Po półtorej roku czytania forum wypadałoby się przedstawić:)
: 6 lutego 2016, o 16:15
Witam serdecznie,
Mam 27 lat, jestem mężczyzną, z nerwicą zmagam się od lata 2014 r. Przedstawię może sytuację w której byłem zanim się rozsypałem. A więc tak:
W dzieciństwie ojciec w weekendy pił i zwykle były awantury, ale generalnie było ok.
Podczas studiów byłem wyluzowany ale miałem dziewczynę, która jak dzisiaj to oceniam miała w jakimś stopniu depresję, nerwicę i w dodatku chory perfekcjonizm. Po ukończeniu studiów rozpocząłem pracę, w której bardzo się stresowałem, pracowałem w tym miejscu przez pół roku. Następnie znalazłem nową pracę ale dwa dni przed jej rozpoczęciem zostawiła mnie dziewczyna, z którą byłem 4,5 roku i z którą miałem zaplanowany ślub. No więc nowa praca ale bez dziewczyny
Jako, że Stolica daje duże możliwości do imprez, to 70% weekendów przez rok od rozstania spędziłem w towarzystwie alkoholu. I to właśnie w lecie 2014 r. właśnie podczas jednej z takich imprez, chwile po zapaleniu trawki zstąpiła na mnie myśl, że kolega jest przystojny. No i jak sami się domyślacie zostałem gejem
Strasznie mnie przeorało tym bardziej, że miesiąc przed tym pierwszym atakiem poznałem dziewczynę, z którą do dziś jestem.
Do dzisiejszego dnia moje lęki wiązały się z :
- myślami morderczymi,
- m. samobójczymi,
- m. egzystencjalnymi (dużo lęku ale bardzo się dzięki nim rozwinąłem),
- m. dotyczące tego, czy dziewczyna mnie kocha, no i oczywiście, że ja jej nie kocham,
- m. że mam nowotwór odbytu
jeden z moich ulubionych. nie ma to jak zaglądać sobie do tyłka z lusterkiem. Polecam
- m. dotyczące schizofrenii,
- m. dot. tego, że oślepne,
- m. dot. zdrowia najbliższych,
- m. dot. że mam lub będę miał depresję,
- m. że zostanę alkoholikiem i narkomanem, (bo raz w tygodniu napije się piwa
)
- m. że generalnie się stocze.
Każda z powyższych myśli była dla mnie tragedią, i w tamtym okresie oznaczała dla mnie koniec świata.
Obecnie męczę się, a raczej pracuję nad akceptacją myśli że Bóg mnie wzywa żeby zostać KSIĘDZEM. Oczywiście tego nie chce. No ale już się zgodziłem na to i mnie puściło! Więc jakby co to zapraszam na spowiedź
Podsumowując wg nerwicy powinienem być stoczonym i ślepym księdzem z rakiem w dupie i schizofrenią, z wątpliwościami co do sensu życia, no i lubiącym chłopców. Ładnie.
Nerwica uczy niesamowicie pokory, i kiedy mnie puszcza dziękuje, że mnie to spotkało bo dzięki niej nawróciłem się do Boga i przestałem na pierwszym miejscu mieć pieniądze, karierę, wielkie ambicje, a nawet rodzinę i własne szczęście. No ale kiedy przyciska do ściany to jest piekło. Ale widze po sobie, że dzięki Wam i temu forum natrętne myśli nie prześladują mnie już miesiącami, a zaakceptowanie ich zajmuje mi kilka dni.
Tak więc dla nowych osób jeśli macie myśli mordercze to musicie się w myślach zgodzić na zabicie kogoś. Wiem jak to straszliwie brzmi ale to jedyna droga do wolności.
Pamiętajcie myślą w rzeczywistości nikomu krzywdy nie zrobicie! 
Bardzo dziękuję chłopakom, którzy tworzą nagrania! Dziękuję również każdej osobie, która przyczyniła się do powstania tego forum. Będę wnioskował o medale za zasługi!
Bez Was życie setek ludzi byłoby piekłem!
Mam 27 lat, jestem mężczyzną, z nerwicą zmagam się od lata 2014 r. Przedstawię może sytuację w której byłem zanim się rozsypałem. A więc tak:
W dzieciństwie ojciec w weekendy pił i zwykle były awantury, ale generalnie było ok.




- myślami morderczymi,
- m. samobójczymi,
- m. egzystencjalnymi (dużo lęku ale bardzo się dzięki nim rozwinąłem),
- m. dotyczące tego, czy dziewczyna mnie kocha, no i oczywiście, że ja jej nie kocham,
- m. że mam nowotwór odbytu





- m. dotyczące schizofrenii,
- m. dot. tego, że oślepne,
- m. dot. zdrowia najbliższych,
- m. dot. że mam lub będę miał depresję,
- m. że zostanę alkoholikiem i narkomanem, (bo raz w tygodniu napije się piwa

- m. że generalnie się stocze.
Każda z powyższych myśli była dla mnie tragedią, i w tamtym okresie oznaczała dla mnie koniec świata.
Obecnie męczę się, a raczej pracuję nad akceptacją myśli że Bóg mnie wzywa żeby zostać KSIĘDZEM. Oczywiście tego nie chce. No ale już się zgodziłem na to i mnie puściło! Więc jakby co to zapraszam na spowiedź

Podsumowując wg nerwicy powinienem być stoczonym i ślepym księdzem z rakiem w dupie i schizofrenią, z wątpliwościami co do sensu życia, no i lubiącym chłopców. Ładnie.

Nerwica uczy niesamowicie pokory, i kiedy mnie puszcza dziękuje, że mnie to spotkało bo dzięki niej nawróciłem się do Boga i przestałem na pierwszym miejscu mieć pieniądze, karierę, wielkie ambicje, a nawet rodzinę i własne szczęście. No ale kiedy przyciska do ściany to jest piekło. Ale widze po sobie, że dzięki Wam i temu forum natrętne myśli nie prześladują mnie już miesiącami, a zaakceptowanie ich zajmuje mi kilka dni.
Tak więc dla nowych osób jeśli macie myśli mordercze to musicie się w myślach zgodzić na zabicie kogoś. Wiem jak to straszliwie brzmi ale to jedyna droga do wolności.


Bardzo dziękuję chłopakom, którzy tworzą nagrania! Dziękuję również każdej osobie, która przyczyniła się do powstania tego forum. Będę wnioskował o medale za zasługi!
