 2018, o 12:16
autor: Ciasteczko
Można to porównać do sytuacji,kiedy siedzisz w okopach przez jakiś czas, bo jest wojna, a potem już nie musisz tego robić i jeszcze zostaje Ci przyzwyczajenie,by się bać, robi się dziwnie, że nie ma pewnych odczuć. Naturalna sprawa moim zdaniem.

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 28 listopada 2018, o 15:05
autor: Forest
Ozz87 jakie metody stosowałeś/aś żeby sobie pomóc jakies leki psychoterapia? Czy depresja też ci towarzyszyła?

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 28 listopada 2018, o 15:18
autor: ozz87
Forest pisze:
28 listopada 2018, o 15:05
Ozz87 jakie metody stosowałeś/aś żeby sobie pomóc jakies leki psychoterapia? Czy depresja też ci towarzyszyła?
głównie metody szczegółowo omówione i opisane na forum i oczywiście filmiki Panów DivoVic, tak towarzyszyła na początku - na początku leki ale tak trochę brałem, trochę nie brałem. Dodatkowo, psychoterapia a reszta to własna praca i nadal praca własna.

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 29 listopada 2018, o 11:30
autor: limonka7
hmmm no ja tak dokladnie mialam, ze tak jakby czekalam az cos sie wydarzy i bylo mi tak dziwnie ze sie nic nie dzieje:)
Ale jak mi madrze powiedzial znajomy terapeuta, trzeba dążyć do stanu w ktorym się czujesz normalnie, tzn "zapominasz" o tym, ze powinienies sie teraz bac :) taki stan u siebie uwazam za sukces. Jestem w zasadzie odburzona ze sporadycznie pojawiajacymi sie malymi podknieciami, ktore staram sie akceptowac i idzie mi coraz lepiej, najwazniejsze moim zdaniem to miec dystans i cierpliwosc do samego siebie i nie wkurzac sie za bardzo na to, ze czasem sie psychice "noga podwinie" ;)

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 29 listopada 2018, o 13:14
autor: shadow
To zawieszenie między dwoma światami potrafi dać w kość tak samo jak zaburzenie. Powrót do normy też wywołuje napięcie i to jest właściwie standard w procesie zdrowienia, kiedyś pisałam tu na forum, że lęk jest jak narkotyk, ciężko go odstawić, trzeba przejść odwyk i to jest właśnie ten moment dezorientacji i czekania nie wiadomo na co, a w środku spokój, przeplatany napięciem, czy to już na pewno koniec? Trzeba to olewać jak wszystko w zaburzeniu, przejdzie.

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 30 listopada 2018, o 07:05
autor: jestemjakajestem
shadow pisze:
29 listopada 2018, o 13:14
To zawieszenie między dwoma światami potrafi dać w kość tak samo jak zaburzenie. Powrót do normy też wywołuje napięcie i to jest właściwie standard w procesie zdrowienia, kiedyś pisałam tu na forum, że lęk jest jak narkotyk, ciężko go odstawić, trzeba przejść odwyk i to jest właśnie ten moment dezorientacji i czekania nie wiadomo na co, a w środku spokój, przeplatany napięciem, czy to już na pewno koniec? Trzeba to olewać jak wszystko w zaburzeniu, przejdzie.
Oooo toto, mam tak juz chwile. Nawet sie sama pytam ,,czy to juz,, , tzn jest ok? Chyba tak, chyba zegnam powoli ta cala nerwe, poszla calkiem w odstawke, smiesza mnie jeszcze tylko moje natrety myslowe ale nawet nie pamietam jaki byl ostatnio......dziwnie sie żyje bez ciaglego leku ale jest fajnie, mam wiecej energii itp.....Ja to sie nawet ciesze ze mam nerwice bo jakmby mi jej nie zdiagnozowano to nadal bym sie źle czula a teraz po terapii, lekach, divovicach 😃 i moje upartosci w koncu moge powiedziec TAK WYGRYWAM , takze kochani wierzcie w siebie i do przodu , nie zrazajcie sie kryzysami bo ja ich milam mnostwo i napewno jeszce nie jeden przedemna.....i taka sentencja na koniec
,, Człowiek Ma Dwa Życia, To Drugie Zaczyna Się, Gdy Uświadomi Sobie, Że Ma Jedno – Konfucjusz Powodzenia

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 30 listopada 2018, o 15:15
autor: kamila00
Mam nerwice już od 3 miesięcy biorę leki i chodzę na terapie. Terapie behawioralna zaczęłam dopiero niedawno bo wcześniej uczestniczyłam przez miesiąc na terapie krótkoterminowa . Nie mam problemu wychodzenia z domu , Lubię z kimś wychodzić , jeżdżę samochodem , leki zmienjszyly mi się już inaczej podchodzę do nich . Czasami mam takie dziwne uczucie i myśle czy mam nadal nerwice czy nie . Hahaha myśle że najważniejsze jest podchodzenie do niej . Ja ja akceptuje jak mam ochotę popłakać to płacze . Jak mam zły dzień to trudno to mam . Nastawianie tez dużo robi . Praca z panią terapeutka tez dużo mi robi chodź miałam zaledwie 2 sesje z behawioralnej ale już mam zadania i cieszę się ze w końcu ktoś mi w tym pomoże wyjsc .

