Cześć
: 13 lutego 2022, o 16:39
Jestem Szymon i mam 24 w tym roku 25 lat.
Myślę że problem z nerwami miałem od dawna,
Już za dzieciaka bałem się chorób głównie raków I też tych psychicznych, jest to powiązane zapewne trochę z śmiercią ojca na glejaka oraz przyjaciela na chłoniaka 2 lata po tacie. Ogólnie pamiętam z czasów liceum gdy przez miesiąc leżałem w łóżku, nie jadłem prawie nic, bolała mnie glowa, miałem zawroty, mdłości gdy tylko wstawałem i biegunkę, przypomina mi się także że często dretwialo mi całe ciało lub kończyny i myślałem że będę mdlal ale nigdy się to tak nie skończyło. Problem w tym że 4 miesiące temu uderzylem głową w maszynę w pracy, trochę bólu i uczucie jakby otępienia lub jakiegoś problemu z wzrokiem, tydzień później poczułem ogromny ból w tyle głowy i karku zacząłem czytać co to znaczy na internecie i oczywiście wychodziły mi guzy mózgu na początku myślałem że to jakiś pęknięty krwiak czy udar, ale po pewnym czasie odpuściłem, z obawow udałem się do lekarza gdzie wyjaśniłem wszystko powiedziała mi że to stres i żebym odpoczywał. Dwa tygodnie później poczułem znowu ten ból ponieważ znowu byłem zaniepokojony wzrokiem i tym razem doszło do tego też piszczenie w uchu, ból głowy raz był raz nie. Kilka wizyt u różnych lekarzy w tej samej przychodni każdego z nich utwierdziło w moich problemach ze stresem.w Nowym Roku wydawało mi się że jest ze mną lepiej, bo odrobinę wróciły siły i zacząłem więcej jadać do momentu aż po prysznicu Sięgnąlem do jader gdzie wyczułem maleńkiego guzka i jakieś pogrubione żyły lub nie wiem co to jest taki splot żylny oraz do tego powiększone węzły chłonne z infekcją gardła. Udałem się do lelarza ponownie gdzie pani doktor tylko trochę sprawdziła jądra po bokach czy są normalnych rozmiarów i czy są miękkie po czym powiedziała że nic nie znalazła co jest dla mnie głupie bo miałem bardzo skurczoną moszne pewnie od stresu i zimna. Węzły powiedziała że mam wrócić po 6 tygodniach. Guzek wyczuwam I ja I partnerka wiec wydaje mi się że nie uroilem sobie tego. Ogólnie od tych 4 miesięcy schudłem z 8 kg, przy wydaje mi się dosyć normalnym spożywaniu posiłków odlozylem jedynie kawę bo bałem się że przez nią czuje się źle nie wiem czemu i mam mega złe myśli boję się że to jakiś nowotwór z przerzutami, wachania nastroju chociaż ostatnio tylko czuje się źle nie raz już płakałem czego kiedyś nie robiłem. Miałem robioną morfologię która wyszła dobrze z wyjątkiem hematokrytu ale pani doktor powiedziała że reszta wyników jest dobra i że to się jakoś łączy i ogólnie że nie ma ze mną nic złego. Mam wizytę do psychologa bo nawet jeśli mam coś poważnego to myślę że i tak bym sobie z tym sam nie poradził. Jestem w Holandii dużo się nasłuchałem o takim dosyć olewczym podejściu lekarzy więc czytam coraz wiecej w internecie w poszukiwaniu odpowiedzi i oczywiście wszystkie objawy się zgadzają....
Myślę że problem z nerwami miałem od dawna,
Już za dzieciaka bałem się chorób głównie raków I też tych psychicznych, jest to powiązane zapewne trochę z śmiercią ojca na glejaka oraz przyjaciela na chłoniaka 2 lata po tacie. Ogólnie pamiętam z czasów liceum gdy przez miesiąc leżałem w łóżku, nie jadłem prawie nic, bolała mnie glowa, miałem zawroty, mdłości gdy tylko wstawałem i biegunkę, przypomina mi się także że często dretwialo mi całe ciało lub kończyny i myślałem że będę mdlal ale nigdy się to tak nie skończyło. Problem w tym że 4 miesiące temu uderzylem głową w maszynę w pracy, trochę bólu i uczucie jakby otępienia lub jakiegoś problemu z wzrokiem, tydzień później poczułem ogromny ból w tyle głowy i karku zacząłem czytać co to znaczy na internecie i oczywiście wychodziły mi guzy mózgu na początku myślałem że to jakiś pęknięty krwiak czy udar, ale po pewnym czasie odpuściłem, z obawow udałem się do lekarza gdzie wyjaśniłem wszystko powiedziała mi że to stres i żebym odpoczywał. Dwa tygodnie później poczułem znowu ten ból ponieważ znowu byłem zaniepokojony wzrokiem i tym razem doszło do tego też piszczenie w uchu, ból głowy raz był raz nie. Kilka wizyt u różnych lekarzy w tej samej przychodni każdego z nich utwierdziło w moich problemach ze stresem.w Nowym Roku wydawało mi się że jest ze mną lepiej, bo odrobinę wróciły siły i zacząłem więcej jadać do momentu aż po prysznicu Sięgnąlem do jader gdzie wyczułem maleńkiego guzka i jakieś pogrubione żyły lub nie wiem co to jest taki splot żylny oraz do tego powiększone węzły chłonne z infekcją gardła. Udałem się do lelarza ponownie gdzie pani doktor tylko trochę sprawdziła jądra po bokach czy są normalnych rozmiarów i czy są miękkie po czym powiedziała że nic nie znalazła co jest dla mnie głupie bo miałem bardzo skurczoną moszne pewnie od stresu i zimna. Węzły powiedziała że mam wrócić po 6 tygodniach. Guzek wyczuwam I ja I partnerka wiec wydaje mi się że nie uroilem sobie tego. Ogólnie od tych 4 miesięcy schudłem z 8 kg, przy wydaje mi się dosyć normalnym spożywaniu posiłków odlozylem jedynie kawę bo bałem się że przez nią czuje się źle nie wiem czemu i mam mega złe myśli boję się że to jakiś nowotwór z przerzutami, wachania nastroju chociaż ostatnio tylko czuje się źle nie raz już płakałem czego kiedyś nie robiłem. Miałem robioną morfologię która wyszła dobrze z wyjątkiem hematokrytu ale pani doktor powiedziała że reszta wyników jest dobra i że to się jakoś łączy i ogólnie że nie ma ze mną nic złego. Mam wizytę do psychologa bo nawet jeśli mam coś poważnego to myślę że i tak bym sobie z tym sam nie poradził. Jestem w Holandii dużo się nasłuchałem o takim dosyć olewczym podejściu lekarzy więc czytam coraz wiecej w internecie w poszukiwaniu odpowiedzi i oczywiście wszystkie objawy się zgadzają....