Hej
: 10 listopada 2015, o 17:13
Mam na imię Magda, cierpie na zaburzenia lękowe/nerwice od ok. 4 lat, zaczęło się od bezsennej nocy z szalonym biciem serca, wymiotów, biegunek i braku wiary że to tylko nerwica. Nie mogłam spać bo serce tak mocno biło że ciągle je słyszałam i ciągle miałam wrażenie że zaraz umrę na zawał serca. Później do tego doszły ataki paniki, miałam ich ze 3 dziennie. Szczególnie przed jakimiś stresującymi wydarzeniami. Często było też tak że bardzo źle się czułam na zajęciach i musiałam z nich wychodzić. Nie chciałam brać leków ale po tym jak odczuwałam lęki notorycznie przez miesiąc czasu po prostu musiałam. Pomogły choć nie rozwiązały moich problemów. Uczęszczałam też na terapię, ale nie potrafiłam się na niej dobrze otworzyć, wstydziłam się tego że mam zaburzenia lękowe, wstydziłam się swoich reakcji lękowych na prawie że wszystko. Dopiero teraz zaczynam się otwierać, powolutku przestaje się wstydzić swojego zaburzenia. Chciałam napisać że bardzo mi pomogły nagrania administratorów na youtubie.
Moja sytuacja jest taka ze pomimo slinych lęków skończyłam studia - i to nawet dwa kierunki, szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam mając tak silne lęki. Jak miałam egzamin pisemny to moja ręka była tak mokra od potu że ledwo co trzymałam dlugopis. Jestem dwa lata po studiach. Pracowałam w swoim zawodzie ale to był mobbing, wyśmiewanie się ze mnie, krzyczenie na mnie, podnoszenie głosu. I to za śmieszne pieniądze. Zrezygnowałam i odeszłam. I chyba nabawiłam się przez to fobii pracy. Bo za kazdym razem jak wykonywalam swoje obowiazki to narastal we mnie lęk. To byl strach ze ktos znowu bedzie na mnie krzyczec, ze cos zrobie zle.
Obecnie nie pracuje od dwóch miesięcy. Bardzo boje się podjąć nowej pracy, ba nawet panicznie się boję podjąć nowej pracy. A bardzo bym chciała pracować i jest to dla mnie istotne. Mam także bardzo silne lęki przed rozmowami o pracę, w związku z tym że bardzo się na nich stresowałam i mój umysł zapamiętał to jako zagrożenie dla mnie i przed każdą rozmową mam stresy, płacze i lęki.
Wczoraj się przełamałam, i poszłam na rozmowę o pracę, stresowałam się ale byłam z siebie mega dumna że się przełamałam. Że lęk nie wygrał, pomimo tego że był ogromny. Po tej rozmowie mówiłam do siebie w myślach: "Widzisz nie było się czego bać, jestem z Ciebie bardzo dumna ze poszlas na ta rozmowe". I miałam łzy w oczach. Ogólnie mój problem polega na tym że traktuje lęki jako słabość, boje się że nigdy z tego nie wyjdę (w sensie z nerwicy) i że ciągle bede odczuwac stres. Gdy zaczynam czuć lęk moje myśli to: "O Boże nerwica znowu wraca tylko nie to". Często po sytuacjach w których się mega denerwowałam,dodatkowo dołowałam siebie, że jestem beznadziejna, ze jak ja moglam sie tak zdenerwować itp. Nie dość że miałam silne lęki to na dodatek byłam sama dla siebie wrogiem i najgorszym krytykiem. Powoli staram się to zmieniać, choć łatwo nie jest.
Bardzo dziękuje jeśli ktoś to przeczytał i będzie chciał ze mną porozmawiać. Pozdrawiam
-- 10 listopada 2015, o 17:13 --
Mogę jeszcze nadmienić ze jestem córka alkoholika ktory po alkoholu jest bardzo agresywny, nie wiem jakim cudem ale dalej zyje pomimo tego ze pije codziennie piwo i wódkę. Moj ojciec jest juz w takim stadium choroby alkoholowej ze dosłownie cuchnie. Ojciec po alkoholu jak bylam mała znecal sie nade mna psychicznie a czasem i fizycznie, np. bil mnie poduszka i zmuszal do wyjscia do szkoly pomimo zapalenia pluc. Krzyczal na mnie i bluznil. Czesto grozil ze mnie i moja mame pozabija. Co wiecej moje problemy to: brak wiary w siebie, brak poczucia wartosci, perfekcjonizm, nie mowie o swoich uczuciach, ukrywam je przed innymi, tak samo jest z lękiem, uwazam ze jest to slabosc i ze nie powinnam go w ogole czuc.
