Strona 1 z 1

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 20:10
autor: Fighterka32
Witajcie. Jestem tu nowa, to pierwy mój wpis, więc bądźcie wyrozumiali jeśli będzie coś nie tak. :D
Moja przygoda z nerwicą zaczęła się w styczniu 2015r. Leżąc wieczorem na łóżku pozornie w sytuacji relaksującej nagle zaczęłam się trząść. Moje ciało zaczęło drżeć, cała byłam spięta, serce zaczęło walić jak oszalałe, zrobiło mi się niedobrze i słabo ze strachu z obawy,że zaraz umrę. Jak później się okazało, to był klasyczny atak paniki (wówczas tego nie wiedziałam, bo nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyłam).
Te ataki powtarzały się codziennie przez kilka tygodni. Poszłam więc do lekarza rodzinnego, opisałam mu swoje objawy, a on z góry, że to nerwica i nie mam się czym martwić. Wizytę u lekarza zaliczyłam następnego dnia po pierwszym napadzie, żeby było jasne. Z racji tej, że jego diagnoza nie bardzo mnie uspokoiła, a miesiąc po 1 napadzie wylądowałam w szpitalu z zapaleniem żołądka od ciągłych wymiotów ze strachu ( tam też skonsultowano mnie 1 raz w życiu z psychiatrą, który przepisał mi 10mg miansec na pobudzenie apetytu) zaczęłam swoją wędrówke po lekarzach.
Byłam chyba u wszystkich możliwych:) Na szczęście nic nie znaleźli uf. a ja ciągle się źle czułam. Tabletki te miałam brać 001, 002, 003. Zaczęłam brać po 1 na noc z nadzieją, że zacznę w końcu normalnie jeść. Cały czas brałam 1, a w dzień w razie ataku hydroxyzynę 10mg. Stopniowo zaczęłam normalnie jeść i to dawało mi kopa do działania. Zaczęłam siebie obserwować i zmieniać swoje nawyki. Zaraz po przebudzeniu zjadałam śniadanie, bo wtedy wiedziałam, że jak będzie mi się kręciło w głowie, to nie od głodu. Poczytałam o nerwicy, zapisałam się do psychologa, który potwierdził diagnozę lekarza rodzinnego.
Objawy somatyczne odczuwałam codziennie od rana do wieczora (drżenie rąk, dziwne zawroty głowy, długo miałam okropną zgagę, kulę w gardle, uczucie miękkich nóg, sztywny kark, kołatania serca oczywiście, duszności jakby ktoś nagle odciął mi tlen, uczucie połykania własnego języka, oraz uczucie jakbym miała zaraz zemdleć, wiecznie byłam zmęczona, nic mi się nie chciało, do wszystkiego się zmuszałam) lęk doskwierał mi w każdej sytuacji. Bałam się wstawać, bałam się chodzić, bałam się kąpać, bo w głowie zaraz pojawiała się myśl,że zemdleję. To wszytsko doprowadziło do tego,że bałam się wychodzić z domu.
Na samą myśl, że mąż pójdzie do pracy (ja nie pracuję-zajmuję się dziećmi) a ja zostanę sama z 2 małych dzieci robiło mi się słabo. To trwało jakieś 3 m-ce. Później zaczęło się poprawiać.
Powiedziałam sobie, że dość tego, że tak dalej być nie może, że albo ja pokonam nerwicę, albo ona mnie. Cały czas brałam tylko tą 1 małą tableteczkę miansec raz dziennie i od czasu do czasu hydroxyzynę 10mg. Od tego miansecu czułam się zamulona, senna, ale uspokojona. Zaczęłam wychodzić z dziećmi najpierw przed blok chociaż na trochę na ławkę, potem kawałek dalej na plac zabaw. Mimo tego,że strach był ogromny, że zemdleję jak wyjdę, bo tak się źle czuję, ale ze względu na dzieci wychodziłam, bo dlaczego one mają tracić dzień i wyjście na dwór, tylko dlatego, że mama źle się czuje?.
Potem zauważyłam,że jak jestem na dworze i z kimś rozmawiam, to objawy się wyciszają lub też całkowicie znikają. I to dało mi do myślenia. Zaczęłam analizować i wysuwac wnioski. Jak to jest,że w domu tak źle się czuję, a na dworze to się wycisza. Stopniowo zaczęłam wykonywac obowiązki domowe, robić na przekór nerwicy i mimo objawom. Tak doszłam do stanu w jakim się dziś znajduję, tzn. mam objawy somatyczne, ale bardzo małe i w skali 1-10 może 3. Nigdy nie brałam żadnych innych psychotropów (mimo,że psychiatrzy przepisywali mi różne). Po przeczytaniu w necie historii pewnej osoby, jak to ona wyszła z nerwicy, to dało mi nadzieję, że jeśli inni mogą, to ja też. ;)
Wiem,że przede mną jeszcze długa droga, ale też wiem, że dam radę, i że idę w dobrym kierunku. Zdarzają się lepsze i gorsze dni, ale wiem, że to tylko od nerwicy, że tak naprawdę jestem zdrowa i nie rozkminiam się nad objawami, tylko pozwalam im być, bo wiem, bo zaraz sobie pójdą, a ja wrócę do normalności.
Na waszą strone trafiłam dopiero niedawno, a szkoda, bo to o czym mówicie ma sens i tylko nerwuski moga to zrozumieć. Gdybym trafiła na Was prędzej, to może szybciej udało by mi się z tego wyśjć, a tak musiałam sama do tego dojść swoimi przemyśleniami. Tak po części ma się moja historia.
Pozdrawiam Was nerwuski:)

