Witam!
: 26 maja 2017, o 22:36
Witam wszystkich!
Jestem... powiedzmy, że jestem Astorn. Lat 20. Nerwicowcem jestem od wakacji poprzedniego roku. Jak się zaczęło - wstyd nawet mówić. Już wcześniej podczas palenia trawki miałem dziwne bóle serca (dwa razy przed pierwszym atakiem) ale nie powiązałem tego. Myślałem, że tylko coś wymyślam. Dopiero pewnego dnia, który nawiasem mówiąc był cholernie denerwujący - zepsuł mi się telefon gdy wychodziłem nad dwór, nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, ale koledzy wyciągali. Podczas drogi zgubiłem plecak i pękła mi dętka... postanowiłem zapalić z "butli" dla odprężenia, malutko. No i się zaczęlo. Wydawało mi się jakbym miał... sami wiecie. Pobiegłem do domu ze znajomymi, ponoć miałem arytmię. Nie mogłem się uspokoić. (Moja ciocia, doświadczona "palaczka" powiedziała mi że dostałem małej zapaści)
Oczywiście, zaraz potem poszedłem się zbadać. Przez pierwsze tygodnie moje nerwy były w strzępach, cały czas coś czułem i nie mogłem się uspokoić. Zioła nigdy więcej nie tknąłem i nie mam zamiaru, ale wracając - Przypisywałem sobie chorobę serca. Oczywiście zostałem zbadany przez lekarza, potem kardiologa. Tylko kardiologowi powiedziałem co się stało, pani doktor zrozumiała. Echo serca, holter, ciśnienie, badania krwi - wszystko w normie. Tarczyca - norma. Wszystko inne - norma. Byłem też u psychiatry i psychologa do grudnia - razem z lekami, które przyjmowałem również do grudnia. Stwierdzono u mnie nerwicę.
Prócz tego, nieco pomiędzy tymi wydarzeniami, byłem i zostałem niestety w etapie wynajdywania sobie chorób. Miałem już wylewy, udary, choroby serca i krążenia, bóle nóg, kręgosłupa, głowy. Po leczeniu, lęk jest dużo mniejszy i łatwiejszy do opanowania, często ataki są krótkie i słabe. Ale wciąż są. Znowu idę po psychologa, oczywiście. Jedyne co mi dokucza to prawdopodobnie refluks przełykowy, od nerwów. I skrzywiony kręgosłup, stwierdzony niedawno. od długoletniego siedzenia przy komputerze. Miałem też oczywiście prześwietlenie klatki, do serca nic nie wykazało.
Obecnie jestem na etapie tętniaków w brzuchu, po wczorajszym pierwszym treningu korekcyjnym na kręgosłup z powodu wibracji mięsni brzucha. Podejrzewam, że to z powodu treningu - staram się ostatnio też ruszać więcej i od "wypadku" nie siedzę już tyle przy kompie. Oczywiście mięśnie muszą się przyzwyczaić do ruchu .W czwartek mam badania USG brzucha, a potem rurę do żołądka.
Prócz tego dawniej był i też jest wszelaki wstręt do słowa na ś, karetek, szpitalli i innych. Nawet wzmianki o tym mnie odpychają. Ale staram się żyć normalnie. O dziwo, działa. Nie mam ataków gdy jestem z kimś (koledzy ze studiów, inni niż palacze) na dworzu, najczęściej w domu. Staram się z tego wyjść. I w końcu wyjdę, taką przynajmniej mam nadzieję.
Jestem... powiedzmy, że jestem Astorn. Lat 20. Nerwicowcem jestem od wakacji poprzedniego roku. Jak się zaczęło - wstyd nawet mówić. Już wcześniej podczas palenia trawki miałem dziwne bóle serca (dwa razy przed pierwszym atakiem) ale nie powiązałem tego. Myślałem, że tylko coś wymyślam. Dopiero pewnego dnia, który nawiasem mówiąc był cholernie denerwujący - zepsuł mi się telefon gdy wychodziłem nad dwór, nie miałem ochoty nigdzie wychodzić, ale koledzy wyciągali. Podczas drogi zgubiłem plecak i pękła mi dętka... postanowiłem zapalić z "butli" dla odprężenia, malutko. No i się zaczęlo. Wydawało mi się jakbym miał... sami wiecie. Pobiegłem do domu ze znajomymi, ponoć miałem arytmię. Nie mogłem się uspokoić. (Moja ciocia, doświadczona "palaczka" powiedziała mi że dostałem małej zapaści)
Oczywiście, zaraz potem poszedłem się zbadać. Przez pierwsze tygodnie moje nerwy były w strzępach, cały czas coś czułem i nie mogłem się uspokoić. Zioła nigdy więcej nie tknąłem i nie mam zamiaru, ale wracając - Przypisywałem sobie chorobę serca. Oczywiście zostałem zbadany przez lekarza, potem kardiologa. Tylko kardiologowi powiedziałem co się stało, pani doktor zrozumiała. Echo serca, holter, ciśnienie, badania krwi - wszystko w normie. Tarczyca - norma. Wszystko inne - norma. Byłem też u psychiatry i psychologa do grudnia - razem z lekami, które przyjmowałem również do grudnia. Stwierdzono u mnie nerwicę.
Prócz tego, nieco pomiędzy tymi wydarzeniami, byłem i zostałem niestety w etapie wynajdywania sobie chorób. Miałem już wylewy, udary, choroby serca i krążenia, bóle nóg, kręgosłupa, głowy. Po leczeniu, lęk jest dużo mniejszy i łatwiejszy do opanowania, często ataki są krótkie i słabe. Ale wciąż są. Znowu idę po psychologa, oczywiście. Jedyne co mi dokucza to prawdopodobnie refluks przełykowy, od nerwów. I skrzywiony kręgosłup, stwierdzony niedawno. od długoletniego siedzenia przy komputerze. Miałem też oczywiście prześwietlenie klatki, do serca nic nie wykazało.
Obecnie jestem na etapie tętniaków w brzuchu, po wczorajszym pierwszym treningu korekcyjnym na kręgosłup z powodu wibracji mięsni brzucha. Podejrzewam, że to z powodu treningu - staram się ostatnio też ruszać więcej i od "wypadku" nie siedzę już tyle przy kompie. Oczywiście mięśnie muszą się przyzwyczaić do ruchu .W czwartek mam badania USG brzucha, a potem rurę do żołądka.
Prócz tego dawniej był i też jest wszelaki wstręt do słowa na ś, karetek, szpitalli i innych. Nawet wzmianki o tym mnie odpychają. Ale staram się żyć normalnie. O dziwo, działa. Nie mam ataków gdy jestem z kimś (koledzy ze studiów, inni niż palacze) na dworzu, najczęściej w domu. Staram się z tego wyjść. I w końcu wyjdę, taką przynajmniej mam nadzieję.