Strona 1 z 1

Cześć i czołem

: 6 marca 2019, o 09:47
autor: grubas
Dzięki za to forum, znalazłem tutaj sporo materiału do przerobienia.
Przywitam się czymś nietypowym chyba bo pozytywnym akcentem.
Odniosłem ostatnio małe zwycięstwo w walce ze stresem, nerwicą.
Ciągłe napięcie nie daje mi spać. Męczę się w nocy "rozwiązując" wszystkie problemy z pracą, życiem itd.
Wczoraj było tak samo. 2ga w nocy a ja w głowie przerabiam projekt nad którym pracuję.
To jest wyczerpujące i bolesne. Znane techniki relaksacji nie przyniosły skutku.
W pewnym momencie postanowiłem powiedzieć sobie, że na dzień dzisiejszy zrobiłem z projektem wszystko co mogłem i że to jest okej,
że nie muszę teraz, w środku nocy tego roztrząsać. Po jakimś czasie powtarzania tego jak mantry pomogło. Usnąłem.

;witajka

Re: Cześć i czołem

: 6 marca 2019, o 10:14
autor: martinsonetto
Witaj ;witajka Ogólnie ten materiał warto przerobić. Niektóre rzeczy poczytać nawet po kilkanaście razy. Za każdym razem wyciąga się coś nowego :)

Re: Cześć i czołem

: 6 marca 2019, o 10:15
autor: Nerwyzestali
Ja też nie mogę po nocach spać przez napięcie nerwicowe. Ciężko mi to wytłumaczyć sobie, bo moje napięcie jest na tle kompulsji.

Re: Cześć i czołem

: 6 marca 2019, o 12:19
autor: grubas
A gdybym miał sobie "ulżyć" i napisać na czym obecnie lęk żeruje
to zacząłbym wymieniać od - lęku dotyczącego:
- utraty pracy, bycia niekompetentnym w tejże, byciu złapanym na niekompetencji etc. generalnie czuję się niekompetentny w każdej dziedzinie i dużo czasu poświęcam na rozmyślanie o tym
- zdrowia - oczywiście - kalectwo, niedołężność z uwagi na problemy z kręgosłupem, utratą wagi, z innymi zdiagnozowanymi chorobami (mam aż jedną poważniejszą poza kręgosłupem!) i tymi które sobie sam wkręcam (w zeszłym tygodniu miałem raka płuc)
- mojej żony - dostrzeże jakim jestem słabym, zalęknionym patałachem i zostawi mnie w cholerę.
- jesteśmy w trakcie generalnego remontu mieszkania i cały czas stresuję się tym co pójdzie nie tak (patrz punkt - utrata pracy, punkt kalectwo, punkt moja żona = zapętlenie myśli)

Czyli nic nadzwyczajnego. Każdy z tymi problemami się boryka. Ale pewnie nie każdego potrafi pochłonąć w takim stopniu, że paraliżuje go lęk.
Czytam o derealizacji tutaj na forum i w sumie nie wiem czy mi przeszkadza. Zdążyłem się przyzwyczaić. Znam to od wczesnego dzieciństwa, mniej więcej od 7mego roku życia. Wtedy bardzo się tym przejmowałem, przerażał mnie ten stan. Wtedy również zacząłem podejrzewać u siebie różnego rodzaju zachwiania i choroby psychiczne/fizyczne. Zaczął się etap nadmiernego skupienia na sobie i symptomach, jakie daje ciało. Dzisiaj wiem, że to było spowodowane stresem związanym z pijącym, przemocowym ojcem. Pogłębiło się po śmierci młodszego brata.
Zielsko zapewniło mi niezapomnianą przygodę z pierwszym atakiem paniki kiedy miałem naście lat. Później ataki powtarzały się już bez używek.
W pewnym momencie jakoś naturalnie poradziłem sobie z atakami paniki, które na późniejszym etapie potrafiły mnie zamknąć w domu na miesiąc. Bałem się wtedy wyjść z domu, wszystko było zagrożeniem, moje ciało, moje myśli, zarazki, etc. Wydaję mi się, że pomogło mi to, że przestałem uciekać od pewnych spraw, skonfrontowałem się z nimi.
Niedawno wywróciłem swoje życie do góry nogami. Podjąłem pracę u człowieka, który jest dla mnie autorytetem w moim zawodzie. Rozstałem się z kobietą, z którą tworzyłem przez 16 lat toksyczny związek.
Poznałem miłość życia i po kilku miesiącach wziąłem z nią ślub. Jestem szczęśliwy bo nareszcie moje życie ma sens. Zniknęła depresja, która wynikała z braku kierunku, dążenia do czegokolwiek, z zasiedzenia.

Ale.

Wtedy na salę wchodzi lęk cały na biało i mówi: bu

Nie boję się ataków paniki. One nie wrócą. Ale kiedy żyję w przewlekłym stresie pojawia się lęk. I wracają schematy myślowe, które sam sobie wypracowałem, a które mi szkodzą, zawadzają. Mówią mi wciąż i wciąż: nie dasz rady, nie próbuj, nie uda ci się, poniesiesz porażkę.
Trafiłem na forum dzięki blogowi, później książce - http://szaffer.pl
I dopiero teraz, mimo kilku ładnych lat terapii, dotarło do mnie, że nie muszę żyć jak zaszczuty pies, że może kiedyś przestanę się wszystkiego bać.
A póki co czytam, oglądam i odburzam powoli.

Re: Cześć i czołem

: 6 marca 2019, o 12:29
autor: SasankaLesna
grubas pisze:
6 marca 2019, o 09:47
Dzięki za to forum, znalazłem tutaj sporo materiału do przerobienia.
Przywitam się czymś nietypowym chyba bo pozytywnym akcentem.
Odniosłem ostatnio małe zwycięstwo w walce ze stresem, nerwicą.
Ciągłe napięcie nie daje mi spać. Męczę się w nocy "rozwiązując" wszystkie problemy z pracą, życiem itd.
Wczoraj było tak samo. 2ga w nocy a ja w głowie przerabiam projekt nad którym pracuję.
To jest wyczerpujące i bolesne. Znane techniki relaksacji nie przyniosły skutku.
W pewnym momencie postanowiłem powiedzieć sobie, że na dzień dzisiejszy zrobiłem z projektem wszystko co mogłem i że to jest okej,
że nie muszę teraz, w środku nocy tego roztrząsać. Po jakimś czasie powtarzania tego jak mantry pomogło. Usnąłem.

;witajka
Dzięki, skorzystam, bo też nerwica spędza mi sen z powiek. Leżę i myślę, jak tu zasnąć.