Strona 1 z 1

Cześć :)

: 31 października 2017, o 21:33
autor: earlgrey
Jestem nowa na forum (chociaż podczytuję je już od kilku tygodni) i chciałabym się krótko przedstawić.

Mam 23 lata, moje problemy z nerwicą zaczęły się ok. 2,5 roku temu. Wcześniej miałam co prawda pewne problemy, stany depresyjne, wahania nastrojów, teraz z perspektywy widzę też, że obecne były pewne natręctwa, ale to wszystko nie było mocno nasilone, nie wpływało jakoś znacząco na moje życie. 2,5 roku temu zaczęło się nagle, ale dokładnie pamiętam ten moment. Wtedy wszystko kręciło się wokół zdrowia, ciągłe badania, obawy, itp. Po 3-4 miesiącach trwania w zaburzeniu wybrałam się na psychoterapię, na którą chodzę do dziś. Trwało mniej więcej pół roku, lęk ciągle był obecny, ale dawał mi też w miarę normalnie funkcjonować. Potem przeszło, trochę nagle (brałam leki, ale jedynie miesiąc, więc wątpię, że to ich zasługa) i przez prawie 2 lata było dobrze (choć teraz widzę, że zaburzenie jedynie osłabło, a nie magicznie się wyleczyło).

Mniej więcej dwa miesiące temu znowu mnie dopadło, tym razem znacznie mocniej, zaczęło się niewinnie, znów od obaw o zdrowie, a dalej zaczęłam się nakręcać i tym razem nasiliło się to duuużo bardziej, do hipochondrii doszło obsesyjne analizowanie przeszłości, wyolbrzymianie jej, obwinianie się oraz obawy o przyszłość, do tego, pod wpływem tych myśli, ataki paniki, których wcześniej nigdy nie miałam. Aktualnie biorę leki, bo nerwica nie pozwalała mi już normalnie żyć, zaczęłam popadać dodatkowo w depresję, nie wychodziłam z domu, ciągle płakałam i miałam zalew myśli. Teraz jest nieco lepiej, leki trochę mnie uspokoiły, pomagają mi też bardzo nagrania z Waszego forum, a także posty tutaj, chociaż na razie jestem jeszcze raczej na początku :)

Postanowiłam się tu uaktywnić, może rozmawianie z Wami, pisanie tutaj jakoś mi w tym wszystkim dodatkowo pomoże :) Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych, którzy przebrnęli przez moją (skróconą) historię :p

Re: Cześć :)

: 31 października 2017, o 22:07
autor: Mysz
Witaj :)
Twoja historia trochę przypomina mi moją. Też miałam kiedyś stany depresyjne, wahania nastrojów, ale nic bardzo poważnego. A później nagle bardzo złe samopoczucie, mnóstwo badań i.. nerwica.
Fajnie, że trafiłaś na forum. Trzymam kciuki za szybkie odburzenie. Pozdrawiam! :)

Re: Cześć :)

: 31 października 2017, o 22:56
autor: eyeswithoutaface
Cześć Herbatko :friend:

Re: Cześć :)

: 1 listopada 2017, o 00:38
autor: koziolek123
Witaj serdecznie w naszym gronie, dobrze że trafiłąś do nas Dzieki temu forum wielu się wyburzylo a napewno mozna przy odrobinie szczescia znalesc tu przyjacielska dłoń i wiele ciekawych materiałow

Re: Cześć :)

: 1 listopada 2017, o 01:27
autor: witorrr98
Siemka.Zawsze warto się edukować w tych sprawach, jeśli coś ci dolega.Też studiuje materiały na forum i też jak ty jestem gdzieś na początku.Życzę miłej kariery na forum :D

Re: Cześć :)

: 1 listopada 2017, o 18:35
autor: earlgrey
Dzięki wszystkim za miłe słowa :)

Re: Cześć :)

: 1 listopada 2017, o 20:38
autor: mireu
earlgrey pisze:
31 października 2017, o 21:33
Jestem nowa na forum (chociaż podczytuję je już od kilku tygodni) i chciałabym się krótko przedstawić.

Mam 23 lata, moje problemy z nerwicą zaczęły się ok. 2,5 roku temu. Wcześniej miałam co prawda pewne problemy, stany depresyjne, wahania nastrojów, teraz z perspektywy widzę też, że obecne były pewne natręctwa, ale to wszystko nie było mocno nasilone, nie wpływało jakoś znacząco na moje życie. 2,5 roku temu zaczęło się nagle, ale dokładnie pamiętam ten moment. Wtedy wszystko kręciło się wokół zdrowia, ciągłe badania, obawy, itp. Po 3-4 miesiącach trwania w zaburzeniu wybrałam się na psychoterapię, na którą chodzę do dziś. Trwało mniej więcej pół roku, lęk ciągle był obecny, ale dawał mi też w miarę normalnie funkcjonować. Potem przeszło, trochę nagle (brałam leki, ale jedynie miesiąc, więc wątpię, że to ich zasługa) i przez prawie 2 lata było dobrze (choć teraz widzę, że zaburzenie jedynie osłabło, a nie magicznie się wyleczyło).

