Strona 1 z 1

2 lata pozniej

: 26 lutego 2016, o 10:54
autor: Pączek
Czesc!

Dzieki Wam wszystkim za swietne materialy do czytania. Sledze forum i znow czesto z niego korzystam.
Przypominam sie po 2 latach. Wciaz ze soba walcze. Czy to mozliwe, ze czlowiek jest az tak oporny w sferze emocjonalnej? Chyba jestem wyjatkowo oporny, choc ponoc zdolny w innych dziedzinach, jednak i w to zaczynam juz watpic. Moja nerwica wciaz wraca i wraca. Z przerwami trwa juz 13 lat ponad i smialo moge powiedziec, ze 80% tego czasu przebywalem w stanie "walcz albo uciekaj" w tym ostatnie 3 lata prawie. Zyje wciaz jednak normalnym zyciem. Na zewnatrz wszystko sie uklada i wyglada wspaniale. Spelniam swoje marzenia, mam dobra prace, piekna narzeczona, podrozuje czujac sie przy tym sami wiecie jak. Staram sie dzialac, nie poddawac, prowadzic dialogi wewnetrzne, chodze na psychoterapie behawioralna jak i psychodynamiczna, jednak moja autostrada polaczen nerwicowych w umysle jest wielopasmowa juz. Jest to lek wolnoplynacy, bez atakow paniki z ciaglym uczuciem wielkiego spiecia, ktore opisywane jest tak czesto na tym forum. Nie wiem juz sam co robic, odpuscic sobie czy walczyc kazdym sposobem? Czy sa szanse za wygranie z czyms takim?

Pozdrawiam wszystkich.

2 lata pozniej

: 26 lutego 2016, o 11:15
autor: Victor
A nie wynika to czasem z podstawowego mechanizmu jakim jest strach przed lękiem, strach przed życiem z lękiem, strach przed przyjściem ataku paniki? Nie wynika to nadal z braku innego spojrzenia i przyzwolenia na objawy i zaburzenie?

2 lata pozniej

: 26 lutego 2016, o 11:30
autor: marianna
Może tak jak ja jesteś cały czas w stanie ciągłej kontroli, stąd napięcie?
I tak jak pisze Victor, lęk przed lękiem, przed utratą kontroli, przed czymś tam.
Ja się uczę właśnie puszczać tą kontrolę, a życie niech płynie jak rzeka.
Zaczęłam od zaprzestania radzenia innym i brania na siebie odpowiedzialności za ich problemy i od przewidywania
co się może stać - bo to budzi potrzebę kontroli właśnie.
Ogólnie uczę się wszystko puszczac wolno, dać wolność sobie i innym.
Nie odbierać nikomu prawa wyboru a życiu nieprzewidywalności.
Zrozumieć że nieprzewudywalność życia jest bezpieczna bo daje mi prawo wyboru, nauki.
Gdyby wszystko było w góry wiadome i zaklepane to byłoby to ograniczeniem dla mnie.
Kurde ale filozof ze mnie;) :DD

2 lata pozniej

: 26 lutego 2016, o 18:40
autor: BruceWayne
Pączek myślę, że dość mocno się z Tobą utożsamiam. Z nerwicą zmagam się trochę ponad rok i przez większość tego czasu aktywnie nad sobą pracuję.
Terapia, czytanie forum i wdrażanie porad w życie, codzienna praca nad sobą. Również "na zewnątrz" wszystko wydaje się być super - zawodowo zdecydowanie lepiej niż w zeszłym roku, sprawy osobiste również w porządku (chociaż tutaj nieco rozrabia anhedonia), podróże, bogate życie towarzyskie, rozwój itp. A w środku dalej mętlik, walka, czasem męczarnia.

Już wiele razy było lepiej. Myślałem, że to nareszcie to upragnione odburzenie.
Po czym różnego rodzaju, czasem coraz to nowe objawy dawały się we znaki jeszcze mocniej.

Wydaje mi się, że to co pisze Marianna jest strzałem w dziesiątkę - jestem cały czas w stanie ciągłej kontroli.
Tak mocno się do tego przyzwyczaiłem, że takie odpuszczenie i po prostu płynięcie wydaje się stanem nienaturalnym.
A przecież chyba tak właśnie wyglądało nasze życie przed nerwicą.
Po prostu było. A my nie monitorowaliśmy każdej sekundy.

Obecnie mocno staram się nad tym pracować. Właśnie nad puszczaniem kontroli.
Staram się po prostu zaufać, że wszystko co się dzieje (a jest tego sporo - lęki, depersonalizacja itp) jest ok a ja sobie poradzę, nic mi nie będzie.
I bazując na tym rosnącym zaufaniu do siebie staram się odpuścić kontrolę.
Pisząc to mam w sobie duże napięcie, duże lęki i ogólnie czuję się raczej średnio.
Ale wiem, że to po prostu rozchwiane emocje, iluzja lękowa. Że "prawdziwy ja" tam w środku sobie poradzi.
I zamiast się w to zagłębiać po prostu staram się nie zwracać uwagi.

Ciągła kontrola i monitorowanie weszło mi tak mocno w nawyk, że mega nieswojo się czuję tego nie robiąc.
Ale wewnętrznie czuję, że właśnie tędy droga.

2 lata pozniej

: 29 lutego 2016, o 12:09
autor: Pączek
Dziekuje bardzo za sugestie.
Mysle, ze podazamy w dobrym kierunku, po prostu swoje musimy odcierpiec. Wszystkie odpowiedzi sa tutaj na forum i kazdy musi sam dojsc do swojego odburzenia. Jednym przychodzi to latwiej, innym zdecydowanie trudniej. Jestem na siebie zly strasznie, ze u mnie tyle lat z zycia juz to zjadlo. Wiem, ze nie ma to sensu, ze nie powinienem. Lekarze nie wspominali jak wazna jest terapia, nie mialem dobrze pojecia co mi dolega.
Faktycznie zaobserwowalem u siebie glownie lek przed lekiem. Wiem, ze to tylko iluzoryczne, ze to tylko nerwica i nic mi nie zrobi, ale jak tu lekcewazyc i nie bac sie czegos co tyle lat zycia zjadlo?
Trzymanie kontroli tak jak mowicie tez pewnie jest we mnie wpisane na dobre i wciaz nie puszcza w wielu sytuacjach.
Co tu zrobic? Bedziemy walczyc dalej.
Pozdrawiam i zycze wszystkim wytrwalosci.