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 20:15
autor: schanis22
Witaj na forum Fighterka32 , tutaj znajdziesz wiele wsparcia i zrozumienia , jesteś na dobrej drodze do wyjścia z nerwicy .

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 20:48
autor: Fighterka32
dzięki schanis22. Wierzę, że mi się uda i mam nadzieję, że swoją historią dam nadzieję na lepsze jutro innym. Ja na swojej drodze spotkałam wielu ludzi z nerwicą, którzy mówili mi,że z tej choroby się nie wychodzi, że to już tak będzie na całe życie, a ja mimo tego, że wiecznie miałam takie dziwne wrażenie w głowie ni to kołysania ni zawrotów głowy, które wywoływało u mnie największy lęk, to mimo tego wierzyłam, że może być lepiej, że może jednak da się sprawić, by było choć trochę normalniej. Wierzyłam i wierzę, że się uda :) Najważnejsze, to nie poddawać się objawom. Ja zauwazyłam to na swoim przykładzie, że jeśli mam np. duszności lub uczucie miękkich nóg i choć przez chwilę zacznę się w to zagłębiać, to tak jakbym w jednej sekundzie rozwijała kłębek nici ze wszyskimi innymi objawami, więc, gdy tylko czuje że coś zaczyna się dziać, od razu akceptuję te objawy, wiem,że są i że sobie pójdą. Nie nadaję im wartości i taki mój patent na moment w którym są obajwy somatyczne, to uśmiech na twarzy ( od razu robi się lepiej i mówienie samej sobie czy to na głos czy w myslach,że wszystko jest ok, że to tylko objaw nerwicy) i naprawdę pomaga, bynajmniej u mnie. Także polecam każdemu :) ^^

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 20:55
autor: schanis22
Fighterka32 , ja poznałam tutaj na forum osoby które wyszły z zaburzenia emocjonalnego na zawsze , bo nerwica to nie choroba tylko zaburzenie taki epizod w życiu .
Ja miała taki epizod nerwicowy czy depresyjny 15 lat temu przez osiem miesięcy i wyszłam z tego , 15 lat żyłam sobie całkiem dobrze , teraz wróciło po zmianie w pracy która jest bardzo stresująca .
Tak że jeśli ktoś mówi że nie da się z tego wyjść to jest w dużym błędzie, i lepiej takich ludzi nie słuchać , bo widocznie dla nich się nie da a dla nas się Da !!!

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 21:02
autor: Fighterka32
Zgadzam się z tobą w 100% schanis22. Wiem,że tacy ludzie w walce z nerwicą liczą tylko na tabletki, które mają milon skutków uczocznych, a sami nie pracują nad sobą, stąd zmieniają jedne prochy na drugie z nadzieją, że któres pomogą. Dlatego ja sama metodą prób i błędów, pomimo tego,że raz jest lepiej, a raz gorzej staram się racjonalnie i optymistycznie mysleć nie sięgając po tabletki. Oczywiście nie neguje brania tabletek, bo jeśli ktoś naprawdę musi, to niech bierze pod kontrolą lekarza, ale jeśli są osoby takie jak ja, które boją się tych specyfików i chcą walczyć same, to takie pigułki mogą tylko bardziej pogorszyć sprawę niż pomóc. Takie jest moje zdanie.

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 21:26
autor: myszusia
hej Fighterka :) czyli jak widac mozna z nerwicy wyjsc. super,ze sobie dajesz rade. 3mam kciuki i zycze powodzenia oraz wytrwalosci :)

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 23:34
autor: Fighterka32
HEJ myszusia :) jak się chce to można wszystko, ja jeszcze całkiem sie nie pozbyłam "mojej koleżanki nerwicy", ale na dzień dzisiejszy czuje się w ciągu dnia 80% normalnie, a reszta to pozostałości nerwicy, nie tracę wiary i cieszę się tym co mam :) miłego wieczorku nerwuski :) Fajnie byc tu z Wami :)

Moja historia :)

: 4 czerwca 2016, o 23:44
autor: strzelec
Oj da się wyjść Da. Trzeba tylko w w to uwierzyć i poznać ten mechanizm który jest tylko jedną wielką iluząj;-)

Moja historia :)

: 5 czerwca 2016, o 16:07
autor: Fighterka32
Cieszę się, że znalazłam to forum. Fajnie pogadac z kimś, kto wie o czym mówię :)

Moja historia :)

: 6 czerwca 2016, o 12:19
autor: buull2323
Fighterka32 widzę że już załapałaś o co kaman z tą nerwicą i widać z Twoich opisów że ładnie dajesz sobie radę Twój nik o wszystkim nam mówi :D także tylko czekać jak napiszesz nam nie długo że pokonałaś nerwicę ;ok powodzonka :papa

Moja historia :)

: 14 czerwca 2016, o 11:45
autor: Fighterka32
Dzieki buull2323 za tak miłe słowa :D . Staram się jak mogę. Czasami, gdy mam gorszy dzień (jak np. dziś, kiedy siedząc sobie i popijając cappuccinko nagle poczułam niby zawrót głowy i takie uczucie jakby osłabienia/zbliżającego się omdlenia) przychodzą wątpliwości, że kiedykolwiek sie tego pozbędę. Z drugiej strony jeszcze 3 m-ce temu, majac takie objawy wpadłabym w panikę, od razu poleciała po "tabletkę szczęścia" i leżała pół dnia użalając się nad sobą ciągle myśląc o tym, że już było dobrze, a tu ZONK! i tym samaym "żywiąc" swoją nerwicę lękiem. :luz: Nie dam jej tej satysfakcji :dres:

