Kłaniam się nisko aż po same...:)
: 25 czerwca 2017, o 18:36
Witajcie moi drodzy
Mam dwadzieścia pare latek i od czterech walczę z nerwicą lękową. Obecnie do pokonania pozostała mi tylko agorafobia czy coś z tym związanego. Pracowałem w służbach mundurowych parę lat. Nerwica dopadła mnie w trakcie pracy. W domu rzadko bywałem, a po służbie robiłem dalekie kilometry aby spotkać się z dziewczyną. Lubie ciężko pracować i sprawiało mi to satysfakcję, że moje życie się rozwija w dobrym kierunku. Niestety w tym wszystkim zabrakło czasu na studia, przez co byłem poniżany przez dziewczynę. Generalnie gdy choroba się zaczęła to zostałem sam ze wszystkim. Na dodatek zaznałem zdrady. Wszyscy uważali, że symuluję, a dziewczyna ze złości aż dostawała spazmy, że poszedłem na l4. Pracowałem z bronią i nie czułem się na siłach. Natrętne myśli, lęki dobijały. Przez te parę lat choroby straciłem wszystko. Jedyne co mi pozostało to wiara w siebie i to, że kiedyś będzie lepiej. W sumie zawsze byłem i jestem uśmiechnięty, wesoły, pozytywnie nastawiony do życia. Zresztą pal licho przeszłość. Nie chce do tego wracać i myśleć o tym. Brałem różne leki, próbowałem rożnych terapii. Obecnie wciągam wenle i chodzę na terapię indywidualną. Szukam pracy, chce kontaktu z ludźmi. Nie ma innego sposobu na pokonanie lęków jak eksponowanie się . Zmieniłem tryb życia, diete, podejście do życia. Chce być po prostu szczęśliwy i odbudować się psychicznie. Zarejestrowałem się na forum, ponieważ szukam ludzi z agorafobią z Trójmiasta. Samemu "ciężko" jest mi się poruszać po mieście. Może ktoś biega, chodzi gdzieś na siłownię. Chętnie bym dołączył. Co prawda zbudowałem swoją pakernie, ale jednak wolałbym nie izolować się. Oczywiście nie szukam miłości! . Nie mam problemu z nawiązaniem relacji na portalach randkowych, ale agorafobia utrudnia spotkania na żywo. A przyznawać się nie wolno, ponieważ automatycznie . Życie... . Po drugie dość mam sadystek.
Ze wszystkich objawów, które towarzyszą nerwicy akurat dopadł mnie najgorszy syf :/. Każdego dnia trzeba wywoływać lęk i się mierzyć z nim na mieście, masakra. Niby jest on mniejszy w często uczęszczanych przeze mnie miejscach, ale nie satysfakcjonuje mnie to. Jeśli chce jechać do Warszawy to po prostu mam to wykonać. A obecnie mózg kalkuluje jakieś drogi odwrotu. Nie wiem skąd to się bierze. Lubie spacery, uwielbiam podróże. Zupełnie niezrozumiałe dla mnie.
Pozdrawiam
Mam dwadzieścia pare latek i od czterech walczę z nerwicą lękową. Obecnie do pokonania pozostała mi tylko agorafobia czy coś z tym związanego. Pracowałem w służbach mundurowych parę lat. Nerwica dopadła mnie w trakcie pracy. W domu rzadko bywałem, a po służbie robiłem dalekie kilometry aby spotkać się z dziewczyną. Lubie ciężko pracować i sprawiało mi to satysfakcję, że moje życie się rozwija w dobrym kierunku. Niestety w tym wszystkim zabrakło czasu na studia, przez co byłem poniżany przez dziewczynę. Generalnie gdy choroba się zaczęła to zostałem sam ze wszystkim. Na dodatek zaznałem zdrady. Wszyscy uważali, że symuluję, a dziewczyna ze złości aż dostawała spazmy, że poszedłem na l4. Pracowałem z bronią i nie czułem się na siłach. Natrętne myśli, lęki dobijały. Przez te parę lat choroby straciłem wszystko. Jedyne co mi pozostało to wiara w siebie i to, że kiedyś będzie lepiej. W sumie zawsze byłem i jestem uśmiechnięty, wesoły, pozytywnie nastawiony do życia. Zresztą pal licho przeszłość. Nie chce do tego wracać i myśleć o tym. Brałem różne leki, próbowałem rożnych terapii. Obecnie wciągam wenle i chodzę na terapię indywidualną. Szukam pracy, chce kontaktu z ludźmi. Nie ma innego sposobu na pokonanie lęków jak eksponowanie się . Zmieniłem tryb życia, diete, podejście do życia. Chce być po prostu szczęśliwy i odbudować się psychicznie. Zarejestrowałem się na forum, ponieważ szukam ludzi z agorafobią z Trójmiasta. Samemu "ciężko" jest mi się poruszać po mieście. Może ktoś biega, chodzi gdzieś na siłownię. Chętnie bym dołączył. Co prawda zbudowałem swoją pakernie, ale jednak wolałbym nie izolować się. Oczywiście nie szukam miłości! . Nie mam problemu z nawiązaniem relacji na portalach randkowych, ale agorafobia utrudnia spotkania na żywo. A przyznawać się nie wolno, ponieważ automatycznie . Życie... . Po drugie dość mam sadystek.
Ze wszystkich objawów, które towarzyszą nerwicy akurat dopadł mnie najgorszy syf :/. Każdego dnia trzeba wywoływać lęk i się mierzyć z nim na mieście, masakra. Niby jest on mniejszy w często uczęszczanych przeze mnie miejscach, ale nie satysfakcjonuje mnie to. Jeśli chce jechać do Warszawy to po prostu mam to wykonać. A obecnie mózg kalkuluje jakieś drogi odwrotu. Nie wiem skąd to się bierze. Lubie spacery, uwielbiam podróże. Zupełnie niezrozumiałe dla mnie.
Pozdrawiam