Strona 1 z 1
Dzień dobry
: 29 listopada 2018, o 17:44
autor: Neutron
Piszę, kasuję, piszę, kasuję... Nie wiem od czego zacząć. Szukam wsparcie. Ludzi, którzy mnie zrozumieją.
Dla kogoś patrzacego z boku moje życie moze wydawac sie idealne ale ja go nie lubię. Wciąż myślę że chcialabym sie nie urodzić.
Jestem DDA. Chodzę na terapię.
Za niedługo mam obronę pracy doktorskiej. Próbuję się jakoś trzymać ale przeraża mnie to. Gdybym mogla cofnac czas nie zdecydowalabym sie na doktorat. Każdego dnia żałuję. Tak bardzo nie chcę obrony, że myślę jak by tu nie istnieć. Ale mam dziecko i ono trzymam mnie na tym świecie.
Re: Dzień dobry
: 29 listopada 2018, o 18:03
autor: LenaAvalon
Witaj! Ja też dopiero zaczynam, ale mamy coś wspólnego. Mnie też tylko dziecko trzyma przy życiu i dla niego muszę walczyć! Jednak wiem, że potrzebuje mamy uśmiechniętej, pełnej ciepła, a nie tylko nerwusa z pierdzącą miną! Tak mi strasznie głupio było, jak usłyszałam rozmowę syna z ojcem: "No dzisiaj mamma nie ma takiej miny, jakby jej ptak narobił". Dało mi to wiele do myślenia i obiecałam sobie, że zacznę nad sobą pracować! Myślę, że skoro zaszłaś tak daleko, to nie powinnaś żałować doktoratu. Z pewnością włożyłaś w to ogrom pracy. A strach przed obroną? Myślę, że to normalne. Każdy egzamin jest stresujący. Ja też tu jestem przez swoje lęki.
Re: Dzień dobry
: 29 listopada 2018, o 18:23
autor: Neutron
Ja zglosilam sie na terapię bo chciałam żeby moje dziecko miało dobry przykład. Nie taki, jaki ja miałam. Moja mama zawsze wszystkiego sie bala i ten strach przeszedl na mnie. Kiedys zastanawialam sie, czego bym żałował gdyby nagle sie okazało ze jestem umierajaca i zostal mi dzien życia. I ciagle na myśl przychodzi mi tylko jedno: zalowalabym ze tak sie wszystkiego boje. Najprostszych codziennych sytuacji. Nie chce juz czuc irracjonalnego lęku. Już dosyć!
Re: Dzień dobry
: 29 listopada 2018, o 19:13
autor: LenaAvalon
Więc dobrze, że tu trafiłaś. Ja też mam taką nadzieję, że pozbędę się lęków. U mnie zaczęło się od choroby wiele lat temu. Miałam raka 20 lat temu, a do dnia dzisiejszego boję się, że to może kiedyś wrócić. Jestem zdrowa, a co roku robiąc badania boję się panicznie. Następną wizytę mam 10 grudnia... U mnie w rodzinie prawie wszyscy umierali na raka. W marcu pochowaliśmy moje go szwagra. Miał tylko 32 lata ( też nowotwór). Od tamtej pory boję się jeszcze bardziej... Ale przecież nie można żyć w ciągłym strachu!