emek16 pisze:ale powiedziałem sobie h...ja nie dam się będę walczył do końca .
Tylko widzisz. To jest twoja decyzja. Ty podjąłeś taką decyzję, że będziesz walczyć do końca. A ja podjąłem taką, że rezygnuję. Chociaż nie rozumiem twojej decyzji, to ją szanuję i nie śmiałbym przekonywać ciebie do jej zmiany. Szanujmy siebie i naszą autonomię.
Fine pisze:Jakie masz wykształcenie?
Wyższe.
Fine pisze:Unikanie cierpienia to wartość? Niby w którym miejscu?
To jest najbardziej podstawowy ludzki instynkt. Gdy dotkniesz przypadkiem czegoś bardzo gorącego, to natychmiast cofasz rękę. Reakcja ta zachodzi zupełnie bez twojej świadomości, bo organizm za wszelką cenę chcę uniknąć bólu i wiążącego się z tym cierpienia. Nikt się nie dziwi, że nie chcę by bolała mnie ręką. Wszyscy się za to dziwią, gdy nie chcę, by bolała mnie dusza.
Fine pisze:Ludzie przeżywają załamania, choroby bo to element życia. Jest cierpienie, jest i radość.
Ja to wszystko rozumiem. Ale w moim życiu nie ma radości. Byłbym w stanie znosić cierpienia i choroby, gdyby po nich czekało mnie ozdrowienie i radość. A od bardzo dawna już jedyne co mnie spotyka to eskalacja cierpienia i coraz większe poczucie bezsensu egzystencji.
svenf pisze:Bliżej nie obraz się ale należy Ci się porządny kop w dupe.
Słyszałem to już wiele razy, więc się nie obrażam. I ani razu ten tekst nie spowodował, żeby chociaż trochę mi się polepszyło. Ale doceniam dobre intencje.
svenf pisze:Człowieku co Ty za bzdury mówisz o eutanazji. W takim wieku i z takiego powodu. Nie wstyd Ci. Są ludzie którzy są śmiertelnie chorzy pełni bólu bez szans na poprawę i to oni mogą chcieć eutanazji
Ależ ja tego nie neguję. Ale jest teraz taka rzecz, że ludzie są różni. Jedni lepiej znoszą większe klęski niż moje, a ja najwidoczniej już przy czymś, co dla kogoś jest bułką z masłem wymiękam. Nic na to nie poradzę.
svenf pisze:ale nie zdrowy młody człowiek który może wszystko.
Gdybym mógł wszystko, to już dawno bym wiele rzeczy zrobił. Ale skoro zrobiłem, to najwidoczniej nie mogę.
svenf pisze:Piszesz ze masz kiepską pracę za marną kasę. To ja zmień.
Obrażasz moją inteligencję. Przecież gdybym mógł zmienić pracę, to bym ją zmienił, prawda? A skoro tego nie zrobiłem to oznacza, że nie mogę.
svenf pisze:Wyjedź za granicę.
I co to zmieni? Będę cegły na budowie nosić? To po co mi była cała moja edukacja? To można i bez matury robić. Ta opcja, chociaż finansowo dużo lepsza, to nic innego jak przyznanie się, że co najmniej osiem lat mojego życia to była strata czasu. Nie wiem, czy udźwignę taką świadomość.
svenf pisze:Załóż firmę.
Chętnie. Tylko powiedz mi, skąd mam wziąć na to pieniądze? Bo pomysł nawet mam. Tylko kapitału brak
svenf pisze:Każdy zaczyna od małych kroków i małej kasy.
Nie rozumiem skąd w ludziach przeświadczenie, że jak poskarżę się na niski poziom życia, to oznacza, że chciałbym mieć co najmniej Porsche. Ja nie neguję tego, że na początku zaczyna się od czegoś małego. Tylko widzisz, jeść trzeba, mieszkać gdzieś też trzeba, na grzbiet coś wciągnąć też trzeba, tak samo jak i obuć obie nogi. Fajnie by jeszcze było raz w tygodniu jakiejś kultury liznąć, ale od biedy można skorzystać z biblioteki.
svenf pisze:mam wrażenie że Ty oczekujesz ze ktoś Ci wszystko poda na tacy.
Zupełnie mylne wrażenie. Ja bardzo chętnie bym na wszystko sam zapracował. Tylko raczej ciężko jest odłożyć chociażby na parę butów, gdy z pensji nie wystarcza nawet na jedzenie. O jakimś samochodzie czy mieszkaniu nie wspominając.
svenf pisze:Poza tym piszesz na takim forum na którym masa ludzi panicznie boi się śmierci mimo że wiele z nich ma problemy w życiu o piekle nerwicy nie wspominając i gdybyś zapytał kogokolwiek stąd to każdy by Ci powiedział że ŻYCIE jest najważniejsze.
Też się kiedyś bałem śmierci. Ale w końcu zrozumiałem, że to nie jest nic strasznego. Każdy musi umrzeć, bo na tym ten świat stoi i pociesza mnie, że śmierć jest ideałem równości. Czy jesteś bogaty, czy biedny, gruby czy chudy, stary czy młody, rejentem czy konwojentem i tak umrzesz. A poza tym w mojej sytuacji kojący uścisk śmierci przerwie moje cierpienia.
svenf pisze:Zmień ja i tyle. Kombinuj. Wysyłaj CV. Pytaj. Sam coś rób. Trochę inicjatywy.
Znowu obrażasz moją inteligencję. Myślisz, że zanim się poddałem to nie próbowałem? Tylko widzisz, co mi z wysyłania CV jak jedyne miejsce do którego mnie zaproszą na rozmowę to jakieś korpo, gdzie może mi z łaski dadzą kilka stówek więcej, więc do niskiego wynagrodzenia dojdzie jeszcze frustrujące środowisko pracy?
Milya pisze:Podpisuję się obiema rękami i nogami pod słowami svenf.
Jesteśmy kowalami własnego losu, o który nieraz trzeba powalczyć. Ja po studiach nie miałam nic, wsadziłam w edukację wiele szmalu, potem kursy, dokształcanie, początkowo zarabiałam marne grosze, teraz jest lepiej. Przez cały ten czas zmagałam się z nerwicą ale nigdy nie pomyślałam, ze to bieda czy zła praca jest tego powodem. Cały czas walczę o to żeby było lepiej i opłaciło się. Marudzeniem nic nie zdziałasz.
Z większością tych tez już się rozprawiłem. Więc teraz zadam pytanie. Po co piszesz mi, że miałaś źle? Naprawdę myślisz, że mnie to cieszy? Czy świadomość, że ktoś inny też ma lub miał źle poprawi moją sytuację? I niestety, ale zanim zacząłem, jak to określiłaś, marudzić, to próbowałem. Naprawdę próbowałem. Ale nawet najbardziej wytrwały musi się kiedyś poddać. Ja się poddałem.