Witam ponownie.
: 5 czerwca 2017, o 15:20
Cześć. Mam 30 lat. I problemy od około 7-8 lat, z przerwami. Pierwszy "atak" był najgorszy i czasami dziwię się, że w ogóle go przetrwałam. Byłam na ostatnim roku magisterki i pewnego listopadowego dnia miałam wrażenie, że "zaraz oszaleję". To było w kinie podczas maratonu filmowego, na który pojechałam z koleżankami. Dostałam wtedy strasznych ataków paniki, bardzo przyspieszony puls, uczucie gorąca i zimna, gorączkę, drętwienie dłoni, łzy w oczach, skręt żołądka i to potworne uczucie, że zaraz się coś wydarzy... Straszny lęk, strach, że zwariuję, że tracę kontrolę, że wszystko jest takie nierzeczywiste, że zaraz coś się stanie, że zachoruję, że zrobię coś głupiego itd. Potworne uczucie, które po kolei zabierało mi wszystko. Najpierw przestałam jeździć samochodem, potem było coraz gorzej w autobusach, w końcu na zajęcia jeździłam taksówką albo zawoziła mnie Matka. Później zaczęłam mieć problem, żeby wysiedzieć na zajęciach. Półtorej godziny ćwiczeń wydawało się coraz mniej realne. Każdy dzień na studiach to była męczarnia, zaczęłam odpuszczać sobie wykłady i mniej ważne ćwiczenia. Później zaczęła się przerwa bożonarodzeniowa, więc nie musiałam nigdzie wychodzić i powoli zamykałam się tylko w domu. Kilkuminutowy spacer z psem, to było wyzwanie, nie mówiąc o wyjściu do sklepu czy spotkaniu z kimś. Osiągnęłam stan, w którym przez 2-3 tygodnie tylko siedziałam w domu, a właściwie leżałam i spałam, a jak się budziłam to płakałam i chciałam tylko znów zasnąć. Pamiętam, jak powiedziałam Moim Rodzicom, że jest mi tylko dobrze jak śpię. Nie wiem, jak wtedy poradziłam sobie. Po prostu chyba zadziałał instynkt samoprzetrwania i jakaś pierwotna woli walki, bo nie umiem sobie tego inaczej wytłumaczyć. Zaczęłam czytać też forum (część forumowiczów kojarzę z tamtego okresu), zrozumiałam wówczas że nie jestem sama z moim problemem. Pomogło. Potem zaczęła się walka o każdy dzień, o każde wyjście itd. Około pół roku trwało, zanim zaczęłam znów jeździć samochodem, spotykać się z ludźmi, robić zakupy itd. Zaczęły cieszyć mnie małe sukcesy. Opracowałam kilka swoich metod uspokajanie się, odwracania myśli, zajmowania się, wyznaczałam sobie cele itd. Potem poszłam na kolejny stopień studiów, kurs angielskiego i powoli wychodziłam na prostą. Lecz nigdy nie było już tak samo. Zawsze lęk i poczucie, że „to” wróci mnie prześladowało. Szczególnie nowe sytuacje, jakiś dalszy wyjazd itd. były problemem. Niestety DD nigdy nie przechodzi do końca, od czasu do czasu wraca i uprzykrza życie.