Mniej więcej dwa miesiące temu znowu mnie dopadło, tym razem znacznie mocniej, zaczęło się niewinnie, znów od obaw o zdrowie, a dalej zaczęłam się nakręcać i tym razem nasiliło się to duuużo bardziej, do hipochondrii doszło obsesyjne analizowanie przeszłości, wyolbrzymianie jej, obwinianie się oraz obawy o przyszłość, do tego, pod wpływem tych myśli, ataki paniki, których wcześniej nigdy nie miałam. Aktualnie biorę leki, bo nerwica nie pozwalała mi już normalnie żyć, zaczęłam popadać dodatkowo w depresję, nie wychodziłam z domu, ciągle płakałam i miałam zalew myśli. Teraz jest nieco lepiej, leki trochę mnie uspokoiły, pomagają mi też bardzo nagrania z Waszego forum, a także posty tutaj, chociaż na razie jestem jeszcze raczej na początku :)

Postanowiłam się tu uaktywnić, może rozmawianie z Wami, pisanie tutaj jakoś mi w tym wszystkim dodatkowo pomoże :) Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych, którzy przebrnęli przez moją (skróconą) historię :p
Cześć! Też mam 23 lata i też mam problemy coś podobnego "hipochondrią" i nakręcaniu swojego lęku oraz paniki... Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :) u mnie też nerwica nie daje życia.. Przez 2 lata bałem się wychodzić samemu z domu :/ obecnie jak się polepszało doszły do tego stany DD, ale myślę, że jeszcze z tego wyjdę! :D

Re: Cześć :)

: 1 listopada 2017, o 20:43
autor: Alpina86
Witaj na forum. :friend:

Re: Cześć :)

: 4 listopada 2017, o 09:51
autor: earlgrey
mireu pisze:
1 listopada 2017, o 20:38
earlgrey pisze:
31 października 2017, o 21:33
Jestem nowa na forum (chociaż podczytuję je już od kilku tygodni) i chciałabym się krótko przedstawić.

Mam 23 lata, moje problemy z nerwicą zaczęły się ok. 2,5 roku temu. Wcześniej miałam co prawda pewne problemy, stany depresyjne, wahania nastrojów, teraz z perspektywy widzę też, że obecne były pewne natręctwa, ale to wszystko nie było mocno nasilone, nie wpływało jakoś znacząco na moje życie. 2,5 roku temu zaczęło się nagle, ale dokładnie pamiętam ten moment. Wtedy wszystko kręciło się wokół zdrowia, ciągłe badania, obawy, itp. Po 3-4 miesiącach trwania w zaburzeniu wybrałam się na psychoterapię, na którą chodzę do dziś. Trwało mniej więcej pół roku, lęk ciągle był obecny, ale dawał mi też w miarę normalnie funkcjonować. Potem przeszło, trochę nagle (brałam leki, ale jedynie miesiąc, więc wątpię, że to ich zasługa) i przez prawie 2 lata było dobrze (choć teraz widzę, że zaburzenie jedynie osłabło, a nie magicznie się wyleczyło).

Mniej więcej dwa miesiące temu znowu mnie dopadło, tym razem znacznie mocniej, zaczęło się niewinnie, znów od obaw o zdrowie, a dalej zaczęłam się nakręcać i tym razem nasiliło się to duuużo bardziej, do hipochondrii doszło obsesyjne analizowanie przeszłości, wyolbrzymianie jej, obwinianie się oraz obawy o przyszłość, do tego, pod wpływem tych myśli, ataki paniki, których wcześniej nigdy nie miałam. Aktualnie biorę leki, bo nerwica nie pozwalała mi już normalnie żyć, zaczęłam popadać dodatkowo w depresję, nie wychodziłam z domu, ciągle płakałam i miałam zalew myśli. Teraz jest nieco lepiej, leki trochę mnie uspokoiły, pomagają mi też bardzo nagrania z Waszego forum, a także posty tutaj, chociaż na razie jestem jeszcze raczej na początku :)

Postanowiłam się tu uaktywnić, może rozmawianie z Wami, pisanie tutaj jakoś mi w tym wszystkim dodatkowo pomoże :) Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych, którzy przebrnęli przez moją (skróconą) historię :p
Cześć! Też mam 23 lata i też mam problemy coś podobnego "hipochondrią" i nakręcaniu swojego lęku oraz paniki... Mam nadzieję, że będzie tylko lepiej :) u mnie też nerwica nie daje życia.. Przez 2 lata bałem się wychodzić samemu z domu :/ obecnie jak się polepszało doszły do tego stany DD, ale myślę, że jeszcze z tego wyjdę! :D
Super, że masz takie pozytywne podejście i dużo nadziei ;) Ja też staram się być dobrej myśli, chociaż często przychodzą momenty zwątpienia, że to nigdy się nie skończy ;( Rozumiem cię, ostatnio kiedy z moją nerwicą było najgorzej nie wychodziłam z domu, pójście np. na uczelnię to już była całkiem abstrakcja, bo bałam się, że dostanę ataku paniki albo po prostu zacznę płakać. Sama w domu też nie mogłam siedzieć, bo od razu miałam tysiąc myśli i wszechogarniający lęk. Już się polepszyło, ale to było okropne i nikomu tego nie życzę.