Witam ❤️ Czy ktoś jest w stanie mi pomóc?
: 14 lipca 2022, o 10:25
Cześć wszystkim. Wczoraj wstawiłam na swój profil post z dotyczącym mnie problemem, i jest on bardzo pilny.. niestety nie do końca dalej wiem jak działa forum i czy po prostu nie zrobiłam czegoś źle że nie dostałam jeszcze żadnej odpowiedzi.. jeśli nikomu to nie przeszkodzi to wstawie treść posta poniżej i po prostu rozjaśnie w czym jest problem.. po prostu już odchodze od zmysłów…
Cześć wszystkim.. forum obserwuje już od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz doszłam do tego momentu by coś dodać. Jestem ze swoim partnerem ponad rok czasu, mój pierwszy taki atak miał miejsce pod koniec sierpnia tamtego roku. Bardzo wtedy cierpiałam, po prostu z dnia na dzień moje uczucia zniknęły, czułam się z tym strasznie, bardzo dużo płakałam, wpadałam co chwila w ataki paniki, i byłam po prostu nie do życia przez prawie tydzień. Potem powoli wszystko zaczynało wracać do normy, w trakcie tych bardzo silnych ataków zgłosiłam się na ,,sor” w szpitalu psychiatrycznym gdzie przeszłam wywiad z psychiatrą, ponieważ ataki paniki nie dawały mi normalnie funkcjonować. To wtedy wykryto u mnie podejrzenia zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, nerwice natręctw, zaburzeń lękowych, oraz tak zwanych ,,daddy issues”. Od tamtego momentu starałam się być świadoma swojej choroby, i w tamtym też okresie trafiłam na to forum które też w bardzo dużym stopniu mi pomogło. W ciągu tego czasu, każdy kolejny atak nerwicy był silniejszy, nawracały wielokrotnie, i za każdym razem się im poddawałam. Zawsze towarzyszył mi lęk, obrzydzenie do samej siebie, ten strach że naprawdę nie kocham mojego chłopaka, że musimy się rozstać itd. Dzięki jego wsparciu udawało mi się to zwalczać, miałam też kilku bliskich przyjaciół którzy starali się sprowadzić mnie na ziemie gdy byłam już bliska palpitacjii serca. Natomiast teraz jest zupełnie inaczej. Ten atak jest zupełnie inny niż wszystkie inne, jest tak cholernie prawdziwy, że nie wierze że jest to nerwica (a może to faktycznie nie ona?). Wszystko zaczęło się jak kilka dni temu niestety ale przywitało mnie zatrucie pokarmowe. Męczyłam się strasznie, ciągle wymioty i panika z nimi związana. Nieustanne złe samopoczucie i wykończenie. W tym czasie gdy chłopak był przy mnie, zdałam sobie sprawę ze nic nie czuje. Nie odczuwałam żadnych emocji, żadnych uczuć. Po prostu jakbym się wyłączyła. Ostatnio mieliśmy okres wielu kłótni i sprzeczek, też czułam że do naszego zwiazku wkradła sie monotonia, i po prostu rutyna której zawsze się bałam. Po prostu zaczęłam czuc ze nasz zwiazek sie psuje. To mnie sparaliżowało, bardzo mocno się wystraszyłam, doszedł do tego atak paniki, problemy z oddechem, i ogolny ogarnijący mnie lęk. Od momentu tego zatrucia pokarmowego czuje że po prostu nie kocham mojego partnera. Naprawde czuje się ze tak jest i czuje ze chce z nim zerwać bo uwazam że się mecze. Strasznie mnie to przeraża, jest dla mnie wszystkim, jest najbliższą mi osobą, bardzo boje się go stracić i nie chce tego robic. I z tego co czytalam to zawsze była to oznaka własnie nerwicy, strach przed strata oznacza ze bardzo go kocham, ze skoro sie przejmuje to faktycznie te uczucia sa. Ale glowa podpowiada mi ze to pewnie po prostu przyzwyczajenie, ze jestem do niego przywiazana, ze tak naprawde potrzebuje go dlatego ze boje sie zostac sama.. i boje sie ze to moze byc prawda. Nie chce zeby tak bylo, ale po prostu czuje sie tak wylaczona z zycia ze nie jestem w stanie nawet probowac sobie uwierzyc ze to choroba bo od razu czuje sie jakbym to sobie wmawiała.. Ciagle placze, boli mnie ze gdy na niego patrze to nic nie czuje, ze jest dla mnie jak obcy, ze ani przytulanie od niego, ani buziaki nie sa w stanie mnie jakkolwiek ruszyc. Boje sie ze to moze naprawde wypalenie uczucia ktore po prostu do mnie nie dochodzi bo zbyt sie przywiazalam? Naprawde potrzebuje pomocy, nie jestem w stanie juz sobie sama radzic. Nie chce zeby sie okazalo ze go nie kocham. Z gory dziekuje za pomoc..
