Zaburzenia osobowości
: 26 lipca 2015, o 14:39
Witam!
Przeczytałem kilka postów ale jest to mój pierwszy wpis na tym forum.Po przeczytaniu kilku wątków postanowiłem podzielić się swoją historią.
Ponad pół torę roku temu wróciłem do Polski po prawie 2 latach pracy w Holandii.Nie zamierzam opowiadać wszystkich szczegółów o pobycie gdyż nie jest to głównym tematem.Jednak kilka faktów muszę wymienić.Zacznę od tego że tam doświadczyłem "całą paletę emocji" od negatywnych po pozytywne.Dodam,że na początku przyjechał nieogarnięty 20 latek,a wrócił bardziej odpowiedzialny,dojrzały,ambitny,a przede wszystkim dowartościowany 22 latek.Pracowałem fizycznie przy pakowaniu towarów.Wówczas uznałem,że nie chcę robić tego przez całe życie.Jeszcze przed wyjazdem skończyłem technikum o profilu technik elektryk bez dyplomu.Postanowiłem,że ponownie podejdę do egzaminu i z tym wiązałem swoje plany na przyszłość i zrezygnowałem z pracy w Holandii.Postaram krótko wymienić ważnych kilka w okresie od powrotu w maju do końca lipca:Wracając do Polski wiedziałem,że czeka na mnie puste mieszkanie gdyż moi rodzice osobno odeszli.(Tu jedynie mogę powiedzieć,że przetrwałem ten ciężki okres)Miałem starszego brata który przez pewien czas wspierał mnie w życiu.Brat mieszkający z Bratową i Bratanicą na początku miał duży wpływ na moje decyzje.Relacje miedzy nami były dobre.Więc wspólnie spędziliśmy czas.Przed egzaminem zająłem się organizacją i remontem mieszkania i oczywiście przygotowaniami do egzaminu.Żyłem wówczas na zasiłku ale spędzałem czas bardzo aktywnie gdyż wszystko było dla mnie takie ciekawe.Polubiłem matematykę jak nigdy.I w innych dziedzinach życia wszystko stawało się dla mnie coraz bardziej oczywiste.Zacząłem się również interesować rozwojem osobistym.Moje ambicje spowodowały,że złożyłem również papiery i dostałem na studia na wydziale transportu.Mogę powiedzieć,że wtedy naprawdę czułem,że żyje.
Jednak po pewnym czasie moje relacje z znajomymi się ograniczy czym się nie przejmowałem.Mój brat z bratową to dostrzegli.Brat inżynier z bardzo wysokim mniemaniem o sobie.Na początku słuchałem się jego rad.Do momentu gdy poczułem,że mnie w ogóle nie docenia i krytykuje.Uświadomiłem sobie,że na siłę stara się być ojcem i żadnych zmian nie dostrzegł.Postanowiłem być niezależny.Więc dochodziło do wielu spięć.Mimo wszystko wówczas byłem podatny na jego opinię.W przypadku samotności uznał,że jestem inny.Wszystko wziąłem do siebie i coraz bardziej zacząłem się zamykać.Radość z życia również zaczynała odchodzić.W sierpniu pojechałem do ciociu w góry myśląc,że to mi pomoże ale tak nie było.Gdy odebrałem dyplom nie czułem radości.We wrześniu podjąłem pracę jako asystent elektryka.Czułem się tak beznadziejnie,że po miesiącu mnie zwolnili.Od października do lutego studiowałem.Podczas studiów chodziłem na zajęcia grupowe dla osób uzależnionych od narkotyków.Szukałem różnych przyczyn mojego stanu psychicznego.Myślałem wówczas,że to może mięć związek z paleniem marihuany w Holandii.Grupę opuściłem nie dlatego,że czułem się od nich lepszy lecz wręcz przeciwnie każdy z miał rodzinę,a ja nie umiałem się otworzyć.Studiowałem zaocznie i poznałem kolegę,z którym przyznam,że czasem wagarowałem i spędzałem luźny czas.Podczas nauki dosłownie zarywałem noce.Kilka zaliczeń się udało.Jednak wiedziałem semestru nie zaliczyłem.Wtedy ostatni raz ostro pokłóciłem się z bratem gdyż zawiodłem jego oczekiwania i powiedziałem,żeby nie ingerował w moje życie.
Narzekałem również na politykę w Polsce.
Jednak w pewnym momencie powiedziałem dosyć w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Wówczas narodziła się fascynacja ekonomią.Zacząłem planować i organizować życie na nowo.Planowałem każdy dzień.Z każdym dniem było coraz lepiej.Okres marca tego roku wspominam najlepiej.W kwietniu zapisałem się do szkoły policealnej na rachunkowość moje życie nabierało sensu.Do czerwca.Szkołę przerwałem.Znów straciłem radość chodzę do psychoterapeuty.Na razie nie życie jest dla mnie puste.Szukam pracy na okres w magazynie,żeby coś zmienić.Każdego dnia czytam książkę ekonomi i o rozwoju osobistym.Chciałbym żeby ekonomia znów mnie fascynowała,a co za tym idzie życie miało sens.Obecnie czuje się jak w klatce niechęci nawet muzyka chodź dźwięki słyszę nie jest dla mnie taką odskocznią jak kiedyś.
Nie mam myśli samobójczych jednocześnie nie czuje,że żyje.
Wiem dużo i chaotycznie przepraszam ale chciałem się z tym podzielić.
Jeśli ktoś jednak to przeczyta i podzieli się swoją opinią z góry dziękuje.
