Witam.
: 24 listopada 2014, o 00:17
O tym forum słyszałam już jakiś czas temu i dopiero teraz odważyłam się zarejestrować. Chyba jednak potrzebuję kogoś, kto choć trochę mnie uspokoi, bo zagubiłam się w sobie. Może znajdzie się tu jakaś dobra duszyczka, która napisze mi, że wszystko się we mnie uspokoi. Kiedyś, jakoś.
Nazywam się Emila, lat 17. Moje radosne przygody zaczęły się 3 lata temu, gdy popadłam w depresję. Trzy miesiące nie wychodziłam z domu, bałam się. Przez ten czas nawet nauczyciele nie zauważyli mojej nieobecności. Rodzice też. Okaleczałam się, paliłam, piłam. Z własnej woli poszłam na terapię uzależnień. Mój terapeuta szybko do mnie przemówił i w ciągu miesiąca przestałam zupełnie pić i okaleczać się. Nawet palenie rzuciłam, ale to niedawno. Brałam leki, było lepiej. Nic nadzwyczajnego. Typowa nastolatka z problemami, które wcale nie były jakieś strasznie poważne. Teraz też nie są, ale... Może to opiszę. Czuję, że depresja powraca. Boję się odezwać do kogokolwiek, bo nikt i tak się mną nie zainteresuje i tylko zdenerwuję kogoś swoimi słowami. Znów zaczynam się nienawidzić. Nienawidzę swojego wyglądu, charakteru, zachowań. Chcę być idealna dla wszystkich. Wierzę w to, że jest to możliwe, więc proszę nie niszczyć mojego celu stwierdzeniami "tak się nie da". Chcę to osiągnąć i to mnie trzyma w tym świecie, żebym zupełnie nie odpłynęła. Gubię w tym jednak siebie, zatracam swoje "ja", ale inaczej nie umiem. Chcę się głodzić, by schudnąć i podobać się innym, ale nie mogę. Mieszkam w internacie i pilnują mnie na posiłkach, bo zauważyli już moje problemy. Cały wolny czas po lekcjach spędzam sama w pokoju i milczę, a tak strasznie bym chciała odezwać się do kogoś. Na dodatek miewam myśli o krzywdzeniu innych. Boję się trzymać ostrych narzędzi w rękach, bo mogę zrobić komuś coś złego. A mi nie wolno. To nie jest zgodne z ideałem, do którego dążę. Pojawiło się u mnie też coś nowego... Przestałam czuć własną płeć. Czuję, że równie dobrze mogłabym być mężczyzną i wcale by mi to nie przeszkadzało. Najbardziej by mi nie przeszkadzało, gdybym umarła, ale szkoda mi mamy. Ojciec by się nawet nie przejął. Dla niego jestem tylko problemem, bo trzeba płacić sporą kasę za moje życie i marzenia, których i tak pewnie nie spełnię.
To taka moja nudna historyjka. Witam Was wszystkich serdecznie.
Nazywam się Emila, lat 17. Moje radosne przygody zaczęły się 3 lata temu, gdy popadłam w depresję. Trzy miesiące nie wychodziłam z domu, bałam się. Przez ten czas nawet nauczyciele nie zauważyli mojej nieobecności. Rodzice też. Okaleczałam się, paliłam, piłam. Z własnej woli poszłam na terapię uzależnień. Mój terapeuta szybko do mnie przemówił i w ciągu miesiąca przestałam zupełnie pić i okaleczać się. Nawet palenie rzuciłam, ale to niedawno. Brałam leki, było lepiej. Nic nadzwyczajnego. Typowa nastolatka z problemami, które wcale nie były jakieś strasznie poważne. Teraz też nie są, ale... Może to opiszę. Czuję, że depresja powraca. Boję się odezwać do kogokolwiek, bo nikt i tak się mną nie zainteresuje i tylko zdenerwuję kogoś swoimi słowami. Znów zaczynam się nienawidzić. Nienawidzę swojego wyglądu, charakteru, zachowań. Chcę być idealna dla wszystkich. Wierzę w to, że jest to możliwe, więc proszę nie niszczyć mojego celu stwierdzeniami "tak się nie da". Chcę to osiągnąć i to mnie trzyma w tym świecie, żebym zupełnie nie odpłynęła. Gubię w tym jednak siebie, zatracam swoje "ja", ale inaczej nie umiem. Chcę się głodzić, by schudnąć i podobać się innym, ale nie mogę. Mieszkam w internacie i pilnują mnie na posiłkach, bo zauważyli już moje problemy. Cały wolny czas po lekcjach spędzam sama w pokoju i milczę, a tak strasznie bym chciała odezwać się do kogoś. Na dodatek miewam myśli o krzywdzeniu innych. Boję się trzymać ostrych narzędzi w rękach, bo mogę zrobić komuś coś złego. A mi nie wolno. To nie jest zgodne z ideałem, do którego dążę. Pojawiło się u mnie też coś nowego... Przestałam czuć własną płeć. Czuję, że równie dobrze mogłabym być mężczyzną i wcale by mi to nie przeszkadzało. Najbardziej by mi nie przeszkadzało, gdybym umarła, ale szkoda mi mamy. Ojciec by się nawet nie przejął. Dla niego jestem tylko problemem, bo trzeba płacić sporą kasę za moje życie i marzenia, których i tak pewnie nie spełnię.
To taka moja nudna historyjka. Witam Was wszystkich serdecznie.