Teraz wróciło znowu i najbardziej frustruje i męczy mnie fakt, że to nigdy nie przejdzie. Obecnie powody były chyba 2. Po pierwsze zaczęłam mieć problem z kolanem (łąkotką), a jestem już po 2 poważnych operacjach drugiego kolana. W efekcie bolą mnie obydwa, czekam na diagnozę i często kuleję. To potęguje strach, bo boję się że coś się stanie z kolanem i nie będę mogła chodzić, a od tego już tylko krok do paniki. Poza tym operacje pierwszego kolana były koszmarnym przeżyciem, nie tylko pod względem bólu, ale także psychicznym. Więc znowu mam wizję powtórki. Do tego zamieszkał ze mną niedawno mój partner, po kilka latach związku. Bardzo tego chciałam, on też, ale mam wrażenie, że rozbiło mnie to emocjonalnie. Paradoksalnie sprawiło, że nie mogę odnaleźć się w nowej sytuacji i bardziej boję się, że coś się stanie itd. Teraz źle znoszę, jak nie ma go tylko kilka godzin. Co też mnie dodatkowo frustruje, bo chciałam zamieszkać razem, chcę tego, a rozbiło mnie to emocjonalnie. Nie mogę poradzić sobie z myślą, że zawsze gdzieś to ze mną będzie. Nauczyłam się funkcjonować społecznie, mam pracę, jestem w związku, jeżdżę samochodem, robię zakupy, spotykam się z ludźmi. Funkcjonuję. Tylko co z tego, skoro cały czas męczą mnie myśli, muszę wkładać mnóstwo wysiłku w „normalne” funkcjonowanie, mam wrażenie, że po prostu jestem zmęczona DD. Boję się też, że stracę to co mam, bo jeśli wróci to co było kiedyś, to znów przestanę jeździć do pracy, wychodzić itd. DD odbiera mi radość życia. Miewałam różne momenty, ale to że znów czuję się tak fatalnie jest strasznie dołujące. Do tego dochodzą często uciążliwe objawy fizyczne. Obecnie mam głównie zawroty głowy, bóle głowy, mroczki przed oczami, bóle żołądka, no i bóle kolan częściej przez stres. Często zastanawiam się dlaczego to właśnie ja mam z tym problem. Przeraża mnie fakt, że następne lata mam funkcjonować w takiej wiecznej walce. Ile można to wytrzymywać…
Teraz wróciło znowu i najbardziej frustruje i męczy mnie fakt, że to nigdy nie przejdzie. Obecnie powody były chyba 2. Po pierwsze zaczęłam mieć problem z kolanem (łąkotką), a jestem już po 2 poważnych operacjach drugiego kolana. W efekcie bolą mnie obydwa, czekam na diagnozę i często kuleję. To potęguje strach, bo boję się że coś się stanie z kolanem i nie będę mogła chodzić, a od tego już tylko krok do paniki. Poza tym operacje pierwszego kolana były koszmarnym przeżyciem, nie tylko pod względem bólu, ale także psychicznym. Więc znowu mam wizję powtórki. Do tego zamieszkał ze mną niedawno mój partner, po kilka latach związku. Bardzo tego chciałam, on też, ale mam wrażenie, że rozbiło mnie to emocjonalnie. Paradoksalnie sprawiło, że nie mogę odnaleźć się w nowej sytuacji i bardziej boję się, że coś się stanie itd. Teraz źle znoszę, jak nie ma go tylko kilka godzin. Co też mnie dodatkowo frustruje, bo chciałam zamieszkać razem, chcę tego, a rozbiło mnie to emocjonalnie. Nie mogę poradzić sobie z myślą, że zawsze gdzieś to ze mną będzie. Nauczyłam się funkcjonować społecznie, mam pracę, jestem w związku, jeżdżę samochodem, robię zakupy, spotykam się z ludźmi. Funkcjonuję. Tylko co z tego, skoro cały czas męczą mnie myśli, muszę wkładać mnóstwo wysiłku w „normalne” funkcjonowanie, mam wrażenie, że po prostu jestem zmęczona DD. Boję się też, że stracę to co mam, bo jeśli wróci to co było kiedyś, to znów przestanę jeździć do pracy, wychodzić itd. DD odbiera mi radość życia. Miewałam różne momenty, ale to że znów czuję się tak fatalnie jest strasznie dołujące. Do tego dochodzą często uciążliwe objawy fizyczne. Obecnie mam głównie zawroty głowy, bóle głowy, mroczki przed oczami, bóle żołądka, no i bóle kolan częściej przez stres. Często zastanawiam się dlaczego to właśnie ja mam z tym problem. Przeraża mnie fakt, że następne lata mam funkcjonować w takiej wiecznej walce. Ile można to wytrzymywać…