Cześć z Łodzi.
: 6 kwietnia 2016, o 14:45
Cześć ,
nie wiem o czego mam zacząć bo myśli mi wirują i w sumie nie wiem co ma dla Was sens, a co nie.
Zacznę może od tego, że Mateusz mam na imię , mieszkam w mieście Łódź i sam nie wiem do końca co mi dolega.
Nazwa strony "zaburzeni" przykuła moją uwagę , dlatego postanowiłem napisać.
Przeglądałem forum wnikliwie , czytałem posty Victora i nie tylko , w sumie wszystko co widziałem "podciągałem" pod moje objawy.
Jak bym miał zebrać wszystko w "kupę" o tak sobie myślę , że mam 90% z tego co tu wyczytałem , gdzie w rzeczywistości może z 5% jest realne.
Od paru lat cierpię na bóle głowy , pleców , karku klatki piersiowej czy kończyn (mrowienia , kłucia etc) , napady bólowe występujące w sytuacjach stresowych .
Od chwil wystąpienia wewnątrz siebie czuje , ze to rak albo coś skrajnie idiotycznego. Przy bólach głowy załamuje się tłumacząc to "tętniakiem" albo jakimś innych schorzeniem , ból przechodzi na nogi , kręgosłup czy inne części ciała wmawiam sobie , ze to pewnie przerzuty więc wiele mi nie pozostało...
Miałem w życiu takie okresy , ze z pewnych przyczyn osobistych - w stosunku do danych osób wybuchałem gniewem i krzykiem , czego następstwem przez następny tydzień były napady bólowe , lękowe (głównie o życie członków rodziny) .
Tak to się kształtowało przez parę lat .
19 marca NAGLE w domu we śnie zmarł mi tato.
Tato nie był moim tylko Ojcem , był moim przyjacielem , kumplem i najlepszym spowiednikiem.
Wszystkie dolegliwości o których wspomniałem wróciły z siłą taranu czyli pomnożone razy 450% .
Nie wspominając o bólach jakie miałem przez kilka lat , wmawianiu sobie różnych chorób (głównie śmiertelnych) , doszło do tego wiele innych czynników o których nie miałem wcześniej pojęcia.
Nasilił się każdy ból , w dwa dni zjadam 30 ibuprofenów , słoik ketonalu , paczkę apapu i wiele leków nasennych jak "nasen" "Ketrel" .
Staram się każdy ból "zabić" prochem z obawą przed tym , że będzie bolało mnie coś więcej , z drugiej strony jednak boje się zjadać następnych leków z obawy o utratę zdrowia , jednak lęk spowodowany tym , że może boleć mnie coś więcej jest silniejszy niż rozwaga. Dawki leków zapodaje sobie końskie tłumacząc to tym , ze mam 203 wzrostu i ok 125 kilo wagi (więc w mojej opinii potrzebuję więcej).
Staram się myśleć trzeźwo ale średnio mi to wychodzi.
To samo dotyczy leków nasennych które przyjmowałem już wcześniej ale bardzo sporadycznie muszę brać bo nie usnę , ale jak biorę to boje się , że już nie obudzę.
Błędne koło którego nie umiem zatrzymać.
Do wszystkiego dochodzi to co miałem zawsze w sytuacjach stresowych czyli uczucie lęku i obawy o... o kazdą bliską mi osobę , o to , że zostanę sam.
O narzeczoną o mamę czy nawet teściów.
Do tego ten ścisk/glut w gardle i wieczny wewnętrzny strach..
Dziś jestem pierwszy dzień w pracy po przerwie ponad 2 tyg z wiadomych przyczyn dzis dzwoniłem już 11 razy do mamy pytając czy wszystko dobrze i kilka razy do narzeczonej , pytając o to samo, a w pracy jestem dopiero 4 godz.
Powiem szczerze , że nie wiem o co z tym wszystkim chodzi , nie twierdzę , że ro nerwica , nie wiem czy to nie depresja a reszta może sobie do tego wróciła.
Objawy moje myśląc trzeźwo pokrywają się z wieloma wymienionymi w Waszych postach , do tego walka ze snem i bólem poprzez zapodawanie sobie leków.
Nie wiem czy to konsultować gdzieś z kimś czy przeczekać.
Nie wiem nic.
Taki jestem i takie mam problemy.
Wiem , że robie źle ale nie przekonuje mnie to do zmiany toku myślenia - przeciwnie pogrąża mnie co raz tobardziej.
