Strona 1 z 1
weteranka
: 20 maja 2015, o 10:09
autor: Jaga
Witam wszystkich forumowiczów! Z lękiem i agorafobią żyję od kilkunastu lat. W tej chwili mam 33. Podejmowałam różne terapie psychologiczne, biorę z przerwami seroxat od paru lat. Jednak mam poczucie, że nigdy tak na prawdę nie szukałam lekarstwa "w sobie", a żywiłam nadzieję że coś lub ktoś mnie uleczy, że pomoc przyjdzie z zewnątrz. Kiedy trafiłam przypadkowo na to forum, pojawiła się nadzieja, że może tym razem podejmę walkę, nie ucieknę i zwyciężę. Tak bardzo chciałabym normalnie żyć, jeździć autobusami po Warszawie, podróżować po świecie..! Tyle lat zamknięta w swojej chorej wyobraźni, widzę ile mnie omija. Bardzo liczę na wasze wsparcie, bo wiem że doskonale mnie zrozumiecie i nie dacie się zmanipulować wymówkami. Chcę, żeby i mi się udało, tak jak niektórym z was!

weteranka
: 20 maja 2015, o 10:14
autor: Kretu20
Hej Jaga, jak wygląda twój codzienny rytm życia? im więcej opiszesz tym lepiej. Uleczyć się jak dobrze już wiesz możesz tylko Ty sama i nikt inny, niestety leki to pic na wode. Nigdy nie próbowano zmienić Ci leku na inny? tylko cały czas paroksetyna?
P.S Witaj na forum

weteranka
: 20 maja 2015, o 18:33
autor: Ciasteczko
Witaj serdecznie! Dobrze, że zauważyłaś, że największa pomoc przychodzi z wnętrza nas samych, gdy bierzemy byka za rogi. Dobrze trafiłaś, zapraszam serdecznie do dyskutowania, zadawania pytań, na pewno możesz liczyć na konstruktywny doping! W końcu się musi udać, nie ma wyjścia!

weteranka
: 20 maja 2015, o 19:49
autor: mary36
Witaj i powodzenia w poznawaniu siebie na nowo

