Zależność od domu, potrzebuję wskazówki
: 20 stycznia 2018, o 11:48
Nigdy nie lubilam sie zbytnio odkrywac. Znam forum od dłuższego czasu, mam 29 lat i odkad pamiętam hipochobdrie i rozne jazdy nerwicowe.
Radziłam sobie roznie, raz było lepiej raz gorzej.
Ale przychodzę tu z innym problemem bo jestem pod ścianą.
Nie chcę się wdawac w szczegóły ale mialam ogólnie dom rodzinny na który moglam liczyć.
Bywały różne problemy i spiecia, szczególnie kiedy dorastalam.
Dzis widzę to ze byłam też bardzo zależna od swojego domu rodzinnego.
Był zawsze ewentualną kryjowka przed niepowodzeniami.
Lubilam tą wygodę ale przez to byłam tez myślę nieogarem emocjonalnym i malo zrobiłam aby to zmienić.
Ponad rok temu zmarl mi nagle tato, po 3 miesiącach odeszła też mama.
W miarę młodzi ludzie... byłam totalnie załamana, myślałam ze odejdę razem z nimi.
Ale jakoś przejechalam pol roku na tabsach.
Po prostu musialam choc nie wiem sama jak mi się to udało.
Dzis jednak nie umiem sobie radzić do końca ze wszystkim co mnie spotyka.
Leki dzialaja polowicznie. 2 miesiące temu odszedł tez moj facet, bo nie rozumial chyba nerwicy ale tez pewnie przez to ze sie zaniedbalam ;>
Ale to tez moja wina bo wybieralam sama w duzej mierze po wyglądzie. Człowiek po czasie widzi błędy... W każdym razie poszlam do szpitala ma oddzial ale po 2 miesiącach mnie wypisano a u mnie niewiele sie zmieniło.
Pracuje ledwo co i nie wiem co dalej. Ciężko mi było to wszystko napisac ale jestem pod ścianą.
Czuje się jak dziecko
Radziłam sobie roznie, raz było lepiej raz gorzej.
Ale przychodzę tu z innym problemem bo jestem pod ścianą.
Nie chcę się wdawac w szczegóły ale mialam ogólnie dom rodzinny na który moglam liczyć.
Bywały różne problemy i spiecia, szczególnie kiedy dorastalam.
Dzis widzę to ze byłam też bardzo zależna od swojego domu rodzinnego.
Był zawsze ewentualną kryjowka przed niepowodzeniami.
Lubilam tą wygodę ale przez to byłam tez myślę nieogarem emocjonalnym i malo zrobiłam aby to zmienić.
Ponad rok temu zmarl mi nagle tato, po 3 miesiącach odeszła też mama.
W miarę młodzi ludzie... byłam totalnie załamana, myślałam ze odejdę razem z nimi.
Ale jakoś przejechalam pol roku na tabsach.
Po prostu musialam choc nie wiem sama jak mi się to udało.
Dzis jednak nie umiem sobie radzić do końca ze wszystkim co mnie spotyka.
Leki dzialaja polowicznie. 2 miesiące temu odszedł tez moj facet, bo nie rozumial chyba nerwicy ale tez pewnie przez to ze sie zaniedbalam ;>
Ale to tez moja wina bo wybieralam sama w duzej mierze po wyglądzie. Człowiek po czasie widzi błędy... W każdym razie poszlam do szpitala ma oddzial ale po 2 miesiącach mnie wypisano a u mnie niewiele sie zmieniło.
Pracuje ledwo co i nie wiem co dalej. Ciężko mi było to wszystko napisac ale jestem pod ścianą.
Czuje się jak dziecko