Strona 1 z 1

Powitanie

: 4 lipca 2018, o 10:59
autor: kukla7
Witam wszystkich Forumowiczów!
W końcu zdobyłam się na odwagę,aby napisać cokolwiek o sobie.Z natury jestem skryta osobą i nie lubię upubliczniać mojej prywatności.Nawet teraz boję się ,że ktoś może wykorzystać te moje zwierzenia przeciwko mnie.Po przeczytaniu artykułów zrozumiałam ,że jestem jedną z Was , czyli zaburzoną osobą.Pisząc ,mam nadzieję ,że spotkam się ze zrozumieniem i uzyskam potrzebne mi wsparcie.
Teraz kilka słów o sobie.Mam 50 lat i wbrew temu,co kiedyś usłyszałam,że ,,pół wieku i po człowieku'', postanowiłam powalczyć o nowa jakość życia, życia bez lęku.Pochodzę z rodziny, w której ojciec nadużywał alkoholu,znęcał się psychicznie nad rodziną , która nigdy go nie interesowała.Moja mama, która kocham ponad wszystko, widziała we mnie , dorastajacej córce , powiernika i partnera .To ja byłam tak naprawdę ojcem rodziny,ale nie radziłam sobie z tym emocjonalnie.Stany lękowe i depresyjne towarzyszyły mi od kiedy pamiętam.Kiedy poznałam męża i odeszłam z domu czułam się winna,że zostawiłam mamę samą z problem .Okazało się jednak ,że ona poradziła sobie lepiej niż ja.Mój mąż to dobry człowiek,ale zupełnie nieodpowiedzialny i niespełniający sie w roli ojca i męża.Mamy córkę, która zdobyła wykształcenie za granicą i usamodzielniła się już.Jestesmy z niej bardzo dumni.W czym zatem problem?Otóż 5 lat temu dostałam ataku paniki i tak ciężkiej depresji,że musiałam skorzystać z leczenia szpitalnego.Gdybym wiedziała to co teraz na temat nerwicy, może bym tego uniknęła.Niestety, mój mąż, który już długi czas nie radził sobie z alkoholem, w dniu mojego wyjazdu do szpitala upił się, wsiadł do samochodu i rozbił go. Na szczęście nikogo nie zabił.Stracił jednak pracę i musiał wyjechać za granicę.Wtedy ja zaczęłam żyć pełnią zycia , bez lęku.Brałam jednak wtedy leki antydepresyjne i nie wiem,czy to nie dlatego potrafiłam cieszyć się życiem.Kiedy wrócił do Polski, było strasznie.Nie potrafiłam w nim odnalezc człowieka , któremu mogłabym zaufać.Ciagle bałam się jego nieodpowiedzialności, skutków alkoholizmu.Kiedy wypił strasznie mną manipulował, obiecywał i wracał do nałogu.Nigdy jednak mnie nie uderzył.Żylismy w dwóch światach, a ja obwiniałam się ,że nie potrafiłam go pokochać takim,jaki jest.Ciągle mi go żal.Wyprowadziłam się do mamy i zostawiłam go samego.Siostra zablokowała telefon i nie może się do mnie dodzwonić.Ja natomiast przezywam to wszystko , mam depresję i ataki paniki.Co mam robić?

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 11:08
autor: Nerwyzestali
A czego się boisz? Masz pracę i środki do życia?

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 11:11
autor: kukla7
Tak, pracuje i za 5 lat idę na emeryturę.Boję się ,bo on sobie beze mnie nie poradzi i zupełnie stoczy.On jednak nie chce pójśc na terapię.

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 11:19
autor: Nerwyzestali
Tzn rozmawiałaś z nim o tym wszystkim i nie chce nic zmienić?

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 11:43
autor: Celine Marie
Idz na terapie,najlepiej oboje idzcie.

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 12:41
autor: kukla7
Prosiłam, błagałam,żeby poszedł na terapię,ale on twierdzi ,ze nie ma problemu z alkoholem.

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 12:44
autor: Nerwyzestali
Może nie ma. Może po prostu lubi pić. Duzo pije?