weteranka
: 24 maja 2015, o 22:31
autor: anka60
Ja też jestem weteranką w leczeniu siebie , leczę się od 2004r.
weteranka
: 25 maja 2015, o 15:20
autor: Jaga
od razu mi raźniej jak się odezwaliście:) kurcze skoro trochę nas jest, nie myśleliście o tym, żeby się wspierać w realu, np umawiać się i razem jeździć środkami komunikacji, wychodzić do ludzi, trenować wspólnie to z czym ma ktoś największy problem? ci, którym się udało wyjść z błędnego lękowego koła i ci którzy jeszcze raczkują? taka refleksja. co o tym sądzicie?
weteranka
: 25 maja 2015, o 15:31
autor: ddd
Niektorzy ludzie sie spotykaja z forum w realu ale tak naprawde to nic nie zmienia jesli chodzi o wychodzenie z nerwicy, bo aby wyjsc z nerwicy to tak naprawde (wiem to po sobie) to co trzeba jest tutaj zapisane, a to co trzeba zrobic odbywa sie kazdego w glowie z osobna, w srodku, z nerwicy zawsze wychodzi sie samemu, jesli mowimy o realnym i trwalym wyjsciu z tego zaburzenia.
weteranka
: 25 maja 2015, o 15:47
autor: Jaga
A jeśli chodzi o twoje pytanie Kretu. Mój codzienny rytm życia: praca 8-16, jakaś siłownia, czasem zakupy, spotkania ze znajomymi. Dość aktywnie. Ale poruszam się od 3 lat (odkąd kupiłam) już tylko samochodem. Mam totalnego bloka na transport miejski. Czuje że sama nie ruszę:( Tak bardzo jest mi to obce, a jednak tak bardzo wymarzone...wsiąść do autobusu, gdzie jest tłok i autobus stoi w korku, a ja sobie czytam albo myślę o duperelach i czuję się spokojnie i normalnie. A szczyt marzeń to loty samolotem. Europa, Stany, Afryka. Cholera wszędzie bym poleciała. Tak jak latają inni. Lekki stresik, bardziej z ciekawości nieznanego i dodający pikanterii wyprawie a nie uśmiercający za życia. Uwielbiam zwiedzać...
A na paroksetynie od paru lat. Nic innego. Aczkolwiek paroksetyna działa na mnie nieźle. Najgorzej było przy próbach odstawiania. Sypałam się psychicznie bardzo szybko. Problem polega na tym, że czy lęk czuję duży czy mniejszy w ostatnich latach, jazda autobusem, metrem itd jest dla mnie na tyle nienormalną i obcą sytuacją, że zawsze czuje się "dziko" na samą myśl, jestem przerażona i wybieram łatwiejszą opcję -samochód. Przez te lata lęku przechodziłam różne etapy. Jeździłam autobusami mimo lęków przez jakieś 9 lat. Były miesiące totalnie bez lęków, kiedy brałam duże dawki seroxatu. Były miesiące, że więcej kilometrów chodziłam niż jeździłam. Były doły, depresje itd. A przy tym zawsze coś tam życiowo robiłam: szkoła, praca.
Teraz chodzę na kolejną terapię i mądra terapeutka widzi jak manipuluję i robię wszystko żeby tylko nie wsiąść do tego cholernego autobusu. Postawiła mi ultimatum, albo zaczynam działać, albo nie ma sensu do niej chodzić. I wiem o tym doskonale. Tracę czas. Jak zrobić pierwszy krok? Tzn wiem jak, ale wcale mi to nie pasuje..... Nie potrafię obudzić w sobie tej dawnej fajterki, znaleźć siłę, zbuntować się na ten aktualny swój stan, by podnieść tyłek i ruszyć do roboty.. Wiem, że nikt mnie nie uratuje, nikt tak się mną nie zaopiekuje jak ja sama sobą. A jednak tego nie robię, nie walczę o siebie, o swój komfort, o szczęście. Dlatego ten mój pomysł z poprzedniego posta by ruszać się wspólnie na warszawskie przejażdżki.
weteranka
: 25 maja 2015, o 16:31
autor: bart26
Wiesz jak sama widzisz zeby wyjsc z nerwicy to trzeba nic innego jak robic jej na przekor . Czuje sie troche malutki jak ci to mowie bo ja mam zaburzenie kilka miesiecy ok 5 . Ale po przestudiowaniu artow divovicow.itd po rozmowach postach . Obudzilo sie cos takiego we mnie ze juz to dziala z automatu. Ze jak planuje cos albo ktos mnie o cos prosi zebym zrobil to i ja tylko poczuje chociaz delikatnie blok spowodowany lekiem . Poprostu wstaje i to robie i mam tylko w glowie mysl ze ja ci pokaze ( suko) hehe i robie to i siedze w tym miejscu na sile . Zaowazylem tez ze osoby ktore maja pewien staz prawda kompletnie nie borykaja sie z takimi lekami jak swiezaki czyli dajmy na to ja chodz juz 5 miesiecy w tym stanie robi tez swoje . Czasem sobie mysle jak bym tak mogl sie zamienic swoim lekiem z osoba ktora boi sie wychodzic z domu albo boi sie ludzi albo cos takiego . Troche bije ze mnie egocentryzm teraz ale mowi to tylko dlatego ze . Odburzenie tak naprawde jest na wyciagniecie reki . A schemat jest jeden analiza lekowa dziala tak samo u kazdego bez znacz3nia . Zmieniaja sie tylko i wylacznie wartosci dla was to wychodzenie z domu dla innych mysli samobojcze a dla mnie schiza czy jakas wogole choroba psychiczna . Trzeba znalesc sobie zloty srod3k swoj konkretnie ale dzialanie tak naprawd3 kazdy ma takie samo .
weteranka
: 26 maja 2015, o 21:57
autor: Jaga
dziękuję za odpowiedź i wsparcie. Wiem. Działanie. Nie mogę się zdobyć na pierwszy krok. Ale prędzej czy później on nastąpi. Tym razem nie odpuszczę!!! Pozdrawiam was serdecznie
