Witam wszystkich. od 12 miesięcy mam objawy derealizacji i depersonalizacji
: 17 sierpnia 2022, o 20:58
Witam wszystkich
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że mija równo rok od początku DD - oraz pięć miesięcy od zdiagnozowania u mnie tego zaburzenia przez psychiatrę.
Opiszę krótko swoją historię. 2 lata temu miałem egzamin końcowy na studiach, 2 tygodnie po 10 godzin dziennie nauka, kawa za kawą - po zdaniu egzaminu zakrapiana impreza. Na drugi dzień jadąc autem nagle poczułem że mdleje (po długim czasie zrozumiałem że to był atak paniki) - pierwszy raz w życiu w wieku 26 lat. Ogółem myślałem, że jakiś zawał -ogólnie że schodzę z tego świata. Wylądowałem na pogotowiu -lekarz stwierdził, że jestem mocno odwodniony i stwierdził, że to z tego powodu. Dostałem kroplówke, uspokoiłem się - jednak od tamtego czasu przez 2 miesiące kilka razy dziennie miałem "omdlenia" i świat przede mną był jakby za szybą, jakby ktoś włączył film. Zrobiłem szereg badań krwi, tomografie, no dosłownie wszystkich specjalistów - jak się uspokoiłem że wszystko z tymi rzeczami ok to po 3 miesiącach objawy te ustały.
Rok później - powtórka z rozrywki - zakrapiana mocno impreza, pare godzin snu, płynąłem kajakiem na słońcu i nagle zasłabłem - znowu myślałem że schodze z tego świata. No to powtórka - rajd po lekarzach od endokrynologa po badania markerów zapalnych krwi. Ogółem po czasie ataki paniki ustały - został już tylko świat za szybą, objawy odrealnienia. Dostałem parę info wcześniej już zebym udał się do psychiatry, że może to z tej przyczyny - nigdy nie podejrzewałem siebie że coś może być nie tak z moją psychiką. No i bingo, lekarz stwierdził zaburzenie DD, poczytałem sobie o tym i w zasadzie wszystko się zgadza.
Dostałem leki przeciwlękowe - najpierw Elicea - zgłosiłem lekarzowi że wszystko okej ale jedyna rzecz która mnie strasznie irytuje to libido wręcz zrobiło się jak u emeryta - wymienił mi na Dulsevie i w zasadzie jest tylko lekka poprawa. Ataków paniki nie miałem już na 2 miesiące przed braniem leków, nadal ich nie mam. Jedyne co zostało to ten świat za szybą i odczucie odrealnienia. Bardzo charakterystycznie on się ujawnia np. po wejściu do supermarketu gdzie jest dużo świateł, dużo bodźców. Biorę leki, bardzo zdrowo się odżywiam, staram się wysypiać - i mimo wszystko stan ten ze mnie nie schodzi... Funkcjonuje normalnie- chodzę do pracy, ćwiczę na siłowni, podróżuję po świecie ale cała tak jakby percepcja odbierania świata jest na 75 %. Uczestniczę w psychoterapii, chociaż nic nowego już raczej się nie dowiem. Dowiedziałem się paru mądrych i trafnych rzeczy, dawno już ten stan zaakceptowałem bo można ogółem żyć, chociaż jestem typem myśliciela i analizuje wszystko co możliwe - to staram się tego nie robić.
Jeśli doczytałeś ten wywód do końca to dziękuję za uwagę. Wiem, że nie ma na to złotego środka i po prostu trzeba mieć na to wywalone, kierować się logiką a nie emocjami ale jakby ktoś miał jakiś tip bądź małą wskazówkę która może być pomocna to byłbym bardzo wdzięczny.
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że mija równo rok od początku DD - oraz pięć miesięcy od zdiagnozowania u mnie tego zaburzenia przez psychiatrę.
Opiszę krótko swoją historię. 2 lata temu miałem egzamin końcowy na studiach, 2 tygodnie po 10 godzin dziennie nauka, kawa za kawą - po zdaniu egzaminu zakrapiana impreza. Na drugi dzień jadąc autem nagle poczułem że mdleje (po długim czasie zrozumiałem że to był atak paniki) - pierwszy raz w życiu w wieku 26 lat. Ogółem myślałem, że jakiś zawał -ogólnie że schodzę z tego świata. Wylądowałem na pogotowiu -lekarz stwierdził, że jestem mocno odwodniony i stwierdził, że to z tego powodu. Dostałem kroplówke, uspokoiłem się - jednak od tamtego czasu przez 2 miesiące kilka razy dziennie miałem "omdlenia" i świat przede mną był jakby za szybą, jakby ktoś włączył film. Zrobiłem szereg badań krwi, tomografie, no dosłownie wszystkich specjalistów - jak się uspokoiłem że wszystko z tymi rzeczami ok to po 3 miesiącach objawy te ustały.
Rok później - powtórka z rozrywki - zakrapiana mocno impreza, pare godzin snu, płynąłem kajakiem na słońcu i nagle zasłabłem - znowu myślałem że schodze z tego świata. No to powtórka - rajd po lekarzach od endokrynologa po badania markerów zapalnych krwi. Ogółem po czasie ataki paniki ustały - został już tylko świat za szybą, objawy odrealnienia. Dostałem parę info wcześniej już zebym udał się do psychiatry, że może to z tej przyczyny - nigdy nie podejrzewałem siebie że coś może być nie tak z moją psychiką. No i bingo, lekarz stwierdził zaburzenie DD, poczytałem sobie o tym i w zasadzie wszystko się zgadza.
Dostałem leki przeciwlękowe - najpierw Elicea - zgłosiłem lekarzowi że wszystko okej ale jedyna rzecz która mnie strasznie irytuje to libido wręcz zrobiło się jak u emeryta - wymienił mi na Dulsevie i w zasadzie jest tylko lekka poprawa. Ataków paniki nie miałem już na 2 miesiące przed braniem leków, nadal ich nie mam. Jedyne co zostało to ten świat za szybą i odczucie odrealnienia. Bardzo charakterystycznie on się ujawnia np. po wejściu do supermarketu gdzie jest dużo świateł, dużo bodźców. Biorę leki, bardzo zdrowo się odżywiam, staram się wysypiać - i mimo wszystko stan ten ze mnie nie schodzi... Funkcjonuje normalnie- chodzę do pracy, ćwiczę na siłowni, podróżuję po świecie ale cała tak jakby percepcja odbierania świata jest na 75 %. Uczestniczę w psychoterapii, chociaż nic nowego już raczej się nie dowiem. Dowiedziałem się paru mądrych i trafnych rzeczy, dawno już ten stan zaakceptowałem bo można ogółem żyć, chociaż jestem typem myśliciela i analizuje wszystko co możliwe - to staram się tego nie robić.
Jeśli doczytałeś ten wywód do końca to dziękuję za uwagę. Wiem, że nie ma na to złotego środka i po prostu trzeba mieć na to wywalone, kierować się logiką a nie emocjami ale jakby ktoś miał jakiś tip bądź małą wskazówkę która może być pomocna to byłbym bardzo wdzięczny.