Strona 1 z 1

Witam niestety i ja

: 3 listopada 2017, o 19:09
autor: Mogusia
Hej!
U mnie największym problemem jest hipochondria. Jak pewnie większość hipochondryków przechodziłam wszystkie choroby świata. Oczywiście nigdy na nic nie chorowałam. Może raz w życiu miałam antybiotyk. Ogólnie przez lekarzy uważana za okaz zdrowia. Ale te objawy somatyczne nie dają mi spokoju. Mam dwójkę małych dzieci i o ironio, najlepiej czułam się w ciążach. Pewnie dlatego, że skupiałam się na dzieciach, nie na sobie. Wszystkie badania w ciąży wzorowe, ciąże przechodziłam książkowo. Dwa porody sn, bez najmniejszych problemów. Byłam nawet ostatnio u ginekologa i tak robił ze mną wywiad, pytał o choroby przewlekłe, czy biorę na stałe jakieś leki, alergie, wszystko na nie. On "zdrowa dziewczyna". A ja się wcale tak nie czuję i nawet się uśmiałam pod nosem. Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Patrzę na dzieci i myślę sobie, że nie zobaczę jak idą do przedszkola, szkoły, jak dorastają. Patrzę na ludzi i zazdroszczę im, że są zdrowi. Ale przecież ja też jestem niby zdrowa! Może te osoby są bardziej chore ode mnie. Szkoda mi życia, szkoda dzieci, że mają taką matkę, która wiecznie sobie coś wmawia. Kiedyś bolała mnie głowa prawie codziennie, oczywiście google, oczywiście guz mózgu. O dziwo, od wielu miesięcy nie bolała mnie głowa. Przeszło na trzustkę, bo mnie coś tam zapiekło parę razy. I panika, bo rak trzustki to już praktycznie wyrok. Był też czerniak. Oglądałam największy pieprzyk wiele razy, pytałam mamę czy zawsze go miałam, oglądałam zdjęcia z przed lat i patrzyłam czy on był. Teraz się z tego śmieję. Jak to już przeszło, poszło na jelita, bo mnie ściskało w podbrzuszu i miałam wzdęcia. Sprawdzałam każdą kupę, czy nie odbiega od normy, sprawdzałam w necie jaka jest idealna, no jakaś paranoja. Najgorsze w tym wszystkim, że jak zrobiłam kupę odbiegającą nieco od normy to już cały dzień wyjęty z życia. Teraz przeszło na ból stawów i mięśni... Nie potrafię uwierzyć, że może mnie boleć, że może mi coś dolegać, a jestem zdrowa. Zawsze jestem śmiertelnie chora, nie ma praktycznie nic pomiędzy, bo jak to można mieć tyle objawów i nie być śmiertelnie chorym. Miałam też ataki paniki, że już koniec ze mną... Nie chcę tak żyć. Wiem, że w każdej chwili może walnąć mnie samochód czy cegła, ale to mi wcale nie pomaga. Jak to wszystko teraz czytam to sama się śmieję, bo to jest śmieszne 'xxdd . Ale tyko Wy wiecie jak tak naprawdę się czuję gdy sobie coś wkręcam, wtedy to wszystko jest śmiertelnie realne.

Re: Witam niestety i ja

: 3 listopada 2017, o 23:13
autor: katarzynka
Witaj Mogusiu, dobrze, że jesteś :friend:

Oj tak, nerwica potrafi dać w kość. Zawsze bardzo realne, zawsze "tym razem na pewno", mnóstwo "a co jeśli". Znajdziesz tutaj wiele osób z zaburzeniami lękowymi i jeszcze więcej życzliwości i wsparcia. Na początek zachęc do zapoznania z materiałami, a potem pisz co Ci nerwica do głowy przyniesie! :)

Re: Witam niestety i ja

: 3 listopada 2017, o 23:31
autor: eyeswithoutaface
Cześć Kochana :) masz pięknie wypracowana świadomość absurdu, jaki nerwica wprowadza w Twoje życie :) To doskonała podstawa do odburzania. Czytaj materialy forum, zdobywaj wiedzę. Owocnej pracy nad sobą :friend: :friend: