Dzień dobry i moja krótka historia
: 20 kwietnia 2016, o 12:53
Dzień dobry,
Dziękuję za to forum: szczególnie administratorom Divicowi oraz Victorowi, a także wszystkim piszącym. Bardzo pomocne rady, dodające otuchy i nadziei, że z nerwicy lękowej da się wyjść.
U mnie nerwica lękowa zaczęła się kilka lat temu podczas lotu samolotem. Najpierw pojawił się niepokój, a potem myśli, że zaraz zemdleję, umrę itp. Potem panika przez cały lot. Okazało się po czasie, że to było to typowo podłoże lękowe (czego sobie nie uświadamiałem). Latałem samolotami już wcześniej, ale od tego wydarzenia - każdy lot to dla mnie wielka trauma. Niemniej z przyczyn zawodowych latam (1-2 razy w roku) m.in. dzięki zapewnieniom, że nic mi tak naprawdę nie grozi (śmierć, atak serca, omdlenie).
Rok temu doszły też napady paniki w innych sytuacjach (winda, wysokie pomieszczenia, hale sportowe, zatłoczone markety, parking podziemny). Wg mnie ma to podłoże klaustrofobiczne, związane też z lękiem wysokości itp. (wspomnienie traumy z samolotu gdy coś się dzieje i nie możesz się wydostać z zamkniętego pomieszczenia).
Gdy przychodzi panika staram się ją ignorować, traktować jak ujadającego psa zza płotu, który nie jest w stanie nic mi zrobić. Najtrudniej przychodzi zmiana otoczenia myślowego, ale pamiętając o lekcjach Victora i Divica oraz paru przeczytanych książkach - udaje się niekiedy pokonać lęk po kilkuminutowym dużym niepokoju.
Wiem jakie sytuacje narażają mnie na atak paniki. Nie uciekam od nich, ale najtrudniejsza jest walka z myślami typu: "Wiem, że zaraz może przyjść atak! Muszę go zignorować".
Kiedyś Divic powiedział, że jak do niego przyjdzie atak paniki, to "z radością go przywita". Pracuję nad takim nastawieniem. Gdy atak przychodzi - trudno mi o postawę: "Witaj. A teraz pozwól, że zajmę się swoimi sprawami"
Ale pracuję nad tym.
Dziękuję za to forum: szczególnie administratorom Divicowi oraz Victorowi, a także wszystkim piszącym. Bardzo pomocne rady, dodające otuchy i nadziei, że z nerwicy lękowej da się wyjść.
U mnie nerwica lękowa zaczęła się kilka lat temu podczas lotu samolotem. Najpierw pojawił się niepokój, a potem myśli, że zaraz zemdleję, umrę itp. Potem panika przez cały lot. Okazało się po czasie, że to było to typowo podłoże lękowe (czego sobie nie uświadamiałem). Latałem samolotami już wcześniej, ale od tego wydarzenia - każdy lot to dla mnie wielka trauma. Niemniej z przyczyn zawodowych latam (1-2 razy w roku) m.in. dzięki zapewnieniom, że nic mi tak naprawdę nie grozi (śmierć, atak serca, omdlenie).
Rok temu doszły też napady paniki w innych sytuacjach (winda, wysokie pomieszczenia, hale sportowe, zatłoczone markety, parking podziemny). Wg mnie ma to podłoże klaustrofobiczne, związane też z lękiem wysokości itp. (wspomnienie traumy z samolotu gdy coś się dzieje i nie możesz się wydostać z zamkniętego pomieszczenia).
Gdy przychodzi panika staram się ją ignorować, traktować jak ujadającego psa zza płotu, który nie jest w stanie nic mi zrobić. Najtrudniej przychodzi zmiana otoczenia myślowego, ale pamiętając o lekcjach Victora i Divica oraz paru przeczytanych książkach - udaje się niekiedy pokonać lęk po kilkuminutowym dużym niepokoju.
Wiem jakie sytuacje narażają mnie na atak paniki. Nie uciekam od nich, ale najtrudniejsza jest walka z myślami typu: "Wiem, że zaraz może przyjść atak! Muszę go zignorować".

