Strona 1 z 1

Witajcie

: 11 listopada 2015, o 16:23
autor: the_little_me
Hej,
mam na imię Patrycja, mam 23 lata i bagaż doświadczeń, który sprawił, że w końcu się poddałam. Od ostatniego weekendu leżę pod kołdrą. Na zmianę czytam i oglądam seriale. W końcu stwierdziłam, że jak z kimś nie porozmawiam to oszaleję...
Pewnie wszystko zaczęło się w domu. Tata ciężko pracował i nie było go w domu, a z mamą nie miałam dobrego kontaktu. Często krzyczała i biła, za najmniejsze przewinienie. Nie pamiętam czy kiedykolwiek pokazała mi, że mnie kocha... Próbuję sobie to teraz wytłumaczyć, że nie potrafi mi okazać uczuć, ponieważ mój dziadek pił i ogólnie jej sytuacja w domu była ciężka. W związku z tym, że też nam się nie przelewało była nagonka w szkole. Pochodzę ze wsi, więc wszyscy się znają. Możecie sobie więc wyobrazić, co się mówiło o mojej rodzinie, jak słyszeli krzyki i płacz dziecka z naszego mieszkania...
Do Liceum poszłam do większego miasta. Tam poznałam, jak myślałam wtedy, cudownego chłopaka. Byłam nim tak zauroczona, że nic do mnie nie docierało. Byłam szczęśliwa, bo łudziłam się, że w końcu ktoś mnie prawdziwie pokochał. Okazało się, że to był wampir emocjonalny. Gdy z nim zerwałam zaczął koszmar. Bałam się wyjść nawet na ulicę. A gdy przemogłam się i w końcu poszłam z tym na policję, powiedzieli, że nic nie zrobią, bo mała szkodliwość czynu. Mimo, że nękające telefony ustały, to nadal się boję. Zmieniłam miejsce zamieszkania i uczelnię. Przez niego nadal jestem na pierwszym roku i nawet nie wiem czy przez to wszystko zdam pierwszy semestr...
Teraz mam nowego chłopaka. Twierdzi, że mnie kocha, a ja widzę, że męczy się ze mną. Męczą go moje zmiany nastroju. To, że marudzę, gdy chce iść ze mną na imprezę. I wiele innych rzeczy...
A ja jestem po prostu bezsilna. Boję się nowych ludzi, boję się z nimi rozmawiać. Nie potrafię się otworzyć. Mam wrażenie, że każdy czyta we mnie jak w książce i widzą jaka jestem zraniona i w ich oczach jestem nikim. Nawet czasami w oczach mojego chłopaka to widzę.
Nie chcę tak się czuć. Jak śmieć. Chciałabym być szczęśliwa... Choć na chwilę. I spokojna.
Mógłby mi ktoś coś polecić? Może jakiego psychologa? A może jest ktoś z Krakowa i może mi coś polecić?
Chciałabym z kimś pogadać. Jeśli ktoś z Was, by miał ochotę pogadać. Jestem otwarta na kontakt :)
Życzę Wam wszystkim miłego dnia :)

Witajcie

: 12 listopada 2015, o 20:51
autor: anetta30
Moja do Twoja historia jest trochę z dreszczykiem chłopak przesladowca to może być obciążające dla każdego może powinnaś udać się do psychologa pogadać spróbować zamknąć tamten rozdział ja mieszkałam w Krakowie ale nie znam tam żadnego psychologa niestety. Zapisz się na fundusz albo prywatnie ale szukaj pomocy może w ten sposób uda ci się rozwiązać pewne problemy i pozbyć się strachu pozdrawiam serdecznie

Witajcie

: 12 listopada 2015, o 21:03
autor: Victor
Przeczytaj sobie ksiązke - Toksyczny wstyd, może pomóc trochę zrozumieć zachowanie rodziców i dzięki temu jakby zostawić to za sobą, bo generalnie wszelkie zmiany wychodzą z uświadamiania sobie pewnych rzeczy.
Co do reszty to w zasadzie rzeczywiście pójście na terapie to może byc ogolnie dobry pomysł.

Druga sprawa to jest taka, czemu właściwie czujesz się osobą, którą wszyscy widza jako zranioną?
Czy z uwagi na ten związek w jaki się wdałaś?

Przecież toksyczne związki i problemy tego typu to wcale nie taka rzadkość, dlaczego masz się czuć przez to jak smieć?

Co do twojego wcześniejszego życia, to jesteś teraz w zasadzie osobą odpowiadająca za siebie już, jakby dorosłą kobietą, teraz własnie wszelkie doświadczenia - te nowe - to będą prawie zawsze doświadczenia (moga być różne ale nigdy nie ostateczne) budujące ciebie samą na przyszłość, ciebie nową nie dalej tą osobę, która miała ciężką przeszłość.

Witajcie

: 12 listopada 2015, o 21:09
autor: schanis22
Victor pisze:Przeczytaj sobie ksiązke - Toksyczny wstyd, może pomóc trochę zrozumieć zachowanie rodziców i dzięki temu jakby zostawić to za sobą, bo generalnie wszelkie zmiany wychodzą z uświadamiania sobie pewnych rzeczy.
Co do reszty to w zasadzie rzeczywiście pójście na terapie to może byc ogolnie dobry pomysł.

Druga sprawa to jest taka, czemu właściwie czujesz się osobą, którą wszyscy widza jako zranioną?
Przecież toksyczne związki i problemy tego typu to wcale nie taka rzadkość, dlaczego masz się czuć przez to jak smieć?
Skąd taka filozofia?
Własnie też miałam ochotę kupic tą książke , czy jeśli będe ją czytać to tak jak bym grzebała w przeszłosci ? - bo ja za bardzo tego nie chcę , czy jest to po prostu przydatna ksiązka w wychodzeniu z zaburzenia nerwicowego ?

Witajcie

: 12 listopada 2015, o 21:18
autor: 5aiL w1th M3
A od kiedy osoba zraniona to ktoś gorszy? Wręcz przeciwnie, ludzie po przejściach są absolutnie najciekawsi, zwłaszcza ci nieśmiali i zamknięci w sobie. Takich nie da się rozczytać, bo nie pozwalają na to. Nie ma chyba lepszego materiału na przyjaciółkę/dziewczynę, taką osobę można wciąż poznawać i poznawać, to się nie nudzi, bo nie dostaje się od takiego kogoś natłoku informacji, tylko jedną krótką wzmiankę raz na jakiś czas, którą później można analizować. Zamiast czuć się źle ze sobą, powinnaś zauważyć, jak bardzo jesteś osobą fascynującą i pociągającą.

Witajcie

: 12 listopada 2015, o 21:34
autor: Victor
Ja tej książki nie przeczytałem całej do końca, bo w sumie domysliłem się już po prostu o co autorowi chodziło dalej, zreszta ja zwykle wybierałem z ksiązek to co mnie obchodzi i z czym się zgadzam :D

Nie jest to ksiązka raczej typowo o grzebaniu w przeszłości, pokazuje po prostu pewne przekazywanie bagażu emocjonalnego z rodziców na dzieci, przekazywanie toksycznego wstydu (które oznacza ogólne problemy emocjonalne).
Może pozwolić zrozumieć własnych rodziców, odpuścić pewien żal itp