Nerwica - moja siostra
: 9 listopada 2017, o 18:19
Dzień dobry wszystkim nerwuskom Moja zaburzeniowa historia jest długa, prawie taka jak moje 30-letnie życie.
Już jako dziecko panicznie bałam się zamknięcia (klaustrofobia), ten lęk trwał ponad 20 lat. Wszystkie moje działania ustawiałam pod niego (czyli nie jeździłam w miejsca, w których trzeba było poruszać się windą), w głowie nie mieścił mi się lot samolotem. Byłam mistrzem unikania, kombinowania. Chodzi nawet na terapię grupową, która nic nie zmieniła w kwestii fobii, ale zarysowała mi głębsze konflikty w środku. Sama klaustrofobia mi minęła, kiedy założyłam rodzinę. Ale potem dużo obowiązków, biznes, brak pomocy i... powoli grzaly się moje zwoje. Miałam już sporo nerwicowych objawów (np. dretwienie twarzy, gula w gardle, lęk znikąd), ale jeszcze wtedy nie było paniki. No i niestety jedno niemiłe doświadczenie przechyliło czarę. Prawdziwy atak, który trwał chyba tydzień. Masakra. Nie wiedziałam, czy mam zawał, czy umieram. Nie mogłam się skupić, nie mogłam jeść, ratowałam się winem (robilo gorzej), czytaniem (i tak drugi tryb mysli dzialal samodzielnie). Poszlam na terapie gestalt. Tam non stop plakalam nad sobą samą jak byłam dzieckiem. Zakonczylam terapie. Znowu ledwo zylam. W koncu poszlam na terapie psychodynamiczna. Chodzilam przez rok 2 x w tygodniu. Potem przeszłam na tryb 1 x w tygodniu - do dzisiaj. Na kazdym spotkaniu zaliczalam opad szczeny - nad rzeczami, ktore sobie uswiadamialam. Nad moim zaburzonym obrazem swiata. Niestety napiecie ciala bylo tak mocne, ze zdecydowalam sie na lek. Opanowal to napiecie, a ja moglam odetchnac. Po 9 miesiacach wyszlam z leku. Najgorsze bylo juz za mna i chcialam pracowac nad soba bez lekow. Wtedy zaczelam ogladac materialy DivoVic na youtube, ale nie bylam na to otwarta. Nie ufalam im i sobie. A teraz wrocilam i otwieram sie na to. Juz wychwycilam pare rzeczy, ktore mi naprawde pomgaja. Ciesze sie, ze tu jestem. Nie wiem, ile jeszcze to wszystko potrwa. Czasami jestem strasznie zmeczona i przybita a najlepsze jest to, ze ludzie postrzegaja mnie jako super usmiechnieta dziewczyne sukcesu. Ktorej wszystko latwo przychodzi i jej zycie jest bajka.
Gdyby tylko wiedzieli, jakie cuda moje cialo wyczynia i jakie glupoty moje emocje ze mna robia
Pozdrawiam i walczymy!
Już jako dziecko panicznie bałam się zamknięcia (klaustrofobia), ten lęk trwał ponad 20 lat. Wszystkie moje działania ustawiałam pod niego (czyli nie jeździłam w miejsca, w których trzeba było poruszać się windą), w głowie nie mieścił mi się lot samolotem. Byłam mistrzem unikania, kombinowania. Chodzi nawet na terapię grupową, która nic nie zmieniła w kwestii fobii, ale zarysowała mi głębsze konflikty w środku. Sama klaustrofobia mi minęła, kiedy założyłam rodzinę. Ale potem dużo obowiązków, biznes, brak pomocy i... powoli grzaly się moje zwoje. Miałam już sporo nerwicowych objawów (np. dretwienie twarzy, gula w gardle, lęk znikąd), ale jeszcze wtedy nie było paniki. No i niestety jedno niemiłe doświadczenie przechyliło czarę. Prawdziwy atak, który trwał chyba tydzień. Masakra. Nie wiedziałam, czy mam zawał, czy umieram. Nie mogłam się skupić, nie mogłam jeść, ratowałam się winem (robilo gorzej), czytaniem (i tak drugi tryb mysli dzialal samodzielnie). Poszlam na terapie gestalt. Tam non stop plakalam nad sobą samą jak byłam dzieckiem. Zakonczylam terapie. Znowu ledwo zylam. W koncu poszlam na terapie psychodynamiczna. Chodzilam przez rok 2 x w tygodniu. Potem przeszłam na tryb 1 x w tygodniu - do dzisiaj. Na kazdym spotkaniu zaliczalam opad szczeny - nad rzeczami, ktore sobie uswiadamialam. Nad moim zaburzonym obrazem swiata. Niestety napiecie ciala bylo tak mocne, ze zdecydowalam sie na lek. Opanowal to napiecie, a ja moglam odetchnac. Po 9 miesiacach wyszlam z leku. Najgorsze bylo juz za mna i chcialam pracowac nad soba bez lekow. Wtedy zaczelam ogladac materialy DivoVic na youtube, ale nie bylam na to otwarta. Nie ufalam im i sobie. A teraz wrocilam i otwieram sie na to. Juz wychwycilam pare rzeczy, ktore mi naprawde pomgaja. Ciesze sie, ze tu jestem. Nie wiem, ile jeszcze to wszystko potrwa. Czasami jestem strasznie zmeczona i przybita a najlepsze jest to, ze ludzie postrzegaja mnie jako super usmiechnieta dziewczyne sukcesu. Ktorej wszystko latwo przychodzi i jej zycie jest bajka.
Gdyby tylko wiedzieli, jakie cuda moje cialo wyczynia i jakie glupoty moje emocje ze mna robia
Pozdrawiam i walczymy!