Boze jak dobrze ze napisalam to co napisalam, jest mi od razu lepiej choc mam lzy w oczach bo cierpie dalej.
Moja sytuacja jest taka ze pomimo slinych lęków skończyłam studia - i to nawet dwa kierunki, szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam mając tak silne lęki. Jak miałam egzamin pisemny to moja ręka była tak mokra od potu że ledwo co trzymałam dlugopis. Jestem dwa lata po studiach. Pracowałam w swoim zawodzie ale to był mobbing, wyśmiewanie się ze mnie, krzyczenie na mnie, podnoszenie głosu. I to za śmieszne pieniądze. Zrezygnowałam i odeszłam. I chyba nabawiłam się przez to fobii pracy. Bo za kazdym razem jak wykonywalam swoje obowiazki to narastal we mnie lęk. To byl strach ze ktos znowu bedzie na mnie krzyczec, ze cos zrobie zle.
Obecnie nie pracuje od dwóch miesięcy. Bardzo boje się podjąć nowej pracy, ba nawet panicznie się boję podjąć nowej pracy. A bardzo bym chciała pracować i jest to dla mnie istotne. Mam także bardzo silne lęki przed rozmowami o pracę, w związku z tym że bardzo się na nich stresowałam i mój umysł zapamiętał to jako zagrożenie dla mnie i przed każdą rozmową mam stresy, płacze i lęki.
Wczoraj się przełamałam, i poszłam na rozmowę o pracę, stresowałam się ale byłam z siebie mega dumna że się przełamałam. Że lęk nie wygrał, pomimo tego że był ogromny. Po tej rozmowie mówiłam do siebie w myślach: "Widzisz nie było się czego bać, jestem z Ciebie bardzo dumna ze poszlas na ta rozmowe". I miałam łzy w oczach. Ogólnie mój problem polega na tym że traktuje lęki jako słabość, boje się że nigdy z tego nie wyjdę (w sensie z nerwicy) i że ciągle bede odczuwac stres. Gdy zaczynam czuć lęk moje myśli to: "O Boże nerwica znowu wraca tylko nie to". Często po sytuacjach w których się mega denerwowałam,dodatkowo dołowałam siebie, że jestem beznadziejna, ze jak ja moglam sie tak zdenerwować itp. Nie dość że miałam silne lęki to na dodatek byłam sama dla siebie wrogiem i najgorszym krytykiem. Powoli staram się to zmieniać, choć łatwo nie jest.
Bardzo dziękuje jeśli ktoś to przeczytał i będzie chciał ze mną porozmawiać. Pozdrawiam
-- 10 listopada 2015, o 17:13 --
Mogę jeszcze nadmienić ze jestem córka alkoholika ktory po alkoholu jest bardzo agresywny, nie wiem jakim cudem ale dalej zyje pomimo tego ze pije codziennie piwo i wódkę. Moj ojciec jest juz w takim stadium choroby alkoholowej ze dosłownie cuchnie. Ojciec po alkoholu jak bylam mała znecal sie nade mna psychicznie a czasem i fizycznie, np. bil mnie poduszka i zmuszal do wyjscia do szkoly pomimo zapalenia pluc. Krzyczal na mnie i bluznil. Czesto grozil ze mnie i moja mame pozabija. Co wiecej moje problemy to: brak wiary w siebie, brak poczucia wartosci, perfekcjonizm, nie mowie o swoich uczuciach, ukrywam je przed innymi, tak samo jest z lękiem, uwazam ze jest to slabosc i ze nie powinnam go w ogole czuc.
Boze jak dobrze ze napisalam to co napisalam, jest mi od razu lepiej choc mam lzy w oczach bo cierpie dalej.