Przywitanie
: 26 maja 2015, o 01:30
Witam wszystkich na tym forum, forum, które już kilkakrotnie pomogło mi bardzo w chwilach kryzysu. Śledzę czasem wpisy gdzieś od roku ale jakoś zdecydowanie częściej oglądam filmiki na You Tube. Nie, że czegoś bark postom ale tam się samo czyta i mówi więc można coś robić i jednocześnie słuchać. Ja na nerwicę choruję już 12 lat z przerwami. Mam nerwicę wegetatywną lekową z objawami somatycznymi. Cokolwiek to znaczy bywa niekiedy paskudnie. Czasem myślę, że ja tu już czyściec odrabiam.
Pierwszy atak miałam gdy straciłam pracę w firmie, którą traktowałam z taką czułością jak własne dziecko. A więc odejście było wyjątkowo ciężkie. I w tedy na scenę wyszła Ona Nerwica i zakomunikowała, że trochę ze mną pobędzie. Czas mijał a Ona zaczęła się tak panoszyć jak co najmniej u siebie. Robiła ze mną co chciała .Straszyła, nie pozwalała mi wyjść z domu samej, przez nią się cała telepałam i czekałam na kolejne jej niespodzianki. Wykończyła mnie okropnie. Wtedy jeszcze niestety nie wiedziałam, że to nerwica. ale szybko mnie uświadomili lekarze ,,ratując" mnie lekami.
Nie dość, że miałam poczucie niesprawiedliwie utraconej ulubionej pracy, kredyt do spłacania, to gdzie ja w tym bezrobociu znajdę pracę, skoro ja nie wyściubiałam nosa sama z domu. Ale cud się zdarzył pewnego razu i dostałam świetną pracę, co prawda skromnie płatną ale atmosfera była niesamowita. I właśnie ta praca z przecudownymi ludźmi było nas 5 osób, pozwoliła mi wrócić nieco do normalności.
Ten pierwszy epizod trwał około 1 roku i w miarę jak odzyskiwałam sens życia zawodowego , lęki zaczęły odchodzić aż całkiem odeszły.
Powróciły jednak w 2007 r. w wyniku likwidacji oddziału, w którym pracowałam i znów zostałam bez pracy.
Ale tym razem powiedziałam, że nikt więcej nie będzie mnie zwalniał i założyłam własną działalność. Dzięki Bogu mam konkretny zawód i mogę zarabiać sama bez niczyjej łaski.
No ale nowe wyzwania, to i nowe oblicze Jej Nerwicy. A tym razem to mnie pokąsała z duży zaangażowaniem. ćwiczyła mnie regularnie przez ponad rok a repertuar miała bogaty. Brałam leki przepisywane przez psychiatrów ale one po pewnym czasie musiały być mocniejsze. A to już zła wróżba. Zmieniłam lekarza, trzymam się jednych leków i jednego lekarza. raz jest lepiej raz gorzej. Kiedy jest lepiej mam nadzieję, że już się z tego ,,wylizałam". A potem przychodzi gorszy czas, zaczynam wątpić w skuteczność, jestem wściekła dlaczego to spotkała właśnie mnie. Potem jak ochłonę to sama sobie udzielam odpowiedzi, że ciebie to spotkało, bo nie umiałaś pozbyć się gromadzących się w tobie złogów energetycznych, dusiłaś w sobie dyskomforty aby inni byli zadowoleni. Wolałaś poświęcić soje dobre samopoczucie byleby np. klienci byki zadowoleni.
I to tyle w bardzo telegraficznym skrócie.
W każdym razie dziękuję bardzo za te treści na forum, gdyż niejednokrotnie ratowałam się nimi przed kolejną wywrotką.
Pozdrawiam
serdecznie
Pierwszy atak miałam gdy straciłam pracę w firmie, którą traktowałam z taką czułością jak własne dziecko. A więc odejście było wyjątkowo ciężkie. I w tedy na scenę wyszła Ona Nerwica i zakomunikowała, że trochę ze mną pobędzie. Czas mijał a Ona zaczęła się tak panoszyć jak co najmniej u siebie. Robiła ze mną co chciała .Straszyła, nie pozwalała mi wyjść z domu samej, przez nią się cała telepałam i czekałam na kolejne jej niespodzianki. Wykończyła mnie okropnie. Wtedy jeszcze niestety nie wiedziałam, że to nerwica. ale szybko mnie uświadomili lekarze ,,ratując" mnie lekami.
Nie dość, że miałam poczucie niesprawiedliwie utraconej ulubionej pracy, kredyt do spłacania, to gdzie ja w tym bezrobociu znajdę pracę, skoro ja nie wyściubiałam nosa sama z domu. Ale cud się zdarzył pewnego razu i dostałam świetną pracę, co prawda skromnie płatną ale atmosfera była niesamowita. I właśnie ta praca z przecudownymi ludźmi było nas 5 osób, pozwoliła mi wrócić nieco do normalności.
Ten pierwszy epizod trwał około 1 roku i w miarę jak odzyskiwałam sens życia zawodowego , lęki zaczęły odchodzić aż całkiem odeszły.
Powróciły jednak w 2007 r. w wyniku likwidacji oddziału, w którym pracowałam i znów zostałam bez pracy.
Ale tym razem powiedziałam, że nikt więcej nie będzie mnie zwalniał i założyłam własną działalność. Dzięki Bogu mam konkretny zawód i mogę zarabiać sama bez niczyjej łaski.
No ale nowe wyzwania, to i nowe oblicze Jej Nerwicy. A tym razem to mnie pokąsała z duży zaangażowaniem. ćwiczyła mnie regularnie przez ponad rok a repertuar miała bogaty. Brałam leki przepisywane przez psychiatrów ale one po pewnym czasie musiały być mocniejsze. A to już zła wróżba. Zmieniłam lekarza, trzymam się jednych leków i jednego lekarza. raz jest lepiej raz gorzej. Kiedy jest lepiej mam nadzieję, że już się z tego ,,wylizałam". A potem przychodzi gorszy czas, zaczynam wątpić w skuteczność, jestem wściekła dlaczego to spotkała właśnie mnie. Potem jak ochłonę to sama sobie udzielam odpowiedzi, że ciebie to spotkało, bo nie umiałaś pozbyć się gromadzących się w tobie złogów energetycznych, dusiłaś w sobie dyskomforty aby inni byli zadowoleni. Wolałaś poświęcić soje dobre samopoczucie byleby np. klienci byki zadowoleni.
I to tyle w bardzo telegraficznym skrócie.
W każdym razie dziękuję bardzo za te treści na forum, gdyż niejednokrotnie ratowałam się nimi przed kolejną wywrotką.
Pozdrawiam
serdecznie