-- 14 czerwca 2016, o 11:40 --
Ja nerwicę obrazuję tak:
Nerwica, to taki pasożyt, aby żyć musi żywić się lękiem. ;puk
Gdy człowiek tego lęku nie odczuwa, to pasożyt ten daje takie objawy fizyczne, które spowodują owe poczucie lęku.
Im objawy gorsze, bardziej przerażające, tym lęk większy i nerwica ma to co chciała. :no
Somatyka ta oczywiście jest iluzją i aby stała się słabsza, a z biegiem czasu zniknęła, trzeba ją OLAĆ, bo jak iluzja, czyli coś czego tak naprawdę nie ma, może nam coś zrobić? Nie może!!! :))
Niby to takie proste, ale trudno olać np. uczucie omdlenia, zawroty głowy, no bo jak przekonać samego siebie, że nie kręci nam się w głowie, jak się kręci. I tu jest sęk wszystkiego, żeby nie wierzyć w to, co podsuwa nam nerwica. Do tego trzeba praktyki, wytrwałości, samozaparcia i wiary w to, że będzie lepiej i tak na prawdę, to nic nam nie jest (dlatego tak ważne jest wykonanie wszystkich możliwych badań lekarskich). Mam nadzieję, że moje zobrazowanie komuś się przyda. (przepraszam za nie ład w tereści, to z natłoku myśli i chęci przedstawienia Wam mojej wizji). ;thx
Pozdrawiam moje wszystkie Nerwuski. :papa

-- 14 czerwca 2016, o 11:45 --
Gdybym jednak się myliła, to proszę poprawcie mnie. Jestem otwarta na krytykę.

Moja historia :)

: 15 czerwca 2016, o 07:21
autor: Chochlik
witaj kochana Fighterka32, ja tez od niedawna jestem na tym forum, tez pokonue nerwice i powiem szczerzee ze mi sie to udaje , tak jak Ty mam gorsze dni ale wiem, ze musza one byc zebym byla silniejsza i po postu sie nie dala. u mnie jedynym objawem ktory mi teraz towarzyszy jest uczucie niemoznosci zlapania pelnego oddechu, do ludzi wychodze chcetnie, do pracy mi sie chce isc, jestem aktywna a to bardzo duzo. jeszcze z rana czuje takie lekkei poddenerwowanie, jakbym sie czyms stresowala, ale w gruncie rzeczy sie nie stresuje, ot takie dziwne zjawisko...

Fajnie ze jest nas wiecej- takich silnych ludzi!! ja walcze od konca kwietnia , szybko zareagowalam i jest mi duzo latwiej.

Moja historia :)

: 15 czerwca 2016, o 15:10
autor: Fighterka32
Witaj chochliczku:) Znam, to uczucie bardzo dobrze:) Takie bezpodstawne zdenerwowanie, napięcie niczym nie spowodowane. Po jakims czasie przechodzi, a njważniejsze, to nie dać się wkręcić w to uczucie i nie szukać drugiego dna.
Ja wczoraj od rana się źle czułam, bo ręce mi drżały, i w ogóle miałam wrażenie jakby całe ciało mi drżało, a mimo to pojechałam z synkiem na badania logopedyczne, które łącznie trwały 2 godz, wysprzątałam cały dom, zrobiłam obiad na 2 dni i jakoś z biegiem czasu przeszło. ;col
Dziś wstałam i nie rozmyślałam o tym,że wczoraj trzęsłam się jak galareta, i że na pewno coś mi jest. Dziś moim celem było złożenie podania o pracę i mam nadzieję, że się dostanę, tym bardziej, że owa praca znajduje się 2 min ode mnie :)
Także widzę światełko w tunelu, a nerwicę mam w duuuuu..........e :) Powoli zaczynam odczuwać radość i żyć na nowo. :) (a co najważniejsze, że bez tabletek, więc nikt mi nie powie,że bez tabletek się nie da, bo da, tylko trzeba chcieć). :hercio:
Ściskam Was bardzo mocno moje NERWUSKI kochane :) ^^
Uśmiechajcie się, bo idą wakacje :) Ja nie teraz, to kiedy:)))) Idźcie na słońce i łapcie wit. D :) :friend: