Overthinking
: 5 lipca 2024, o 12:59
Mam 19 lat, studiuję i wykańcza mnie moja głowa i moje myśli, wykańcza mnie paraliż analityczny.
Nie potrafie działać, próbować nowych rzeczy, bo za każdym razem znajdę jakiś powód by nic nie robić. Analizuje wszystko. Wyraz twarzy innych osób, ich sposób mówienia, a także moj wygląd w danym momencie, moje zachowanie. Zawsze się zastanawiam czy to co powiem ma jakikolwiek sens i czy w ogóle powinnam się odzywać. Mam niską samoocene, a najbardziej mnie ona dobija, gdy jestem przed miesiączką(chyba pms). Wtedy samokrytyka, analiza wszystkiego, płaczliwość i niechęć do wszystkiego sięgają zenitu. Jestem zagubiona i tak naprawdę nie wiem co powinnam a czego nie, co wypada a co nie. Myślę że mam zachowania aspołeczne i często świadomie odsuwam się od ludzi, bo boje się ich oceny na mój temat. Przykładowo, gdy widze osobe znajomą z przeszlosci, najlepiej zaszylabym sie pod ziemie, byleby tylko mnie nie zauważyła. Czasami boje sie rozmawiac przez telefon, kosztuje mnie to wiele stresu. Ciężko mi z samą sobą, wykańczam samą siebie, nikt inny nie jest mi do tego potrzebny. Po prostu wystarczę ja i moja głowa, aby czuć się najgorzej na świecie. Tak jakby chciała dla mnie najgorzej, jakby robiła mi pod górkę i na każdym kroku dawała do zrozumienia, że jestem beznadziejna i że nic mi się nie udaje.
Nie wiem co mam robić, myślałam o psychoterapii ale też byłam już kilka razy u różnych psychologów/psychoterapeutów i nigdy nie zdecydowałam się na regularne wizyty, bo mi jest głupio naciągać mamę na wydatki.
Nie potrafie działać, próbować nowych rzeczy, bo za każdym razem znajdę jakiś powód by nic nie robić. Analizuje wszystko. Wyraz twarzy innych osób, ich sposób mówienia, a także moj wygląd w danym momencie, moje zachowanie. Zawsze się zastanawiam czy to co powiem ma jakikolwiek sens i czy w ogóle powinnam się odzywać. Mam niską samoocene, a najbardziej mnie ona dobija, gdy jestem przed miesiączką(chyba pms). Wtedy samokrytyka, analiza wszystkiego, płaczliwość i niechęć do wszystkiego sięgają zenitu. Jestem zagubiona i tak naprawdę nie wiem co powinnam a czego nie, co wypada a co nie. Myślę że mam zachowania aspołeczne i często świadomie odsuwam się od ludzi, bo boje się ich oceny na mój temat. Przykładowo, gdy widze osobe znajomą z przeszlosci, najlepiej zaszylabym sie pod ziemie, byleby tylko mnie nie zauważyła. Czasami boje sie rozmawiac przez telefon, kosztuje mnie to wiele stresu. Ciężko mi z samą sobą, wykańczam samą siebie, nikt inny nie jest mi do tego potrzebny. Po prostu wystarczę ja i moja głowa, aby czuć się najgorzej na świecie. Tak jakby chciała dla mnie najgorzej, jakby robiła mi pod górkę i na każdym kroku dawała do zrozumienia, że jestem beznadziejna i że nic mi się nie udaje.
Nie wiem co mam robić, myślałam o psychoterapii ale też byłam już kilka razy u różnych psychologów/psychoterapeutów i nigdy nie zdecydowałam się na regularne wizyty, bo mi jest głupio naciągać mamę na wydatki.