Strona 1 z 1

Witam!

: 19 grudnia 2018, o 21:29
autor: Zmeczona995
Hej wszystkim, jestem tutaj nowa i potrzebuje rady, wsparcia i jakiejś wyrozumiałości dlatego weszłam na to forum. Dużo wcześniej czytałam ale nie miałam odwagi opisać mojej historii z nerwica...
Mam ogromny problem jestem młodą mamą i nie radzę sobie już z tym wszystkim co mi się przytrafia... W wieku 14 lat doznalam pierwszego ataku paniki przez sytuację w domu i zmianę otoczenia, przeprowadzka z polski do innego kraju bardzo mną wstrząsnęła miałam wtedy 10 lat i tak się wszystko zaczęło lęk przed tym co mnie czeka, jak sobie poradzę w zupełnie obcym kraju... W domu sytuację były ciągle napięte, awantury, wyzwiska, alkohol dużo rzeczy widziałam aż myślę, że za dużo... Przez 5 lat przechodziłam piekło i w końcu moja psychika nie wytrzymała... Zaczęło się dość klasycznie jak to atak paniki poczułam ścisk w gardle, uczucie gorąca, kolotanie serca i myślałam że umieram... Pierwsza wizyta u lekarza przepisał leki kazał mi brać żeby te lęki zmniejszyć i skierowanie na oddział psychiatryczny dla dzieci/młodzieży bo sam lekarz rodzinny nie potrafił stwierdzić co mi jest a do tego miałam objawy derealizjacji i depersonalizacji (wtedy nie wiedziałam co to jest). W szpitalu miałam spędzić 4tygodnie a spędziłam 10dni. Po wyjściu ze szpitala wyjechałam na wakacje do Polski i tam rodzina pomogła mi się z tego wszystkiego podnieść i się udało jakoś zaczęłam normalnie funkcjonować nie było łatwo ale jakoś dałam radę aż do sierpnia tego roku jakbym cofnela się w czasie ataki paniki powróciły.. Przestraszyłam się bo bałam się tego piekła które przeszlam 8lat temu i wcale się nie mylilam to wszystko wróciło jakby ze zdwojoną siłą.. Poszłam do lekarza wytlumaczylam co się dzieje i wypisal mi leki, zaczęłam je brać ale było tylko gorzej i stwierdziłam, że muszę iść do psychiatry. Po godzinie w gabinecie diagnoza lekarza jednoznaczna zaburzenia lękowe.. Kazał odstawić leki które wtedy brałam bo one by mi nawet nie pomogły i wypisal inne, pomyślałam okej zrobię jak mówi ale gdy przeczytałam ulotkę się zalamalam stwierdziłam, że nie będę brała żadnych leków i zaczął się koszmar miałam efekty odstawienne po zaledwie 2 tygodniach zażywania leków od lekarza rodzinnego,to było okropne ale przetrwałam to jakoś tylko, że zauważyłam coś niepokojącego w trakcie 2 miesięcy schudłam prawie 20kg i derealizacja wróciła na poczatku nie zdawałam sobie z tego sprawy aż się zaczęło nasilac i szukałam w necie co to może być, jakby tego było mało któregoś dnia się obudziłam i nie wiedziałam kim jestem co tu robię kręciło mi się w głowie, poszłam do łazienki patrzę w lusterko i się nie poznaje myślę co jest zwariowalam!? Zaczął się płacz i bezradność więc znowu zaczęłam szukać w internecie co to może być aż weszłam na to forum i dużo objawów które mam pasuje do derealizacji i depersonalizacji ale ja sama nie jestem pewna czy tak jest... Czytałam rady, żeby to olewac nie myśleć o tym ale to samo mnie nachodzi nie umiem już sobie z tym poradzić... Opowiem w skrócie. Wstaje rano niby wsztstko okej idę do łazienki patrzę lustro i pustka nie wiem kim jestem nie poznaje siebie, całe ciało jakby obce, często mam uczucie jakbym z niego wychodziła i stała obok przeraża mnie to i nie mogę wysiedziec wtedy wstaje i coś robię... Ale najgorsze jest to że nie czuje w ogóle siebie mojej tożsamości, głos jakiś nie moj obcy jakbym nie ja pisała to co pisze nie raz potrafię się tak zawiesić że ktoś mnie musi kilka razy wołać żebym odpowiedziała a nawet boje się mówić bo mój głos jest obcy to brzmi głupio ale tak to czuję, skacze mi obraz przed oczami literki są małe albo duże jak coś czytam i ciągle siedzę bezczynnie na kanapie jak mam wolną chwilę i nachodzi mnie lęk tak po prostu z nikąd nie moge w pamięci sobie przypomnieć co robiłam chwilę, godzinę nie raz dzień wcześniej... Ehh męczy mnie to strasznie i już nie wiem co zrobic żeby to minęło nie raz siedze i jestem tak spokojna że to mnie przeraża, zaczęłam ostatnio krzyczeć na wszystkich ogólnie obecność ludzi zaczęła mnie drażnić ja nie chcę zwariować muszę wychowac córkę bo partner z którym jestem powiedział że on ma mnie dosyć i nie chce już ze mną żyć bo nie okazuje mu emocji... Bo ja nic już nie czuje jedynie pustkę mętlik w głowie i bezradność.... Najbardziej mnie śmieszy to, że zaczęłam naukę teorii na prawko i o dziwo ją zdałam w taki stanie w jakim jestem ale nie dociera to do mnie w ogóle... Będę wdzięczna za jakiekolwiek rady z waszej strony... Nie chcę się poddać chce walczyć ale już nie wiem odkąd mam zacząć...

Re: Witam!

