Witam
: 3 czerwca 2017, o 11:47
Witajcie
Chciałam sie przywitać
W sumie to nie wiem od czego zacząć, ale moze w dużym skrócie. Mam 37 lat, z nerwica lękową pierwszy raz zetknęłam sie ok 8-9 lat temu. Wtedy pierwszy raz pół roku brałam tabletki antydepresyjne i na ok 3 lata spokój, następny epizod (oczywiście większy) tabletki brane przez rok i ok roku spokój. Następnym razem tabl brane ok 10 miesięcy i na 3 miesiące powiedzmy spokój (widać tabletki nie załatwiają tu problemu )
Od listopada znowu dowaliło I tym razem postanowiłam pomoc sobie bez leków.
Pierwsze co natknęłam sie na stronę szaffer.pl i zobaczyłam światełko w tunelu. Autor polecał tam tez zaburzeni.pl ale w tamtym czasie bałam sie
Zaczęło byc troche lepiej, nawet przeszły mi wieczne zawroty głowy a tu w kwietniu smierć bliskiej osoby plus akurat w tym czasie choroba znowu rozwaliła mój system nerwowy
Dodam ze chodzę na terapie ale co 3-4 tyg wiec to tylko takie lekkie wsparcie. Odnośnie objawów sonatycznych to najbardziej dokuczają mi zawroty głowy. O innych nie będę pisać bo da sie z nimi żyć. Boje sie wychodzić gdziekolwiek z powodu tych zawrotów, ale do pracy chodzę, do sklepu ostatnio rzadko (a wiem ze to błąd i zamierzam próbować). Mam dwójkę dzieci i dużym wyzwaniem jest isc po nie do przedszkola, bo zawroty jak na karuzeli. Stety/ niestety mąż jest elastyczny czasowo i duzo za mnie załatwia (zakupy, inne sprawy) i tez wiem ze to mi nie pomaga bo mam mniej okazji do konfrontowania sie z lekiem i działania, przez co wolniej to wszystko idzie.
Słuchałam juz kilku nagrań, duzo poczytałam i bardzo chce realizować wyczytane tutaj rady. Myśle ze działanie jest u mnie kluczem, bo jak tylko zrobię cos czego bardzo sie boje to czuje sie mocniejsza. Wiem ze trzeba akceptować objawy, gadanie w głowie.
Mam nadzieje ze małymi kroczkami będę szła do przodu.
Och troche sie rozpisałam (nie wiem czy w dobrym miejscu)
Chciałam sie przywitać
W sumie to nie wiem od czego zacząć, ale moze w dużym skrócie. Mam 37 lat, z nerwica lękową pierwszy raz zetknęłam sie ok 8-9 lat temu. Wtedy pierwszy raz pół roku brałam tabletki antydepresyjne i na ok 3 lata spokój, następny epizod (oczywiście większy) tabletki brane przez rok i ok roku spokój. Następnym razem tabl brane ok 10 miesięcy i na 3 miesiące powiedzmy spokój (widać tabletki nie załatwiają tu problemu )
Od listopada znowu dowaliło I tym razem postanowiłam pomoc sobie bez leków.
Pierwsze co natknęłam sie na stronę szaffer.pl i zobaczyłam światełko w tunelu. Autor polecał tam tez zaburzeni.pl ale w tamtym czasie bałam sie
Zaczęło byc troche lepiej, nawet przeszły mi wieczne zawroty głowy a tu w kwietniu smierć bliskiej osoby plus akurat w tym czasie choroba znowu rozwaliła mój system nerwowy
Dodam ze chodzę na terapie ale co 3-4 tyg wiec to tylko takie lekkie wsparcie. Odnośnie objawów sonatycznych to najbardziej dokuczają mi zawroty głowy. O innych nie będę pisać bo da sie z nimi żyć. Boje sie wychodzić gdziekolwiek z powodu tych zawrotów, ale do pracy chodzę, do sklepu ostatnio rzadko (a wiem ze to błąd i zamierzam próbować). Mam dwójkę dzieci i dużym wyzwaniem jest isc po nie do przedszkola, bo zawroty jak na karuzeli. Stety/ niestety mąż jest elastyczny czasowo i duzo za mnie załatwia (zakupy, inne sprawy) i tez wiem ze to mi nie pomaga bo mam mniej okazji do konfrontowania sie z lekiem i działania, przez co wolniej to wszystko idzie.
Słuchałam juz kilku nagrań, duzo poczytałam i bardzo chce realizować wyczytane tutaj rady. Myśle ze działanie jest u mnie kluczem, bo jak tylko zrobię cos czego bardzo sie boje to czuje sie mocniejsza. Wiem ze trzeba akceptować objawy, gadanie w głowie.
Mam nadzieje ze małymi kroczkami będę szła do przodu.
Och troche sie rozpisałam (nie wiem czy w dobrym miejscu)