Forum - Nerwica - Derealizacja - Depersonalizacja - Depresja - Zaburzenia lękowe.

Słuchajcie zalogowałem się z szczerych chęci ale im bardziej wchodze w wątki tym bardziej mnie to denerwuje mam nerwicę czytając to wszystko

Nie to że to jest jakaś krytyka !!!! to moja jazda dostaję zaraz bólu głowy, chyba ostro ze mną

Nie mogę na spokojnie wyszukiwać informacji o co chodzi ????

macie podobnie

To nie czytaj po co sie zmuszasz do czegos

ja sie do wszystkiego zmuszam

dragoninfire80 pisze:im bardziej wchodze w wątki tym bardziej mnie to denerwuje mam nerwicę czytając to wszystko

Zdenerwowanie (irytacja, złość itp.) to nie to samo co nerwica (rozumiana jako zaburzenie)

Liv pisze:

dragoninfire80 pisze:im bardziej wchodze w wątki tym bardziej mnie to denerwuje mam nerwicę czytając to wszystko

Zdenerwowanie (irytacja, złość itp.) to nie to samo co nerwica (rozumiana jako zaburzenie)

to znaczy wszystko ze mną wporządku ciągłe wkurwienie złość to norma ????

a kiedy ostatni raz robiłeś coś dla przyjemności i co to było?

oprócz przygodnego sexu nie mam prawie żadnych przyjemności

wszędzie czuję opór i opór nawet jak idę na rower to muszę wziąć łyczek wina itp żeby wyjść
pozdr

Moze po prostu nie czytaj wszystkiego naraz, tylko pooli przyswajaj to co czytasz. Dawkuj sobie moze to w zanizonych dawkach

no nie ma wyjścia
trzeba mozolnie to zrobić i powoli ogarniać

pozdro

Ja też miałam taki okres że mnie wszystko denerwowało.
Nawet wątek o tym pisałam.
A to że sie trzeba do wszystkiego zmuszac to w nerwicy normalne
no lęki i ciągła analiza są męczące. Można sie zniechęcić do wszystkiego;)
Chyba my wszyscy na forum to przerabialismy;)

dragoninfire80 pisze:nawet jak idę na rower to muszę wziąć łyczek wina itp żeby wyjść pozdr

Czyli obniżasz sobie lęk i napięcie (podobno alkohol to najstarszy lek przeciwlękowy znany ludzkości).
Pomyślałam, że człowiek, który się boi, automatycznie chce się bronić, walczyć o siebie, a złość (o której wcześniej pisałeś) to energia do tej walki potrzebna.

Liv pisze:

dragoninfire80 pisze:nawet jak idę na rower to muszę wziąć łyczek wina itp żeby wyjść pozdr

Czyli obniżasz sobie lęk i napięcie (podobno alkohol to najstarszy lek przeciwlękowy znany ludzkości).
Pomyślałam, że człowiek, który się boi, automatycznie chce się bronić, walczyć o siebie, a złość (o której wcześniej pisałeś) to energia do tej walki potrzebna.

Moze i najstarszy lek . Ale pamietaj ze leki zaleczaja z lekiem trzeba sie konfrontowac . Wychodzac na pole przed uwczesnym koniecznym wrecz napiciem sie wina bo jak ja tam bede sie czuc ufff. To blad wielki ty yslisz ze lykiem nabierzesz siky wiary akceptacji i wogole lek sie zmniejszy . Moze i tak . Ale to ucieczka w cos zeby sie tak strasznie nie czuc . A tak nerwicy nie pokonasz niestety

Doskonale Cię rozumiem co masz na myśli mówiąc opór przed wszystkim. U mnie to wyglądało identycznie, wychodzenie na spacer, rower, na zakupy wszędzie towarzyszył mi ten opór. Zbierało się we mnie napięcie i złość. Znalazłam na to doskonały sposób, na forum często jest powtarzana formułka "NIE SZARP SIĘ Z NERWICĄ". Teraz jak mam coś zrobić i czuję opór powtarzam sobie jak mantrę " NIE SZARP SIĘ Z NERWICĄ" , " CHCĘ TO ZROBIĆ A NIE MUSZĘ" staram się nie nadawać wartości złości tylko przepuścić przez siebie. Ponadto postaraj się wpływać na swój stan emocjonalny, podchodzić do wszystkiego ze stoickim spokojem. Jeżeli czujesz frustrację i złość postaraj się wyrzucić z siebie te negatywne emocje np. uderzaj w poduszkę przez 10 min., polecam. Widzę u siebie poprawę w 50% procentach, a jak wiadomo trening czyni mistrza. Także powodzenia !

Ja tu widzę brak akceptacji który powoduje flustracje , masz jak najbardziej prawo się tak czuć i nie akceptować bo nie jesteś przekonany czy to nerwica.Skoro nie jesteś w stanie czytać spróbuj z nagraniami może łatwiej ci to wejdzie w nich są wystarczające informacje , może cos podpasuje pod twoje objawy i jak już się upewnisz ze to własnie zaburzenie będzie ci łatwiej podjąć działanie pozdrawiam i nie wkurwiaj sie

dragoninfire80 pisze:oprócz przygodnego sexu nie mam prawie żadnych przyjemności

wszędzie czuję opór i opór nawet jak idę na rower to muszę wziąć łyczek wina itp żeby wyjść
pozdr

Misiu Pysiu, jak będziesz walił winko przed każdym wyjściem z domu to nie pokonasz lęku. To tak jakbyś łykał xanax, podobny mechanizm, ale bez trwałego wpływu na Twój stan. Chwilowa ulga. Wiem jak Ci ciężko, ale generalnie całe odburzanie polega na zmierzeniu się z tym kolosem, który próbuje Cię zmiażdżyć. Masz wyjść z domu nawet jak wyleje się z Ciebie 5 litrów potu zanim jeszcze przekręcisz yeti w drzwiach. Masz się uśmiechać i mówić sobie w duszy, że jest pięknie i to co właśnie robisz, np. jazda na rowerze sprawia Ci największą radość, większą niż seks z młodą piękną Chinką W tym musi być dużo ciepłych dialogów wewnętrznych, nie "ale jest chujoowo" albo "kuźwa, zaraz umrę" tylko "czuję się gorzej bo mam słabszy dzień, każdemu się może zdarzyć, ale i tak jestem szczęśliwy bo wyszedłem na dwór, przejechałem 20 km na rowerze", itd.

Jeżeli przez dłuższy czas takiej mentalnej gimnastyki nie poczujesz poprawy to być może powinieneś udać się do dobrego psychiatry i spróbować przełamać lody jakimś SSRI/SNRI...