Cześć, witam, cześć :)
: 14 lutego 2016, o 17:41
Cześć wszystkim. Jestem nowym zarejestrowanym użytkownikiem na forum choć już od dawna z miłą chęcią je odwiedzałem i czytałem. Niestety i mnie dostąpił "zaszczyt" poznania się z naszą ukochaną nerwiczką... Mam nadzieje że, znajdą się chętni na odczytanie mojej historii i wyciągnięcie do mnie pomocnej dłoni ?
Zacznę od początku. Mam 25 lat i jakieś 2 lata temu wpadłem ni z tego ni z owego w natręctwo które rozłożyło mnie na łopatki. A dokładnie dotyczyło ono homoseksualizmu. Długo nie czekając, po czterech dniach byłem już na wizycie u psychologa. Tam dowiedziałem się, że mam stany depresyjne, które doprowadziły do mojego natręctwa. Choć sam uważałem, że jest odwrotnie i że to natręctwo wpędzało mnie w depresje. Był koniec maja a ja nadal żyłem tylko objawami. Natręctwa się zmieniały, bóle migrenowe i wieczny niepokój nie dawały mi wytchnienia. Jako że jestem zawodowym sportowcem musiałem uczestniczyć w treningach. Była końcówka sezonu i kolejny zaczynał się dopiero w sierpniu, dlatego powróciłem do mojego rodzinnego domu. Rodzice wspierali mnie jak tylko mogli, ale ja nadal tkwiłem w tym błędnym kole... Nie byłem w stanie myśleć o niczym innym jak o moich objawach i natręctwach (homo, zwariowanie, opętanie, skrzywdznie kogoś itp.). Całe okres wolnego straciłem przez takie wegetowanie. Można powiedzieć, że byłem wrakiem człowieka... Wspomnę jeszcze, że przez ten czas uczęszczałem na terapię i miałem okres brania leków. Niestety nic z tego mi nie pomagało... Cały czas czułem się jak w klatce. Leki odstawiłem, bo byłem jak warzywo po nich.
Nastał jednak czas powrotu do uprawiania sportu, czyli zaczynał się nowy sezon i musiałem wypełnić kontrakt, bo to była i jest moja praca za którą dostaje pieniądze. Nie miałem wyjścia musiałem wziąć to wszystko na swoje barki. I tu ku mojemu zdziwieniu zaczęło mi się poprawiać
. Sumienne treningi i rady z forum o ignorowaniu objawów i myśli zaczęły działać !!! Z dnia na dzień, miesiąca na miesiąc czułem się coraz lepiej. Choć moja praca jest dosyć stresująca (mecze przed kilkoma tysiącami widzów, udzielanie wywiadów) jakoś dawałem radę. Dwa lata czułem się całkiem nieźle
. Wiadomo, pojawiały się jakieś natręty ale potrafiłem je ignorować i dalej zajmować się własnymi planami i życiem.
Myślałem, że juz witam się z gąską
że już jestem u celu, ale niestety nadzieja matką głupich.
Od jakiegoś tygodnia (po dwóch latach!) znowu mnie dopadła i ni cholera nie wiem jak sobie mam z tym poradzić. A mianowicie, ni stąd ni zowąd zacząłem analizować każdy swój ruch... Czy dotknąć tego, czy tamtego, czy zrobić tak czy siak, czy powiedzieć to czy co innego. Dosłownie wszystko analizuję.... Pomóżcie i powiedzcie jak sobie z tym radzić, bo moje narzędzia niestety tu nie działają
. Czuję się jak robot, a najgorsze jest to że znowu wrócił mi ten niepokój.... Pomocy forumowicze:)
-- 14 lutego 2016, o 17:41 --
A bo bym zapomniał. Przepraszam, że taki długi post. A i jeszcze jedno. To co robicie moim drodzy to jest coś wspaniałego, WIELKI SZACUN za to forum. Mam nadzieję, że przyjmiecie biednego boniskiego do swojej rodziny
. A jak nie to sam się wproszę jak jakiś natręt xdxd
Zacznę od początku. Mam 25 lat i jakieś 2 lata temu wpadłem ni z tego ni z owego w natręctwo które rozłożyło mnie na łopatki. A dokładnie dotyczyło ono homoseksualizmu. Długo nie czekając, po czterech dniach byłem już na wizycie u psychologa. Tam dowiedziałem się, że mam stany depresyjne, które doprowadziły do mojego natręctwa. Choć sam uważałem, że jest odwrotnie i że to natręctwo wpędzało mnie w depresje. Był koniec maja a ja nadal żyłem tylko objawami. Natręctwa się zmieniały, bóle migrenowe i wieczny niepokój nie dawały mi wytchnienia. Jako że jestem zawodowym sportowcem musiałem uczestniczyć w treningach. Była końcówka sezonu i kolejny zaczynał się dopiero w sierpniu, dlatego powróciłem do mojego rodzinnego domu. Rodzice wspierali mnie jak tylko mogli, ale ja nadal tkwiłem w tym błędnym kole... Nie byłem w stanie myśleć o niczym innym jak o moich objawach i natręctwach (homo, zwariowanie, opętanie, skrzywdznie kogoś itp.). Całe okres wolnego straciłem przez takie wegetowanie. Można powiedzieć, że byłem wrakiem człowieka... Wspomnę jeszcze, że przez ten czas uczęszczałem na terapię i miałem okres brania leków. Niestety nic z tego mi nie pomagało... Cały czas czułem się jak w klatce. Leki odstawiłem, bo byłem jak warzywo po nich.
Nastał jednak czas powrotu do uprawiania sportu, czyli zaczynał się nowy sezon i musiałem wypełnić kontrakt, bo to była i jest moja praca za którą dostaje pieniądze. Nie miałem wyjścia musiałem wziąć to wszystko na swoje barki. I tu ku mojemu zdziwieniu zaczęło mi się poprawiać


Myślałem, że juz witam się z gąską


Od jakiegoś tygodnia (po dwóch latach!) znowu mnie dopadła i ni cholera nie wiem jak sobie mam z tym poradzić. A mianowicie, ni stąd ni zowąd zacząłem analizować każdy swój ruch... Czy dotknąć tego, czy tamtego, czy zrobić tak czy siak, czy powiedzieć to czy co innego. Dosłownie wszystko analizuję.... Pomóżcie i powiedzcie jak sobie z tym radzić, bo moje narzędzia niestety tu nie działają

-- 14 lutego 2016, o 17:41 --
A bo bym zapomniał. Przepraszam, że taki długi post. A i jeszcze jedno. To co robicie moim drodzy to jest coś wspaniałego, WIELKI SZACUN za to forum. Mam nadzieję, że przyjmiecie biednego boniskiego do swojej rodziny
