Jestem tu długo z przerwami ale przywitam się i tak, może ktoś przeczyta...
: 4 maja 2022, o 21:43
Na imię mam Sylwia, od dziecka mam nerwice można tak powiedzieć, ciężkie dzieciństwo, byłam chorowitym dzieckiem, jelita, wieczne przeziębienia, nerki, dalej tak zostało, choroby fizyczne mieszają mi się z nerwicą, moje życie to głównie badania, lekarze, to woreczek żółciowy od usunięcia, to hahsimoto, to liszaj twardzinowy. Myślę czemu ja, czemu mam słabe geny, czemu siostra jest zdrowa? Ciężko nie mieć fioła na punkcie chorób mając prawdziwe nie urojone choroby...
od kiedy zaczęłam się skupiać na swoim ciele? No chyba w szkole, jak miałam iść do tablicy, czy do odpowiedzi, miałam ręce mokre, ciekła woda, cięzko było oddychać, wiedziałam że coś nie tak, ale po szkole czułam ulgę, nie odczuwałam już tego.
Zawsze z boku, byłam bardzo nieśmiała, chyba nie lubiłam siebie, nie miałam prawdziwych przyjaciół, unikałam szkoly.
Nie lubię swojej wrażliwości, chociaż w terapii mnie lekarz namawia, bym ją polubiła, ale nie cierpię swojej słabości, nienawidzę tej choroby! Tego, że od lat nie zyję normalnie, nie jeżdżę sama, nie pracuję normalnie, a renty nie ma na to.
Niby z wyglądu normalna ale jednak nie.
Znam wszystkie leki psychotropowe, wszystkie już przerobiłam, xanax działa ale chyba nie na wszystko, bo i tak czuję objawy i lęk.
Mam obecnie terapie psychodynamiczną, dalej nie wierzę, ze wszystko co mam to nerwica, nie mam już sił się badać, muszę dbać już o te choroby co je mam
a co jeszcze się we mnie kryję. Czy tu są tylko sami zdrowi ludzie? Czy ja mam tylko choroby prawdziwe, czasem tak mi się zdaje..
od kiedy zaczęłam się skupiać na swoim ciele? No chyba w szkole, jak miałam iść do tablicy, czy do odpowiedzi, miałam ręce mokre, ciekła woda, cięzko było oddychać, wiedziałam że coś nie tak, ale po szkole czułam ulgę, nie odczuwałam już tego.
Zawsze z boku, byłam bardzo nieśmiała, chyba nie lubiłam siebie, nie miałam prawdziwych przyjaciół, unikałam szkoly.
Nie lubię swojej wrażliwości, chociaż w terapii mnie lekarz namawia, bym ją polubiła, ale nie cierpię swojej słabości, nienawidzę tej choroby! Tego, że od lat nie zyję normalnie, nie jeżdżę sama, nie pracuję normalnie, a renty nie ma na to.
Niby z wyglądu normalna ale jednak nie.
Znam wszystkie leki psychotropowe, wszystkie już przerobiłam, xanax działa ale chyba nie na wszystko, bo i tak czuję objawy i lęk.
Mam obecnie terapie psychodynamiczną, dalej nie wierzę, ze wszystko co mam to nerwica, nie mam już sił się badać, muszę dbać już o te choroby co je mam
a co jeszcze się we mnie kryję. Czy tu są tylko sami zdrowi ludzie? Czy ja mam tylko choroby prawdziwe, czasem tak mi się zdaje..