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 30 listopada 2018, o 16:47
autor: Olalala
limonka7 pisze:
29 listopada 2018, o 11:30
hmmm no ja tak dokladnie mialam, ze tak jakby czekalam az cos sie wydarzy i bylo mi tak dziwnie ze sie nic nie dzieje:)
Ale jak mi madrze powiedzial znajomy terapeuta, trzeba dążyć do stanu w ktorym się czujesz normalnie, tzn "zapominasz" o tym, ze powinienies sie teraz bac :) taki stan u siebie uwazam za sukces. Jestem w zasadzie odburzona ze sporadycznie pojawiajacymi sie malymi podknieciami, ktore staram sie akceptowac i idzie mi coraz lepiej, najwazniejsze moim zdaniem to miec dystans i cierpliwosc do samego siebie i nie wkurzac sie za bardzo na to, ze czasem sie psychice "noga podwinie" ;)
Ja taki stan oczekiwania na cos tez miałam. Byl spokój i to było dziwne. Z czasem sie przyzwyczaisz do normalności :-) ja sie już przyzwyczaiłam w zasadzie z ciągle małymi potknięciami jak kolezanka powyżej. Ale to prawda, ze powinno sie dążyć do stanu, ze zapomina sie o tym, ze trzeba sie bac.

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 30 listopada 2018, o 23:49
autor: martinsonetto
ozz87 pisze:
28 listopada 2018, o 11:54
moi drodzy, jak wiemy lęk spełnia rolę strażnika i ujawnia się w obliczu stresu, wyzwania, aktywności itp. Jako, że u mnie znika lęk i napięcia somatyczne z tym związane. Nagle robi się dziwnie, człowiek tak przyzwyczaił się do reakcji lękowej, że aż wsłuchuje się czasem, kiedy napad się pojawi, kiedy będzie napięcie. A tu klops, nic nie ma - pustka. Aż dziwnie lekko się z tym czuję :D odburzający się, odburzeni, mieliście tak ?
Podejrzewam, że to jeszcze analiza, takie pozostałości, psychika kieruje się w stronę zagrożenia, szuka go, a tu nic nie ma :) czy dobrze myślę ?
Tak. Ja ostatnio tak miewam jak mi natręctwa zmalały mocno. A niektóre odeszły. to nagle jakby czegoś brakowało. Jakbym chciał nawet tego szukać. Na początku niestety znajdywałem :)
To przyzwyczajenie ale też umysł myślę że szuka tego co do tej pory dostawał. Ja uważam że to minie na pewno :P Bo skoro się zmniejsza i pokazuje nam to jak bardzo byliśmy w to uwikłani to tylko motywuje aby iść dalej :P

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 1 grudnia 2018, o 06:33
autor: Lus
Ja jeszcze bardzo rzadko ale też tak mam, takie dziwne piękne uczucie, taki komfort, kurcze jakoś nic mi się nie dzieje, a już powinno. U mnie dramatyczna jest kontrola samopoczucia, na każdym milikroku, więc owszem czekam na lęk, a jak nie przychodzi albo odchodzi to jest juhuhuhuhu ;)

Re: odburzanie - pytanie do tych co na ostatniej prostej, odburzonych ;)

: 5 grudnia 2018, o 14:46
autor: ozz87
Olalala pisze:
30 listopada 2018, o 16:47
limonka7 pisze:
29 listopada 2018, o 11:30
hmmm no ja tak dokladnie mialam, ze tak jakby czekalam az cos sie wydarzy i bylo mi tak dziwnie ze sie nic nie dzieje:)
Ale jak mi madrze powiedzial znajomy terapeuta, trzeba dążyć do stanu w ktorym się czujesz normalnie, tzn "zapominasz" o tym, ze powinienies sie teraz bac :) taki stan u siebie uwazam za sukces. Jestem w zasadzie odburzona ze sporadycznie pojawiajacymi sie malymi podknieciami, ktore staram sie akceptowac i idzie mi coraz lepiej, najwazniejsze moim zdaniem to miec dystans i cierpliwosc do samego siebie i nie wkurzac sie za bardzo na to, ze czasem sie psychice "noga podwinie" ;)
Ja taki stan oczekiwania na cos tez miałam. Byl spokój i to było dziwne. Z czasem sie przyzwyczaisz do normalności :-) ja sie już przyzwyczaiłam w zasadzie z ciągle małymi potknięciami jak kolezanka powyżej. Ale to prawda, ze powinno sie dążyć do stanu, ze zapomina sie o tym, ze trzeba sie bac.
to widze, że jestesmy na podobnym etapie. Bo ja też mam od czasu do czasu, stan lękowe i objawy, ale widze, że są one co raz słabsze. Nerwica czymś tam chce przestraszyć ale arsenał się kończy. Chyba jedyna droga, to po prostu akceptowanie tego i dystans. bo nie wiem co innego można