Zosia Samosia pękła
: 3 maja 2025, o 14:48
Cześć wszystkim!
Chwilowo jestem w takim dołku, że nie wiem co Wam napisać. Psychicznie upadłam, chyba jak do tej pory, najniżej. Pierwszy raz, jak pomyślałam o samobójstwie, miałam jakieś 8-9lat. Wtedy potrafiłam sobie powiedzieć "nie rób tego, twoje życie jest więcej warte, kiedyś będziesz dorosła i szczęśliwa". Drugi raz pomyślałam o tym niedawno, mając lat 30. Tym razem nie potrafiłam się przekonać, że jest powód dla którego nie warto tego robić. Leki okazały się za słabe albo organizm zbyt silny. W każdym razie, nadal jestem i staram się walczyć.
Mam za sobą psychoterapię, która zamiast pomóc pogłębiła problem. Wracam do antydepresantów. Odeszłam od męża, nie mam przyjaciół. Mam kota na którego przelewam wszystkie swoje pozytywne uczucia. Obecnie wszystko potrafi wywołać u mnie płacz, przez co czuje się strasznie. Wczoraj popłakałam się przed kostkarką do lodu, na stacji benzynowej. Poza tym co dzieje się w środku, staram się funkcjonować poprawnie. Pracuję z ludźmi, chodzę na siłownie, jeżdżę na rowerze, kocham jedzenie i remontuję mieszkanie. I właśnie doszłam do momentu, w którym poddałam w wątpliwość sens tego co napisałam wcześniej. To jest jeden z moich problemów. Bagatelizuję i umniejszam wszystko co czuję.
Jeżeli ktoś miałby ochotę pogadać, o czymkolwiek z wyjątkiem polityki, to jestem.
K.
Chwilowo jestem w takim dołku, że nie wiem co Wam napisać. Psychicznie upadłam, chyba jak do tej pory, najniżej. Pierwszy raz, jak pomyślałam o samobójstwie, miałam jakieś 8-9lat. Wtedy potrafiłam sobie powiedzieć "nie rób tego, twoje życie jest więcej warte, kiedyś będziesz dorosła i szczęśliwa". Drugi raz pomyślałam o tym niedawno, mając lat 30. Tym razem nie potrafiłam się przekonać, że jest powód dla którego nie warto tego robić. Leki okazały się za słabe albo organizm zbyt silny. W każdym razie, nadal jestem i staram się walczyć.
Mam za sobą psychoterapię, która zamiast pomóc pogłębiła problem. Wracam do antydepresantów. Odeszłam od męża, nie mam przyjaciół. Mam kota na którego przelewam wszystkie swoje pozytywne uczucia. Obecnie wszystko potrafi wywołać u mnie płacz, przez co czuje się strasznie. Wczoraj popłakałam się przed kostkarką do lodu, na stacji benzynowej. Poza tym co dzieje się w środku, staram się funkcjonować poprawnie. Pracuję z ludźmi, chodzę na siłownie, jeżdżę na rowerze, kocham jedzenie i remontuję mieszkanie. I właśnie doszłam do momentu, w którym poddałam w wątpliwość sens tego co napisałam wcześniej. To jest jeden z moich problemów. Bagatelizuję i umniejszam wszystko co czuję.
Jeżeli ktoś miałby ochotę pogadać, o czymkolwiek z wyjątkiem polityki, to jestem.
K.