: 19 grudnia 2018, o 21:54
autor: Lus
Jeśli wytłumaczyłaś spokojnie partnerowi co Ci dolega i on mimo wszystko chce odejść, to chyba nie masz czego żałować. Wychowywanie dziecka podczas nerwicy sama wiesz że jest bardzo trudne, mam nadzieję, że masz kogoś bliskiego kto Cię trochę wspiera, a jeśli nie to zwracaj się do nas. Stan w którym jesteś jest okropny, ale jak poczytasz posty odburzeniowe w dziale Sukces! to się przekonasz że to minie, Nie zwariujesz, dobrze trafiłaś, tu jest mnóstwo mądrych dobrych ludzi, którzy wytłumaczą Ci jak żyć. Jesteś teraz w krytycznej sytuacji, ale za jakiś czas to się zmieni. Ogromnie Ci współczuję tego co musisz przechodzić. To nie jest też jakiś nawrót nerwicy, ona tkwiła w Tobie, tak nerwica robi. Żeby się z niej odburzyć postaraj się wcielać w życie to, czego tu się nauczysz. Nie będzie lekko, więc na początku spróbuj być dla siebie dobra i nie krytykować się i odpoczywać, relaksować się. Jeśli chodzi o leki, też tak miałam, działały na mnie bardzo w złą stronę, to pewnie była moja nadreakcja, bałam się leków. Acha - ja też miałam kilka epizodów nerwicy w ciągu życia i nie chciałam nawet o tym myśleć, bo bałam się że to wróci, no i 1,5 roku temu dało mi wreszcie czadu. Pozdrawiam :friend:

Re: Witam!

: 19 grudnia 2018, o 22:21
autor: Zmeczona995
Lus pisze:
19 grudnia 2018, o 21:54
Jeśli wytłumaczyłaś spokojnie partnerowi co Ci dolega i on mimo wszystko chce odejść, to chyba nie masz czego żałować. Wychowywanie dziecka podczas nerwicy sama wiesz że jest bardzo trudne, mam nadzieję, że masz kogoś bliskiego kto Cię trochę wspiera, a jeśli nie to zwracaj się do nas. Stan w którym jesteś jest okropny, ale jak poczytasz posty odburzeniowe w dziale Sukces! to się przekonasz że to minie, Nie zwariujesz, dobrze trafiłaś, tu jest mnóstwo mądrych dobrych ludzi, którzy wytłumaczą Ci jak żyć. Jesteś teraz w krytycznej sytuacji, ale za jakiś czas to się zmieni. Ogromnie Ci współczuję tego co musisz przechodzić. To nie jest też jakiś nawrót nerwicy, ona tkwiła w Tobie, tak nerwica robi. Żeby się z niej odburzyć postaraj się wcielać w życie to, czego tu się nauczysz. Nie będzie lekko, więc na początku spróbuj być dla siebie dobra i nie krytykować się i odpoczywać, relaksować się. Jeśli chodzi o leki, też tak miałam, działały na mnie bardzo w złą stronę, to pewnie była moja nadreakcja, bałam się leków. Acha - ja też miałam kilka epizodów nerwicy w ciągu życia i nie chciałam nawet o tym myśleć, bo bałam się że to wróci, no i 1,5 roku temu dało mi wreszcie czadu. Pozdrawiam :friend:
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź i za te słowa... Jest mi bardzo ciężko w tej chwili dużo już w życiu przeszłam i byłam zawsze poniżana, każdy mnie tylko krytykował i wysmiewal aż w końcu coś musiało we mnie pęknąć... Co do partnera jest mi bardzo przykro bo jestem z nim ponad 8 lat i myślałam, że jest to osoba z którą spędzę resztę życia bynajmniej mi się tak wydawało... Nigdy nie myślałam, że nerwica może zrobić z człowieka jakiegoś robota bez uczuć 😕. Mam jeszcze mamę na którą mogę liczyć ale nie zawsze potrafi zrozumieć co ja czuję, nawet o tym nie mówię, że jest mi źle i co mi dolega bo wiem że to nic mi nie da bo słyszę tlkko że ciągle coś mi jest i ciągle się źle czuje... Stałam się strasznie obojętna a chciałabym być taka jak kiedyś miec uczucia być szczęśliwa i wierzę w to że mi się uda chociażby dla mojej córeczki którą kocham nad życie. Sama widzę, że dużo rzeczy już oswoilam tylko ten stan depersonalizacji i braku uczuć mnie przeraża najbardziej... Pozdrawiam serdecznie :papa

Re: Witam!

: 20 grudnia 2018, o 11:27
autor: Lus
Ja też całe życie słyszę że sobie wymyślam i w ogóle "weź się dziewczyno do roboty to Ci przejdzie". Zrozumienia możesz nie znaleźć poza tym forum, zwyczajny człowiek nie umie pojąć jak bardzo cierpisz, bo po Tobie tego nie widać. Ja w pewnym momencie przesłałam filmiki z youtube o nerwicy, o dziewczynach które o tym opowiadają i od wtedy przynajmniej zaakceptowali ze potrzebuję pomocy i przestali mi radzic i mówić co robię źle, choć pojęcia bladego nie mieli. Pisz tutaj, jak chcesz to napisz prywatną wiadomość, otwarta też jestem na kontakty skype, telefon.
A może nerwica chciała Ci otworzyć oczy i pokazać jak naprawdę żyjesz i może zasługujesz na więcej niż myślisz ;) A może musisz lepiej myśleć o sobie mimo opinii innych, może to jest potrzebne żeby wychować dowartościowaną córeczkę, żeby wiedziała że ma super mamę, a jestem przekonana że tak jest, bo to jest podstawa. ;)