Strona 1 z 1

Tuż, tuż... a może juz??

: 15 listopada 2018, o 00:21
autor: Paawel
Witajcie, skasowałem właśnie cały tekst, który miałem umieścić w tym temacie. Zrobiłem to tuż po jego przeczytaniu, gdy uświadomiłem sobie, że piszę wszystko to co jest na tym forum wałkowane po setki razy... Co to da, że napiszę wam o swoich objawach (wiem, że przynosi ukojenie znalezienie objawu tego samego u innej osoby), czy ile już jest ze mną ta cała nerwica. O swojej historii powiem krótko, jest typowa, było bardzo źle, było lepiej i gorzej, było lepiej, jest zajebiście. To co chciałbym powiedzieć do osób dalej zmagających się z problemem jakim jest zaburzenie jest : MACIE TO CO SAMI W SOBIE UTRZYMUJECIE. I broń Boże nie hejtuję was tylko proszę abyście przemyśleli to zdanie a jeśli nie rozumiecie to chyba musicie nabrac jeszcze trochę wiedzy o zaburzeniu. Największym moim błędem podczas odburzania, był brak wiedzy o samym zaburzeniu jak również o poprawym odburzaniu czy też o poprawnej postawie wobec zaburzenia. Jeśli dalej "walczycie" z zaburzeniem i myślicie sobie " już wysłuchałem/am tych divovicow i poczytałem/am forum i wszystko jak krew w piach" to polecam wam podejść do nagrań raz jeszcze tak samo jak i do artykułów na forum. Widzę po sobie, że gdy słuchałem tych nagrań na początku, gówno za przeproszeniem rozumiałem prócz najprostszych porad. Na pewno ciężko wszystko jest przyswoić od razu i zrozumieć, myslę że się nie da. Ogarnięci ogromnym lękiem szczególnie na początku zaburzenia, chyba chcemy tylko chwilowego spokoju tracąc sprzed oczu cel jakim jest całkowite wyjście z zaburzenia. Kiedy tam sobie powiedzmy odburzałem się i nagle przyszedł gorszy okres, wracałem do nagrań (i co było błędem nie ogólnie tylko krótki wyrywek który mnie uspokoił) i zdobywałem chwilowy spokój, jest to doraźne i krótkotrwałe kiedy dalej nie wiesz z czym tak naprawde walczysz. Straciłem maaaasę tygodni i miesięcy na analizowaniu i życiu zaburzeniem tylko przez to, że nie wiedziałem co się ze mną dzieje, i że sam analizując to, dalej to utrzymuje ... Dziwiłem się że mi nie mija nerwica a nawet nie wiedziałem, że mam typowe objawy derealizacji... Tak było z wieloma kwestiami dotyczącymi zaburzenia. Dopiero poznanie zaburzenia i mechanimów sprowadziło mnie na ścieżkę względnego spokoju i normalności, względnego bo nie od razu rzym zbudowano hehe. Po raz kolejny się powtórzę, jeśli czujesz że dalej czegoś nie rozumiesz, wracaj do nagran czy artykułów no i działaj ! A no i pewnie chcecie wiedziec na jakim etapie z nerwicą stoję ja? coś tam jeszcze się mnie trzyma ale w kooooncu od jakiegoś czasu po prostu prawdziwie w to nie wchodzę i po prostu tego nie mam. Tak więc twierdzę, że odburzonym mogę się nazwać nawet jeśli jeszcze czasem "dotknie" mnie jakis impuls lęku czy niepokoju bo można powiedziec ze odburzenie to nic innego jak poprawna postawa wobec zaburzenia. Pozdrawiam i całuję :*

Re: Tuż, tuż... a może juz??

: 15 listopada 2018, o 00:32
autor: schanis22
Paawel Gratulacje :lov: fajny wpis jeśli chodzi o postawę wobec zaburzenia , to Ci powiem że moja jest żadna :D bo tak sobie po Twoim wpisie pomyślałam czy jak jako tzw odburzony człowiek mam jakąś postawę wobec zaburzenia to jednak jej nie mam ;)