Re: Powitanie

: 4 lipca 2018, o 22:56
autor: Victor
Hey
Napisałaś, że Twoja mama lepiej sobie poradziła z Twoim ojcem, który nadużywał alkoholu. Lepiej, czyli jak? :)
Ogólnie poczucie żalu męża (w sensie, że Ci go szkoda) i winy (że go zostawiasz), w dużym stopniu wynika z doświadczeń w domu, gdzie musiałaś być jego powiedzmy bohaterem i od młodych lat zastępować jednego z rodziców.
Przy jednoczesnej budowanej silnej więzi z mamą (z racji doświadczeń), stąd też potem tak duże poczucie winy kiedy wyprowadzałaś się na własny kwadrat.

Ogólnie nie wiesz czy mąż się stoczy, bo być może Twoja wyprowadzka będzie impulsem do zmiany realnej czegoś, a nie tylko obietnic.
Emocje takie jak poczucie winy, w takich wypadkach należy przeczekiwać, z uświadomieniem sobie tego, że to czemuś ma służyć. Zrobiłaś to po coś.
Bo gdybyś nie zrobiła nic i tak by mąż pił dalej alkohol :) a Ty razem (metaforycznie) z nim.

Idź na terapię na początku sama, mąż może dołączy :)

Re: Powitanie

: 5 lipca 2018, o 09:54
autor: Formenos
kukla7 pisze:
4 lipca 2018, o 12:41
Prosiłam, błagałam,żeby poszedł na terapię,ale on twierdzi ,ze nie ma problemu z alkoholem.
Jako alkoholik wiem, że nie widzimy problemu dopóki nie uznamy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu. To wymaga odwagi i dużej zmiany wewnętrznej.
Zrozum, że on nie widzi problemu, ponieważ tkwi w iluzji alkoholowej (identycznie jak zaburzony w iluzji lękowej). Czasami bodźcem to rozpoczęcia procesu trzeźwienia jest dno, od którego się odbijamy - jakieś wydarzenie, trauma. U mnie był to wybuch zaburzenia - to pomogło mi podjąć decyzję o leczeniu (podwójna diagniza). Mam znajomych trzeźwych alkoholików,którzy stracili wszytsko, rodziny, dobrze prosperujące firmy, ktoś przeżył upadek z 4 piętra - histore są różne, ale każdy z nas alkoholików miał swoje dno. Być może Twój mąż takiego jeszcze nie doświadczył, czego oczywiście mu nie życzę, bo idealnie jest, gdy problem choroby uzależnienia zauważy się wcześniej i zaczynamy działać nim dotkniemy dna.

Re: Powitanie

: 5 lipca 2018, o 14:01
autor: kukla7
Victor pisze:
4 lipca 2018, o 22:56
Hey
Napisałaś, że Twoja mama lepiej sobie poradziła z Twoim ojcem, który nadużywał alkoholu. Lepiej, czyli jak? :)
Ogólnie poczucie żalu męża (w sensie, że Ci go szkoda) i winy (że go zostawiasz), w dużym stopniu wynika z doświadczeń w domu, gdzie musiałaś być jego powiedzmy bohaterem i od młodych lat zastępować jednego z rodziców.
Przy jednoczesnej budowanej silnej więzi z mamą (z racji doświadczeń), stąd też potem tak duże poczucie winy kiedy wyprowadzałaś się na własny kwadrat.z

Ogólnie nie wiesz czy mąż się stoczy, bo być może Twoja wyprowadzka będzie impulsem do zmiany realnej czegoś, a nie tylko obietnic.
Emocje takie jak poczucie winy, w takich wypadkach należy przeczekiwać, z uświadomieniem sobie tego, że to czemuś ma służyć. Zrobiłaś to po coś.
Bo gdybyś nie zrobiła nic i tak by mąż pił dalej alkohol :) a Ty razem (metaforycznie) z nim.

Idź na terapię na początku sama, mąż może dołączy :)

Dziękuję Wiktorze za odpowiedz.Zdaję sobie sprawę z tego ,że postępuję właściwie,ale jednocześnie zastanawiam się ,czy moja nerwica jest skutkiem tkwienia w toksycznym związku? Może moim problemem nie jest mąż ,tylko nerwica?Moja mama nadal jest z mężem i potrafi cieszyć się życiem, ignorować niewłasciwe zachowanie męża.