Cześć wszystkim.. forum obserwuje już od dłuższego czasu, jednak dopiero teraz doszłam do tego momentu by coś dodać. Jestem ze swoim partnerem ponad rok czasu, mój pierwszy taki atak miał miejsce pod koniec sierpnia tamtego roku. Bardzo wtedy cierpiałam, po prostu z dnia na dzień moje uczucia zniknęły, czułam się z tym strasznie, bardzo dużo płakałam, wpadałam co chwila w ataki paniki, i byłam po prostu nie do życia przez prawie tydzień. Potem powoli wszystko zaczynało wracać do normy, w trakcie tych bardzo silnych ataków zgłosiłam się na ,,sor” w szpitalu psychiatrycznym gdzie przeszłam wywiad z psychiatrą, ponieważ ataki paniki nie dawały mi normalnie funkcjonować. To wtedy wykryto u mnie podejrzenia zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, nerwice natręctw, zaburzeń lękowych, oraz tak zwanych ,,daddy issues”. Od tamtego momentu starałam się być świadoma swojej choroby, i w tamtym też okresie trafiłam na to forum które też w bardzo dużym stopniu mi pomogło. W ciągu tego czasu, każdy kolejny atak nerwicy był silniejszy, nawracały wielokrotnie, i za każdym razem się im poddawałam. Zawsze towarzyszył mi lęk, obrzydzenie do samej siebie, ten strach że naprawdę nie kocham mojego chłopaka, że musimy się rozstać itd. Dzięki jego wsparciu udawało mi się to zwalczać, miałam też kilku bliskich przyjaciół którzy starali się sprowadzić mnie na ziemie gdy byłam już bliska palpitacjii serca. Natomiast teraz jest zupełnie inaczej. Ten atak jest zupełnie inny niż wszystkie inne, jest tak cholernie prawdziwy, że nie wierze że jest to nerwica (a może to faktycznie nie ona?). Wszystko zaczęło się jak kilka dni temu niestety ale przywitało mnie zatrucie pokarmowe. Męczyłam się strasznie, ciągle wymioty i panika z nimi związana. Nieustanne złe samopoczucie i wykończenie. W tym czasie gdy chłopak był przy mnie, zdałam sobie sprawę ze nic nie czuje. Nie odczuwałam żadnych emocji, żadnych uczuć. Po prostu jakbym się wyłączyła. Ostatnio mieliśmy okres wielu kłótni i sprzeczek, też czułam że do naszego zwiazku wkradła sie monotonia, i po prostu rutyna której zawsze się bałam. Po prostu zaczęłam czuc ze nasz zwiazek sie psuje. To mnie sparaliżowało, bardzo mocno się wystraszyłam, doszedł do tego atak paniki, problemy z oddechem, i ogolny ogarnijący mnie lęk. Od momentu tego zatrucia pokarmowego czuje że po prostu nie kocham mojego partnera. Naprawde czuje się ze tak jest i czuje ze chce z nim zerwać bo uwazam że się mecze. Strasznie mnie to przeraża, jest dla mnie wszystkim, jest najbliższą mi osobą, bardzo boje się go stracić i nie chce tego robic. I z tego co czytalam to zawsze była to oznaka własnie nerwicy, strach przed strata oznacza ze bardzo go kocham, ze skoro sie przejmuje to faktycznie te uczucia sa. Ale glowa podpowiada mi ze to pewnie po prostu przyzwyczajenie, ze jestem do niego przywiazana, ze tak naprawde potrzebuje go dlatego ze boje sie zostac sama.. i boje sie ze to moze byc prawda. Nie chce zeby tak bylo, ale po prostu czuje sie tak wylaczona z zycia ze nie jestem w stanie nawet probowac sobie uwierzyc ze to choroba bo od razu czuje sie jakbym to sobie wmawiała.. Ciagle placze, boli mnie ze gdy na niego patrze to nic nie czuje, ze jest dla mnie jak obcy, ze ani przytulanie od niego, ani buziaki nie sa w stanie mnie jakkolwiek ruszyc. Boje sie ze to moze naprawde wypalenie uczucia ktore po prostu do mnie nie dochodzi bo zbyt sie przywiazalam? Naprawde potrzebuje pomocy, nie jestem w stanie juz sobie sama radzic. Nie chce zeby sie okazalo ze go nie kocham. Z gory dziekuje za pomoc..