Pozdrawiam
nie wiem o czego mam zacząć bo myśli mi wirują i w sumie nie wiem co ma dla Was sens, a co nie.
Zacznę może od tego, że Mateusz mam na imię , mieszkam w mieście Łódź i sam nie wiem do końca co mi dolega.
Nazwa strony "zaburzeni" przykuła moją uwagę , dlatego postanowiłem napisać.
Przeglądałem forum wnikliwie , czytałem posty Victora i nie tylko , w sumie wszystko co widziałem "podciągałem" pod moje objawy.
Jak bym miał zebrać wszystko w "kupę" o tak sobie myślę , że mam 90% z tego co tu wyczytałem , gdzie w rzeczywistości może z 5% jest realne.
Od paru lat cierpię na bóle głowy , pleców , karku klatki piersiowej czy kończyn (mrowienia , kłucia etc) , napady bólowe występujące w sytuacjach stresowych .
Od chwil wystąpienia wewnątrz siebie czuje , ze to rak albo coś skrajnie idiotycznego. Przy bólach głowy załamuje się tłumacząc to "tętniakiem" albo jakimś innych schorzeniem , ból przechodzi na nogi , kręgosłup czy inne części ciała wmawiam sobie , ze to pewnie przerzuty więc wiele mi nie pozostało...
Miałem w życiu takie okresy , ze z pewnych przyczyn osobistych - w stosunku do danych osób wybuchałem gniewem i krzykiem , czego następstwem przez następny tydzień były napady bólowe , lękowe (głównie o życie członków rodziny) .
Tak to się kształtowało przez parę lat .
19 marca NAGLE w domu we śnie zmarł mi tato.
Tato nie był moim tylko Ojcem , był moim przyjacielem , kumplem i najlepszym spowiednikiem.
Wszystkie dolegliwości o których wspomniałem wróciły z siłą taranu czyli pomnożone razy 450% .
Nie wspominając o bólach jakie miałem przez kilka lat , wmawianiu sobie różnych chorób (głównie śmiertelnych) , doszło do tego wiele innych czynników o których nie miałem wcześniej pojęcia.
Nasilił się każdy ból , w dwa dni zjadam 30 ibuprofenów , słoik ketonalu , paczkę apapu i wiele leków nasennych jak "nasen" "Ketrel" .
Staram się każdy ból "zabić" prochem z obawą przed tym , że będzie bolało mnie coś więcej , z drugiej strony jednak boje się zjadać następnych leków z obawy o utratę zdrowia , jednak lęk spowodowany tym , że może boleć mnie coś więcej jest silniejszy niż rozwaga. Dawki leków zapodaje sobie końskie tłumacząc to tym , ze mam 203 wzrostu i ok 125 kilo wagi (więc w mojej opinii potrzebuję więcej).
Staram się myśleć trzeźwo ale średnio mi to wychodzi.
To samo dotyczy leków nasennych które przyjmowałem już wcześniej ale bardzo sporadycznie muszę brać bo nie usnę , ale jak biorę to boje się , że już nie obudzę.
Błędne koło którego nie umiem zatrzymać.
Do wszystkiego dochodzi to co miałem zawsze w sytuacjach stresowych czyli uczucie lęku i obawy o... o kazdą bliską mi osobę , o to , że zostanę sam.
O narzeczoną o mamę czy nawet teściów.
Do tego ten ścisk/glut w gardle i wieczny wewnętrzny strach..
Dziś jestem pierwszy dzień w pracy po przerwie ponad 2 tyg z wiadomych przyczyn dzis dzwoniłem już 11 razy do mamy pytając czy wszystko dobrze i kilka razy do narzeczonej , pytając o to samo, a w pracy jestem dopiero 4 godz.
Powiem szczerze , że nie wiem o co z tym wszystkim chodzi , nie twierdzę , że ro nerwica , nie wiem czy to nie depresja a reszta może sobie do tego wróciła.
Objawy moje myśląc trzeźwo pokrywają się z wieloma wymienionymi w Waszych postach , do tego walka ze snem i bólem poprzez zapodawanie sobie leków.
Nie wiem czy to konsultować gdzieś z kimś czy przeczekać.
Nie wiem nic.
Taki jestem i takie mam problemy.
Wiem , że robie źle ale nie przekonuje mnie to do zmiany toku myślenia - przeciwnie pogrąża mnie co raz tobardziej.
Pozdrawiam