Przeczytałem kilka postów ale jest to mój pierwszy wpis na tym forum.Po przeczytaniu kilku wątków postanowiłem podzielić się swoją historią.
Ponad pół torę roku temu wróciłem do Polski po prawie 2 latach pracy w Holandii.Nie zamierzam opowiadać wszystkich szczegółów o pobycie gdyż nie jest to głównym tematem.Jednak kilka faktów muszę wymienić.Zacznę od tego że tam doświadczyłem "całą paletę emocji" od negatywnych po pozytywne.Dodam,że na początku przyjechał nieogarnięty 20 latek,a wrócił bardziej odpowiedzialny,dojrzały,ambitny,a przede wszystkim dowartościowany 22 latek.Pracowałem fizycznie przy pakowaniu towarów.Wówczas uznałem,że nie chcę robić tego przez całe życie.Jeszcze przed wyjazdem skończyłem technikum o profilu technik elektryk bez dyplomu.Postanowiłem,że ponownie podejdę do egzaminu i z tym wiązałem swoje plany na przyszłość i zrezygnowałem z pracy w Holandii.Postaram krótko wymienić ważnych kilka w okresie od powrotu w maju do końca lipca:Wracając do Polski wiedziałem,że czeka na mnie puste mieszkanie gdyż moi rodzice osobno odeszli.(Tu jedynie mogę powiedzieć,że przetrwałem ten ciężki okres)Miałem starszego brata który przez pewien czas wspierał mnie w życiu.Brat mieszkający z Bratową i Bratanicą na początku miał duży wpływ na moje decyzje.Relacje miedzy nami były dobre.Więc wspólnie spędziliśmy czas.Przed egzaminem zająłem się organizacją i remontem mieszkania i oczywiście przygotowaniami do egzaminu.Żyłem wówczas na zasiłku ale spędzałem czas bardzo aktywnie gdyż wszystko było dla mnie takie ciekawe.Polubiłem matematykę jak nigdy.I w innych dziedzinach życia wszystko stawało się dla mnie coraz bardziej oczywiste.Zacząłem się również interesować rozwojem osobistym.Moje ambicje spowodowały,że złożyłem również papiery i dostałem na studia na wydziale transportu.Mogę powiedzieć,że wtedy naprawdę czułem,że żyje.
Jednak po pewnym czasie moje relacje z znajomymi się ograniczy czym się nie przejmowałem.Mój brat z bratową to dostrzegli.Brat inżynier z bardzo wysokim mniemaniem o sobie.Na początku słuchałem się jego rad.Do momentu gdy poczułem,że mnie w ogóle nie docenia i krytykuje.Uświadomiłem sobie,że na siłę stara się być ojcem i żadnych zmian nie dostrzegł.Postanowiłem być niezależny.Więc dochodziło do wielu spięć.Mimo wszystko wówczas byłem podatny na jego opinię.W przypadku samotności uznał,że jestem inny.Wszystko wziąłem do siebie i coraz bardziej zacząłem się zamykać.Radość z życia również zaczynała odchodzić.W sierpniu pojechałem do ciociu w góry myśląc,że to mi pomoże ale tak nie było.Gdy odebrałem dyplom nie czułem radości.We wrześniu podjąłem pracę jako asystent elektryka.Czułem się tak beznadziejnie,że po miesiącu mnie zwolnili.Od października do lutego studiowałem.Podczas studiów chodziłem na zajęcia grupowe dla osób uzależnionych od narkotyków.Szukałem różnych przyczyn mojego stanu psychicznego.Myślałem wówczas,że to może mięć związek z paleniem marihuany w Holandii.Grupę opuściłem nie dlatego,że czułem się od nich lepszy lecz wręcz przeciwnie każdy z miał rodzinę,a ja nie umiałem się otworzyć.Studiowałem zaocznie i poznałem kolegę,z którym przyznam,że czasem wagarowałem i spędzałem luźny czas.Podczas nauki dosłownie zarywałem noce.Kilka zaliczeń się udało.Jednak wiedziałem semestru nie zaliczyłem.Wtedy ostatni raz ostro pokłóciłem się z bratem gdyż zawiodłem jego oczekiwania i powiedziałem,żeby nie ingerował w moje życie.
Narzekałem również na politykę w Polsce.
Jednak w pewnym momencie powiedziałem dosyć w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Wówczas narodziła się fascynacja ekonomią.Zacząłem planować i organizować życie na nowo.Planowałem każdy dzień.Z każdym dniem było coraz lepiej.Okres marca tego roku wspominam najlepiej.W kwietniu zapisałem się do szkoły policealnej na rachunkowość moje życie nabierało sensu.Do czerwca.Szkołę przerwałem.Znów straciłem radość chodzę do psychoterapeuty.Na razie nie życie jest dla mnie puste.Szukam pracy na okres w magazynie,żeby coś zmienić.Każdego dnia czytam książkę ekonomi i o rozwoju osobistym.Chciałbym żeby ekonomia znów mnie fascynowała,a co za tym idzie życie miało sens.Obecnie czuje się jak w klatce niechęci nawet muzyka chodź dźwięki słyszę nie jest dla mnie taką odskocznią jak kiedyś.
Nie mam myśli samobójczych jednocześnie nie czuje,że żyje.
Wiem dużo i chaotycznie przepraszam ale chciałem się z tym podzielić.
Jeśli ktoś jednak to przeczyta i podzieli się swoją opinią z góry dziękuje.